•35•

925 100 4
                                    

Nie chciałam być daleko od tego. Dlatego spakowałam nasze rzeczy i wróciłam z Tamy kolejnym samolotem. Jej dzieciaki będą potrzebowały opieki, a Tamy będzie miała towarzystwo. W końcu mieszkamy po sąsiedzku.

Moja córeczka skacze właśnie po meblach, mimo, że jest dopiero dziewiąta rano. Jest, jak tatuś, który nie lubi marnować czasu na spanie.

– Czy oprócz truskawek mogę dostać jagody i syrop czekoladowy?

– Coś jeszcze, Tamy? – jest taka urocza.

Marszczy nosek, mocno się zastanawiając.

– Trochę borówek? – nigdy nie miałam ogrodu, ale myślę, że małej by się spodobało, bieganie, co rano po owoce. Zrywałaby swoje ulubione z krzaczków i wracała. Tak, podoba mi się ten pomysł.

— Mogę dać ci każdy owoc, ale zdecydowanie nie dostaniesz syropu czekoladowego.

– Dlaczego? – wygina usta w niezadowoleniu.

– Ponieważ w tym syropie nie ma za grosz czekolady. Podaj mi, Tamy, tabliczkę czekolady, to zrobimy syrop czekoladowy.

Przeskakuje przez kanapę i... zalicza glebę. Jej długie blond loki rozsypują się po ziemi. Odkładam wszystko i jestem gotowa do niej pobiec, ale ona wstaje z pieprzonym uśmiechem i mówi.

– Ups – poprawia włosy. Zabieram gumkę z mojej ręki i przyciągam jej plecy do swojej piersi.

– Na jaką fryzurę dzisiaj masz ochotę?

– Poproszę dwa kłosy, mamo – te włosy są do nieokiełzania, a nigdy nie zasugerowałabym jej ścięcia ich. Są najpiękniejsze na świecie i ludzie oglądają się za nimi na ulicy. Jednak są ciężkie w pielęgnacji. Brak mamy przez ostatnie dwa lata sprawił, że jej włosy potrzebują błysku i nawilżenia. Staram się to do cholery zrobić, ale tych włosów jest za dużo. Staram się naprawić wszystko od jej głupich włosów do poczucia właśnie wartości.

– Kocham twoje włosy – całuję ją w czubek głowy – Jesteś szczęściarą, że jesteś córką swojego taty, bo to dzięki niemu masz te cuda.

– Ja też je kocham! – podskakuje radośnie.

Po dwudziestu minutach moje blond szczęście ma dwa równe kłosy. Sadzam ją na blacie i pozwalam podjadać owoce. Nigdy ich za dużo. Po za tym to też dobre dla jej włosów. Cholera, chyba mam małą obsesje.

– Proszę, to twój naleśnik – wyjadała mój prawdziwy czekoladowy sos i szybko przyznała mi racje, że jest o wiele lepszy od kupnego – Tatuś od początku wakacji tyle pracuje?

– Stara się mniej, mamo.

– Tata bardzo cię kocha.

Kiwa głową.

– Ciebie mamo też – myślę, że gdzieś to w środku wiem, ale staram się to zignorować.

– Chodź, kochanie. Pojedziemy do babci.

– Nie mogę pojechać z tobą do pracy? Proszę? Proszę? Będę grzeczna..

– Chcesz popracować, złotowłosa? – uśmiecha się na to przezwisko.

– Tak! Chcę być, jak ty, mamo!

– Dobrze, chodźmy.

Calum jest z dzieciakami na basenie, bo Hunter bardzo lubi pływać. Tara jest na pierwszej rozprawia, a Luke uznał, że lepiej będzie, jeśli Calum się tam nie pokaże. Nie jestem z Tamy na basenie.. bo to byłoby zbyt dezorientujące. Dlatego zabieram Tamy do pracy, co na szczęście jej pasuje. Luke obiecał, że gdy skończy gdzieś nas zabierze. Dlatego nie chcę jej specjalnie wymęczyć. Będziemy się bawić w kuchni, a nie pracować. Na szczęście Calum pomyślał o tym za mnie i zatrudniliśmy dodatkowego kucharza.

Kupiłam małej fartuszek, chcąc dzielić z nią wszystko. Właściwie dzisiaj ubrała się nawet tak samo, jak ja.

Gdzieś w połowie naszego niepoważnego pichcenia dzwoni mój telefon.

Luke

Jest w sądzie od pięciu godzin, co znaczy, że pewnie jest głodny i chce, żeby mu coś przywieść, już kiedyś tak robił.

Calum dzwonił, że ustalili termin drugiej rozprawy, do tego czasu dzieci mają zostać przesłuchane.

On ma jeszcze kilka spraw dzisiaj, dlatego jego telefon mnie nie dziwi.

– To tatuś – mówię.

– Oo! Myślisz, mamo, że będzie chciał nam pomóc?

– Twój tatuś ma dużo pracy – czochram ją po głowie i odbieram telefon — Cześć.

– Możesz przyjechać do sądu?

Właśnie tego się spodziewałam.

– Tamy jest ze mną, jesteśmy u mnie pracy.

– Możesz zawieść ją do mojej mamy i przyjechać? – w jego głosie brzmi coś dziwnego – Potrzebuję cię.

Cokolwiek to znaczy.

Nie wiem, dlaczego się zgadzam. Tamy jest zdezorientowana, ale zapewniam ją, że popołudniu zrobimy coś fajnego całą trójką. Biorę coś do jedzenia dla Luke'a i ruszam.

Tak jak zawsze.

Dla niego.

Do niego.

Tak po prostu bez żadnego tłumaczenia.

Nigdy się nie zmienię, prawda?

You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin