•14•

1K 87 5
                                    

Chciałabym powiedzieć, że pojechałam spać, ale nie zrobiłam tego. Wchodzę do mojej restauracji i witam się z gośćmi, wiem, że Calum dobrze się nimi zajmie. Jednak dzisiaj jestem tutaj, żeby zajął się mną. Chcę się z nim właściwie pożegnać, bo nie wiem, kiedy wróci.

Wpadam do kuchni, a tam natrafiam na coś dziwnego, nie spodziewanego...

Kiedyś mój były mąż przyłapał mnie w takiej samej sytuacji z nim. Teraz ja przyłapuję go z jedną z pomocy kuchenny, które zatrudniłam jakiś czas temu.

Calum może mieć czterdzieści dwa lata, ale jest niesamowicie przystojny i na dodatek piękny. Ma w oczach ten niebezpieczny błysk, który przyciąga.

– Cześć – już nie jestem taka pewna, tego co tu robię.

– Cześć.

– Dzień dobry – mówi pracownica, która jest jeszcze ode mnie młodsza.

– Calum.

– Poradzisz sobie sama? Tak to ma smakować, zaraz wrócę.

Jest jej szefem.

Kątem oka widzę, jak trzepocze rzęsami. Calum to wielki facet, składa się z samych mięśni i jest wyśmienitym kucharzem. Jednak powiedział dzisiaj rano prawdę, nasz związek nigdy nie będzie oparty na pierwszych razach i wielkiej miłości, będziemy musieli zadowolić się tym, co z nas zostało.

Jestem zazdrosna?

Nie wiem.

Nie wiem, czy ten facet ma mi do zaoferowania miłość i resztę życia. On też tego nie wie.

Jednak jestem tu dzisiaj.

– Cześć, myślałem, że wyjeżdżacie i że odezwiesz się z miejsca, do którego ją zabierasz.

– Chodź do gabinetu – nagle czuję się krucha. On nie protestuje. Idzie za mną, aż nie zamykają się za nami drzwi.

– Jutro wyjeżdżamy na Florydę – dlaczego pomijam, że to Luke załatwił bilety i domek? Nawet nie wiem, jak to będzie wyglądać.

– Okej, wszystkim się zajmę.

– Chcę spędzić te noc z tobą – przysuwam się do niego, póki nasze nosy się nie stykają – Ona sobie poradzi w kuchni, pozwolę jej wcześniej zamknąć. My wracamy do domu.

– Skąd ta stanowczość, Daliah?

Wyciąga ręce i bierze moją twarz w swoje duże dłonie, na których czuję milion różnych zapachów.

Kucharz.

Mój kucharz.

Mój facet.

Obraca nas tak, że moje plecy uderzają o drzwi.

– Potrzebujesz, żebym cię bzyknął tak? Pokazał, do kogo należysz? Gdzie jest twoje miejsce?

Wsuwam dłonie pod jego koszulkę i kiwam głową.

Jego zarośnięta szczęka, ociera się o moją delikatną skórę.

– Nie zrobię tego – mówi tuż przy moich ustach – Skoro nie czujesz, że do mnie należysz, nie poczujesz tego po seksie. Taka jest, kurwa, prawda, Daliah.

– Nie mogę.. nie mogę należeć do niego.

Kiwa głową, zgadza się ze mną, a i tak nie zamierza się ze mną kochać.

– Nie musisz należeć do nikogo, żeby nie należeć do niego – całuje mnie w czoło, po czym bierze w ramiona i sadza sobie na kolanach na fotelu – Nie mogę hyc chyba tym, kogo potrzebujesz, kochanie.

– Nie mów tak! – krzyczę, co zaskakuje nas oboje tak, że szybko zasłaniam usta dłonią – Proszę, nie mów tak.

– Nie powiem ci, co robić, jak żyć, nie przystanę na każdą twoją propozycje, ale także nie powiem na wszystko nie bez powodu. Jestem od niego tak bardzo rożny, jak tylko się da. Nie potrafisz żyć z kimś takim, jak ja.

– Nie mów tak!

– Daliah, Przemyśl to wszystko, gdy cię nie będzie. Ja będę tu, gdy wrócisz.

– Dlaczego nie możesz trochę bardziej na mnie nacisnąć? Powiedzieć, że ty chcesz, żebym z tobą była? Stworzyła z tobą życie. Powiedz to!

– To ma być twoja decyzja – mówi spokojnie.

– To byłby nasz związek! Ty też nie wiesz! – krzyczę, ale go to nie rusza – Gdybyś wiedział, walczyłbyś o mnie! Zrobiłbyś coś, co dałoby mi nadzieję..

– Zróbmy tak, kurwa – słucham go – Wrócisz za jakiś czas i po powrocie wszystko przedyskutujemy. Masz czas, żeby się zastanowić. Ja też go mam.

– Nie potrzebuję, żeby ktoś mną kierował – widzę, że mi nie wierzy.

– Jeśli w wieku szesnastu lat zakochujesz się w kimś, a on odwzajemnia to uczucie, to do końca życia mierzysz się z konsekwencjami tego, kim byłaś, jako ta dziewczyna. W szczególności, gdy trwa to dwanaście lat. To tak, jakbyś w jakiś sposób dalej była szesnastolatką.

– Nie jestem już tamtą dziewczyną – bronię się.

— Zawsze byłaś i będziesz tą dziewczyną, w jakimś stopniu. Ja jestem tego dobrym przykładem, też jestem starszy, też nieźle popieprzony. To twój typ. Tylko nie jestem pewien, czy ty jesteś moim – bierze moją twarz w dłonie, jakby widział, że się wycofuję – Nie jestem pewny, czy ty w ogóle chciałaś być matką, czy chciałaś, żeby był tak samo twój, jak jej.

– Przestań – chcę mu się wyrywać, ale on mocniej naciska.

– Gdybyś tak bardzo chciała dzieci, nigdy nie zostawiłabyś Tamy. Gdybyś rozumiała, co to znaczy być matką, gdybyś nie traktowała tego, jako chorej miłości.. Boże.. nie umiem zrozumieć sposobu, w jaki się kochaliście.

– Calum..

– Zastanów się nad tym, co powiedziałem, ale od razu się z tym nie utożsamiaj, dobrze?

– Muszę, muszę iść..

– Nie chcesz spędzić tego czasu inaczej? Możemy coś zjeść, pogotować...

– Powinnam iść – mówię – Muszę się wyspać...

– Będę tu, gdy wrócisz – to zapewnienie, którego nie dał mi Luke, a ja i tak w to wierzyłam.

Kiwam głową.

Nic nie mówię.

Nie całuję go.

Wychodzę.

Nie wiem, co teraz zrobić.

You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}Where stories live. Discover now