•34•

979 101 2
                                    

Postanawiamy nie spieszyć się z powrotem i po kolacji, na której swoją drogą wyjadaliśmy sobie z talerzy, wylądowaliśmy na plaży z butelką wina. Luke chciał kupić plastikowe kubeczki, ale potem chyba przypominał sobie moje słowa o omijających mnie w przeszłości wydarzeniach i postanowił zrobić to na studencki sposób. Luke był samolubny, ale ja mu na to pozwoliłam. Byłam przy nim i nigdy nie mówiłam, że czegoś mi brakuje, póki nie zdecydowałam się na wyjazd.

– Chodź do mnie – wyciąga ramie, żeby przyciągnąć mnie do siebie – Pamiętasz, jak ja się uczyłem, a ty leżałaś obok mnie i to nie było wystarczające, więc po prostu się do mnie przytulałaś i czytałaś ze mną, nawet jeśli cię to nudziło?

– Chciałam być po prostu z tobą – zrobiłabym wszystko, żeby tak było.

– Teraz ja chcę tego samego – czeka, aż się do niego przysunę, jakby chciał poczuć, że chcę tego.

– To był bardzo miły dzień, dziękuję – przysuwam się do niego, chcąc sprawdzić, jak to znowu będzie leżeć przy nim w tej samej pozycji, co za moich nastoletnich lat.

– Będziemy mieć takie częściej, obiecuję.

Pamiętam, że ilekroć leżeliśmy tak w jego łóżku, a ja nie chciałam, żeby moja obecność mu przeszkadzała, dlatego leżałam, bez ruchu, czasem powstrzymując cholerne siku, nie odzywając się, nie dotykając go. Czekałam, aż skończy się uczyć, a ja dostanę więcej jego części.

Teraz bezkarnie mogłam wsunąć dłoń pod jego koszulkę.. moje myśli szybko zamieniają się w czyny. Moja kciuk zatacza kółka na jego skórze, a dłoń powoli przesuwa się w górę jego piersi.

– Boję się – to już drugi raz, gdy mu to mówię.

– Daj mi szansę, proszę. Teraz już rozumiem, czym jest miłość i rodzina i nie bycie samolubnym. Przysięgam, kurwa, że już rozumiem. Nie jest za późno.

– Chcę, żebyś się jeszcze trochę postarał, proszę.

– Najważniejsze, że nie mówisz, kurwa, nie – nigdy nie chciałam powiedzieć mu ‚nie', ale wtedy czułam, że musiałam.

Calum

Powrót do Bostonu jest trudniejszy niż bym się spodziewał. Nie uciekam przed problemami, ale wolałbym tam zostać i wywoływać ich uśmiech, a nie stresować ich rozprawą i byciem blisko tego niebezpiecznego faceta.

Dla mnie to także jest trudne. Odeszła ode mnie do niego, dał jej to czego ja nie mogłem, a teraz pragnie ode mnie całej reszty. Siostra powiedziała mi, że należy mi się coś więcej, że mógłbym być z kimś kto da mi wszystko i nigdy mnie nie zrani. Nie wierzę w taką idealną miłość.

Chcę ich w moim życiu, jednak boję się, że znowu ode mnie odejdzie i zabierze chłopców, których już okropnie pokochałem.

Tak długo nie mogłem pokochać Daliah, a oni...

Dlaczego nie mogę wybrać kogo będę kochać? Mogę sobie odmawiać przyznawania się do uczuć, uciekać od niej, ale zawsze będę ją kochać. Nie mogę pokochać kogoś jeszcze, nie potrafię tak po prostu poczuć tego do kogoś jeszcze.

Chcę ich w moim życiu i dać im to, na co zasługują. Cholera, w innym życiu mógłbym być ich tatą.., czasem myślę, że dalej jest taka szansa, a wtedy mam ochotę w coś uderzyć, bo za szybko przestawiłem się na to, że Tara jest moja i jej nie oddam, jakby była jakąś rzeczą.

Pomimo tego, że Tara ma jutro pierwszą rozprawę, nie chce spać. Chłopcy są już w łóżku, a ja trochę boję się kupić im dwa pojedyncze. Zamierzam czuwać z moją byłą żoną. To wszystko, co mogę zrobić po za kochaniem jej.

Robię miskę popcornu i siadam obok niej na kanapie. Tara okrywa się kocem, który zostawiła tu Daliah, ale nie mówię jej tego, dbam o jej ciepło, nawet jeśli pogoda w Bostonie nie wymaga koców.

– Przytulisz mnie, proszę?

Myślę, że robię to za szybko, nazbyt chętnie. Zrobiłbym wszystko, o co by mnie poprosiła. Jest jedyną osobą, która jest w stanie mnie tak łatwo zranić.

Przyciągam ją do swojego boku, a ona naciąga koc na moje nogi, przerzucając przez nie swoje.

Ten spokój...

Nigdy nie czułem go z nikim innym.

To coś nie do opisania, to jest jedyna osoba, która w tej samej chwili wznieca we mnie ogień i daje mi wewnętrzny spokój. Całuję ją w czoło, gdy ona kładzie dłoń na mojej piersi. Unosi głowę, żeby na mnie spojrzeć.

Wszystko, czego pragnę to ją teraz pocałować. Wszystko czego nie powinienem zaczyna się od pocałunku, kurwa.

Tara unosi się, żeby tracić nosem mój nos, wodze cień uśmiechu na jej twarzy.

A ja?

Wygłodniały rzucam się na nią, nie mogąc przestać przypominać sobie smaku jej ust, jej pocałunków.. czy to będzie tak samo dobre?

Moje usta nie są delikatne, a wiem, że powinny. Całuję ją wszystkim, co mam czekając na jej reakcje. Gdy przesuwa się do mnie, zaplata ręce wokół mojej szyi i niemal siedzi na moich kolanach... dopiero wtedy oddaje mój pocałunek, rozchylam wargi, gdy ona wsuwa do nich język.

Najlepszy pieprzony pocałunek od lat.

Pamięta, co lubię.

Lubi to, co jej robię.

Słyszę jej zduszony jęk, który przykrywam kolejnym pocałunkiem.

Ciągnę jej plecy na kanapę i przyduszam ją swoim ciałem, chcę, żeby mnie czuła, żeby nie mogła myśleć o niczym innym po za mną. Przenoszę usta na jej szyje, gdy ona podwija moją koszulkę na plecach. Nie śpieszy nam się, chcemy tylko czuć. Dociskam się do niej mocniej, ona bardziej na mnie napiera.

Jest moim cholernym domem.

Jedynym prawdziwym domem.

A wszyscy dobrze wiemy, że to ten dom ma sposobność, żeby najbardziej zranić.

You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}Donde viven las historias. Descúbrelo ahora