•9•

940 97 11
                                    

Dzwonek do drzwi dzwoni, gdy kończymy układać ostatnie poduszki. Jestem zdenerwowana, bo wiem, że zrobiłam jej krzywdę i że na zawsze to zapamięta. Calum idzie do mojej sypialni, nie chce od razu witać małej. Rozumiem to.

Otwieram drzwi.

A ta piękna, mała dziewczynka o niebieskich oczach, wpada w moje ramiona.

Tęskniłam za nią i za jej radością.

– Cześć, kochanie.

– Cześć, mamo – to boli, kiedyś nie czułam, jak bardzo.

– Cześć – mówi Luke, który stoi w drzwiach – Mam coś dla was – kim są ‚my'? – podaje mi siatkę.

– Mamo, musisz to zobaczyć. Jest przepyszne, przepraszam, że nie ma kawałka, ale tatuś pozwolił mi zjeść..

Ciasto.

– Kupiłeś?

– Zrobiłem.

To, kurwa, nieprawdopodobne. On nienawidzi stać za garami. Nie chcę tego ciasta, chcę kazać mu się wynosić.

– Możemy zjeść po kawałku?

Kiwam głową.

– Nie wiem, gdzie jest kuchnia, mamo..potrzebujemy talerzyków i sztućców. Tatuś pozwala mi nakrywać do stołu... bo jestem już dużą dziewczynką, wiesz, mamo? – uśmiecha się – Możesz mnie już kochać, mamo.

Oboje z Luke'm zamieramy.

– Moja koleżanka mówi, że rodzice nie kochają swoich dzieci, bo są złe i niepomocne. Ja jestem, mamo.

To nie bajka o Kopciuszku.

– Kochanie, kocham cię nad życie – Luke przewraca oczami na kolejne wyznanie – Możesz usiąść na kanapie, a ja porozmawiam z twoim tatą?

– Czy mam tu pokój, mamo? Mogę iść do pokoju.

– Zobaczymy pokój razem.. tylko pożegnam się z tatą, dobrze?

– Tutaj masz jej torbę z rzeczami – odstawia ją na ziemie – Nigdy nie słyszałem, żeby mówiła te rzeczy. Nie każę jej tego robić, ona sama chce pomagać.. ja.. nie wiedziałem, okej? – wygląda na zagubionego – Nie pozwól jej myśleć, że jest tu na jakiś warunkach, że jeśli zbije talerz to się jej pozbędziesz, czy coś.

– Nigdy nie..

– Zamknij się – warczy.

– Nie będziesz mi mówił...

– Wiesz, co jest w tym wszystkim najgorsze? Że to, że byliśmy razem od twoich szesnastych urodzin było naszą winą, to że byłem z tobą szorstki czy taki.. lubiłaś to. Potem ci odbiło, kurwa.

– Chciałam dziecko!

Kręci głową.

– Chciałaś mi imponować, bo myślałaś, że cię zostawię. Zawsze. Ja też tak żyłem, myślałem, że znowu mnie zostawisz.

– Zdradzasz mnie, gdy myślisz, że cię zostawię?

Najpierw kręci głową, potem nią kiwa.

– Muszę iść do pracy, ale myślisz, że mogę potem wpaść z wami posiedzieć?

– Co? – jestem zaskoczona.

– Ja... dużo czasu spędzam sam i... – nie kończy, bo patrzy na coś za mną.

Calum.

Za długo mi to zajęło.

– Aha, on tu jest.

Calum kiwa w jego kierunku głową.

– Moglibyście się przy niej nie obściskiwać? Nie chcę, żeby myślała, że ma dwóch ojców czy coś..

– Szanuję twoje metody wychowawcze i córkę. Jasne – jego ramiona owijają się dookoła mnie – Będziemy w kontakcie.

– Ta, kurwa – już łapie za klamkę, żeby wyjść, ale wtedy odzywa się po raz kolejny – Dba o ciebie? – pyta go — Dba o ciebie tak, jak dbała o mnie? – nie wiem, czy tak naprawdę chce odpowiedzi, czy zasiewa ziarno niepewności.

– Ktoś w końcu musiał zadbać o nią.

Luke kiwa głową, ale widzę w jego oczach coś.. coś niepokojącego, co wcale mi się nie podoba.

Zaraz po Luke'u wychodzi Calum, a ja idę do Tamy.

– Chcesz zobaczyć swój nowy pokój, kochanie? To znaczy drugi pokój.. no wiesz. Jeden u mamy, drugi u taty.. – i jeszcze trzeci u drugiej mamy.

Wyciąga do mnie rączkę i chce, żebym za nią złapała.  Nie potrafiłabym jej odmówić. W ciszy idziemy do drzwi. Otwieram go na raz, dwa, trzy i czekam na reakcje małej.

Ona rozgląda się dookoła. Patrzy na mnie, jakby szukała mojej aprobaty. Ten pokój nie jest tak duży, jak mógłby być albo jak był w starym domu.

Tamy w ciszy siada na dywanie, a ja siadam obok niej.

Mała się kładzie, a ja idę jej śladem.

Wyciąga do mnie rączkę i chce, żebym ją uścisnęła. Robię to.

– Mamusiu, pozwól mi być swoją córeczką. Kocham cię, mamo, dlaczego odeszłaś?

Ośmiolatka, która ma odwagę zadawać takie ważne pytania.

– Napisałam listę rzeczy, które chciałam z tobą zrobić, mamuś. Tatuś o niej nie wie, bo to babskie rzeczy dla mamy i córki.

Jest taka mądra..

Taka samotna, taka przerażona, taka porzucona.

– Mam dwie mamy, a żadna mnie nie kocha – dodaje – Czy ja jestem zepsuta? – wyrzuca z siebie to, co raz gorsze słowa – Tatuś mówi, że jest zepsuty, czy skoro jestem tatusia, to ja też jestem zepsuta?

Ośmiolatka podsumowała mnie i moje życie jednym zdaniem.

Nie mogę powstrzymać płynących łez.

Jak mogliśmy być szczęśliwi, skoro nie dałam Tamy takiej miłości? Jak mogłam kochać jej tatę, skoro tak trudno szło mi kochanie jej? Byłam tak skupiona na własnym dziecku, na własnej restauracji, na wypominaniu Lukowi przeszłości, że zniszczyłam moją rodzine.

To ja odebrałam nam szczęście.

– Kochanie, tatuś, ani ty nie jesteście zepsuci – szepczę przez łzy – Mama się już nigdzie nie wybiera – przyciągam ją do siebie – Mama cię kocha – kontynuuję – Mama jest dumna, że jesteś jej córką – całuję ją w główkę – Mama bardzo przeprasza.

– Bądź moją mamą, mamo.

To wielka prośba, taka której czasem nie sprostowują biologiczni rodzice.

– Obiecuję.

Czasem dwoje ludzi jest zbyt samolubne.

Czasem dwoje ludzi nie powinno być rodzicami.

A czasem nie ma odpowiedzi, dlaczego niszczyłaś wszystko na swojej drodze, bo byłaś zraniona.

Rana za ranę.

Co jeśli tylko one dalej są otwarte?

You are my only option {Calum Hood and Luke Hemmings}Where stories live. Discover now