•3•

8.5K 331 20
                                    


      — Renesme? — Za późno...

      W tym momencie zauważam samochód Jack'a po drogiej stronie ulicy i nawet nie patrząc, czy coś jedzie, przebiegam przez jezdnię.

Nagle słyszę pisk opon i głośny klakson. Patrzę przerażona na faceta, który siedzi w pojeździe przede mną. Nie jestem w stanie się ruszyć.

W tym momencie czuję, jak ktoś łapie mnie za rękę i zabiera ze środka drogi. Nadal nie wiem, co się dzieje wokół.

— Czy ty zawsze musisz się wpychać w kłopoty? — Słysząc te słowa, lekko się uśmiecham, pomimo wielkiego szoku.

— Beze mnie było by ci nudno. — śmieję się z niego. On na moje słowa wywraca oczami i otwiera mi drzwi do samochodu.

— No jasne, moje życie było by niczym bez ciebie. — Z kpiącym uśmiechem zamyka za mną drzwi, a następnie sam wsiada na miejsce kierowcy. — Przed kim uciekałaś? – Patrzę na niego, udając, że nie wiem o co chodzi. — No nie uwierzę, że tak się ucieszyłaś na mój widok.

— Co robisz w tej okolicy? Przecież tu nie mieszkasz. Chyba, że się za mną stęskniłeś. — zaczynam gadać głupoty, byle by zapomniał o swoim pytaniu.

— Taktyczna zmiana tematu. A no wiesz, szemrane interesy, mało istotne. – mówi bardzo poważnie, ale wiem, że tak naprawdę, ma ochotę, wybuchnąć śmiechem. — Chyba, że chcesz mieć coś wspólnego z tym?

— Chyba starczy mi już ciemnych spraw i ciebie w dodatku.

W sumie ciężko w to uwierzyć, ale Jack jest naprawdę fajnym gościem. Jeśli mu na kimś zależy, potrafi to pokazać.

A nasza przyjaźń powstała dzięki Alice, która niedługo po tym wyjechała. Uciekła. Wszyscy uciekają.

Nawet ja. Właśnie uciekłam przed swoim problem. A miałam być taka odważna, spojrzeć mu w oczy. Podziękować. A jedyne co zrobiłam to zwiałam. A myślałam, że jestem chociaż odrobinę lepsza niż on.

Jestem tak okropnie słaba...

— To gdzie panią zawieźć? — Słysząc jego słowa, wzruszam ramionami. — To jedziemy na obiad.

Przytakuję na jego słowa. Całą drogę myślę o sytuacji z chłopakami. Muszę się przeprowadzić i to najlepiej od zaraz.

— Potrzebuję mieszkania. — mówię nagle, a brunet patrzy na mnie zdziwiony.

— Czyżby idealne życie się skończyło? — kpi ze mnie, a ja jedynie wzdycham. Na co ja liczyłam?

— Zapomnij, nie było tematu.

Kilka minut później zatrzymujemy się w jakimś fast foodzie. Siadam przy stoliku, a Jack idzie zamówić. Nie ciężko się domyślić, co będę jeść, więc już kilka chwil później wraca z dużym zestawem frytek i czymś dla siebie.

— Chciałaś coś? — pyta, gdy sięgam po swoje frytki. Robię skwaszoną minę i strzelam focha. — No przecież żartuję.

Po obiedzie w bardzo miłym towarzystwie, Devil odwiózł mnie do mieszkania, w którym wszyscy byli skupieni na oglądaniu meczu, więc nie specjalnie miałam ochotę z nimi siedzieć.

To wszystko co nam zostało... Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα