•12•

5.2K 229 31
                                    

- Co pani potrzeba? - pyta, a ja prycham i wymijam go w drzwiach. Kieruję się do jego pokoju, a brunet podąża za mną.

Rzucam rzeczy na łóżko i sama na nim się kładę, a on patrzy zdezorientowany.

- Aż tak się za mną stęskniłaś? - Tak, za dużo spędzam z nim czasu ostatnio. Ale gdzie niby miałam jechać?

- Potrzebuję noclegu, a wiem, że ty zawsze przyjmiesz mnie z otwartymi rękami... - Uśmiecham się promiennie, a on wpatruje się we mnie, jakby czegoś szukał. - Nie żebym narzekał, ale mógłbyś się ubrać.

Jack śmieję się i wychodzi. Ostatnio nocowałam u niego, jakoś dwa tygodnie temu lub trzy. Generalnie dawno.

Zawsze, gdy coś się dzieję, to uciekam do niego. Kiedyś wparowałam mu do mieszkania, gdy miał dziewczynę i chyba wiadomo co im przerwałam.

Tylko ten raz jest inny. Wcześniej nie było między nami takiej zażyłości, a teraz coś nas łączy. Oczywiście bardzo mi się to podoba.

Kieruję się do kuchni, bo umieram z głodu. W sumie teraz ogarnęłam, że nie wzięłam żadnych rzeczy do szkoły. Bo po co...

- Jack!!! - krzyczę i właściciel tego imienia po chwili pojawia się w pomieszczeniu. - Mogę rano jechać z tobą? Bo muszę sobie jeszcze rzeczy do szkoły zabrać.

- Nie ma problemu, młoda, ale jest jeden problem... - Patrzę na niego z miną zbitego psiaka. - Wiesz, że jutro wraca Zack?

Fakt. Zack po tych wszystkich problemach postanowił się już nie ukrywać i zamieszkał z Jack'iem. Ale też miał jakieś swoje sprawy do wyjaśnienia i dlatego mało przebywał w mieszkaniu. Teraz podobno wszystko załatwił i zostaje już na stałe.

Krzywię się na słowa bruneta. Miało być tak pięknie, ale się oczywiście musi pieprzyć, jak zawsze.

- Wiesz, że zawsze możesz tutaj przyjść i spać, ale sama widzisz, że tutaj jest za mało miejsca na dwie osoby, a co dopiero trzy.- Ma rację, niestey, ale nie mogę tutaj zostać.

Mieszkanie jest małe, ale przytulne. Przyjemnie tutaj, ale to pewnie dlatego, że dużo tutaj przebywałam.

- To może opowiesz mi co się stało?

I po tym pytaniu wiedziałam, że to będzie długa noc, pełna zwierzeń i tajemnic.

***

Budzę się rano i czuję lekki ciężar na moim brzuchu. Próbuję się podnieś, ale nie jest to możliwe, bo coś trzyma mi włosy.

Do zapamiętania...
Jack nie umie spać, jak normalny człowiek. On to chyba jakaś ośmiornica, której macki są wszędzie...

Mimo wszystko jestem mu ogromnie wdzięczna, bo wysłuchał mnie i uspokoił.

Czuję się przy nim bezpieczna i szczęśliwa. Tego mi bardzo brakowało. Jednak czy on też tak ma? Raczej nie. To typ osoby z ciężką osobowością do rozgryzienia.

Chcąc uwolnić się z ucisku, kopię mojego oprawce, w sumie to już jest ofiara, która z hukiem spada na podłogę.

Po małej jego zemście, którą był zimny prysznic, wreszcie się ogarniamy i jedziemy do tego piekła.

Mam na myśli szkołę, nie mieszkanie Luck'a. Cały czas w mojej głowie pojawia się pytanie, czy będę tęsknić, czy będę chcieć wrócić...

- Mam pomysł... - odzywa się brunet, gdy zatrzymujemy się po moje książki. - Powiem ci za moment.

Nic nie podejrzewając, wysiadam i wchodzę do budynku, gdzie oczywiście spotykam tą wspaniałą zgraje.

- Co już ci się znudziło? - pyta na sporym kacu Mike. Nie mam najmniejszego zamiaru odpowiadać.

- Dałaś mu co chciał? - Słysząc słowa blondyna, czuję łzy w oczach. Jak on mógł...

Zbieram potrzebne książki do plecaka i wracam na dół. Staję na przeciwko nich. Wiem doskonale, że Nick, jak i Niall nie chcą tego, ale nie mogą się sprzeciwić.

Podchodzę do Luck'a i patrzę w te niebieskie oczy, które kiedyś tak bardzo uwielbiałam oglądać. Teraz te pełne, malinowe usta, tak bardzo mnie ranią.

Robię lekki zamach i moja ręka ląduje na jego dosyć pulchnym policzku.

- Moje rzeczy do końca tygodnia zostaną zabrane... - mówię na odchodne.

- Zostaw już ją... - To ostatnie co słyszę przed opuszczeniem domu. Niall pewnie powstrzymał, któregoś z tych debili.

Paczka się rozpada. Harry poczuł co to prywatne życie i zaznał szczęścia. Chyba pora naprawdę wydorośleć, a nie żyć w przekonaniu, że wszystko jest dobrze.

Czas podążać własną drogą, chociażby nie wiem, jak kręta była.

- Masz już mieszkanie. - Uśmiecha się automatycznie Jack, gdy wsiadam do samochodu. - Wszystko załatwiłem...

Czyli jak zawsze, moje zadanie się nie liczy. W sumie da się przyzwyczaić.

A co, jeśli oni mieli rację? Popełniam błąd, którego będę żałować do końca życia? Czy może to dorosłość? Ten strach, niepokój i niepewność...


Jak sądzicie, czy Rene dobrze postępuje?

To wszystko co nam zostało... Where stories live. Discover now