•5•

7K 311 20
                                    

      Dumna wracam na salę i mówię dziewczyną, że dzisiaj będziemy się rozciągać. Pomimo, że kiedyś lubiłam to, teraz robię to z dużą niechęciom.

      Zaczęłyśmy od prostych skłonów i przeszłyśmy do cięższych ćwiczeń fizycznych. Chwilę później pojawiają się osoby, które przed momentem podsłuchiwałam. Ich wzrok leci automatycznie na nas i zaczynają rozmowę.

      Nie ciężko się domyślić o czym...

      Po tym przestałam zwracać na nich uwagę i zajęłam się ćwiczeniami. Za niedługo zawody i musimy wymyślić układ. A mając na myśli „my", to tak naprawdę muszę to zrobić sama. Kapitan ma strasznie dużo obowiązków. Nienawidzę tego.

      Troszkę już kombinowałam nad tym, ale to wszystko na nic. Akurat mi się musiało trafić takie zajęcie.

      — Obijacie się gorzej niż baby! — Rozbrzmiewa krzyk trenera, który akurat wskazuje palcem na nas.

      — Tylko, że one mają o wiele łatwiejsze ćwiczenia. — odzywa się Matt. — Durne skłony i nic więcej.

      Rozumiem, że chciał się obronić, ale wkurzył mnie. Uważa się za jebanego króla. Nie widzi nic poza czubkiem swojego nosa. Jak ja się mogłam w nim kiedyś zakochać?

      — Black, nie podskakuj! Jesteś tu pierwszy dzień, a zachowujesz się, jak król szkoły. — Słysząc słowa Bruce'a, aż czuję się lepiej. Ma całkowitą racje. — Nie twoja drużyna to siedź cicho.

      — A może twoja? — Ma racje... To drużyna Nialla, który o dziwo jeszcze siedzi cicho.

      — On ma rację! — Już nie siedzi cicho...

      — Zamknąć się idioci! — Wkurwiony trener, oznajmia, że ma pomysł, po czym podchodzi do mnie. — Mogą oni spróbować?

        Uśmiecham się chytrze i zgadzam bez namysłu. Ale będzie zabawnie. W głowie wymyślam różne trudne ćwiczenia.

      — Od teraz słuchacie się Renesme, skoro tak się wyrywaliście to zobaczycie co to znaczy rozciągnie.

      Już po pierwszym ćwiczeniu widzę, że chłopcy są znudzeni i nie chętnie wykonują zadanie, więc postanawiam im pomóc w tym. Nakazuje zrobić skłon, a dziewczyny mają na nich usiąść, aby pogłębić skłon. To jest całkowicie normalne ćwiczenie i bez problemu dadzą sobie z tym radę. Często, gdy robimy rozciąganie, wykonujemy takie zmuszanie się. Bez takich ćwiczeń nie miało by to sensu.

      Po kilku podobnych zadaniach widzę duże zmęczenie, a moja duma rośnie. Jednak nie odpuszczam im i robię coraz to gorsze ćwiczenia, sama również je wykonując.

      — No panienki, jak się bawiliście? — pyta po wszystkim trener, równie dumny jak ja.

      Chwilę później wychodzimy wszyscy do szatni. Ja jak zwykle siedzę w niej najdłużej. Z tym akurat nic się nie zmieniło. Bo po co się śpieszyć?

      Gdy zostaje sama, mogę wreszcie się rozluźnić. Wyciągam telefon, słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości.

      Harry: Dzisiaj mamy fryzjera! Przypominam! Czekam w mieszkaniu!

      Tak szybko minęło to? Faktycznie mam już odrosty, ale nie wiem czy chce zmieniać kolor. Lubię ten czarny, a obiecałam sobie, że nigdy nie będzie powtórzony.

      Nagle słyszę dźwięk otwierania drzwi. Lekko zdziwiona rozglądam się w celu dowiedzenia się kim jest niespodziewany gość.

      Chwilę później obok mnie pojawia się Niall, co wzbudza u mnie złe wspomnienia, które, jak najszybciej muszę wymazać.

      — Jak za dawnych czasów, co? — Śmieję się, a on od razu rozumie o co mi chodzi.

      — Można tak powiedzieć, ale tym razem mam propozycję nie do odrzucenia... — mówi tajemniczo, a ja zamieniam się w słuch. — Więc...

***

      Wracam do mieszkania i zastaję tam zniecierpliwionego Harry'ego i kilku jego towarzyszy. W tym też Black'a.

      — Co ci się tak śpieszyć? — pytam kolorowłosego, który pisał mi SMS-a.

      — Bo mam randkę, wiesz? — oznajmia, a ja patrzę w szoku na niego. Nie sądziłabym, że doczekam tego, że zacznie randkować. Szybko dorósł.

      — Słyszałem, że szukasz mieszkania. — Zabiera głos brunet, do którego dawno straciłam szacunek.

      — No to dobrze słyszałeś. — odpowiadam obojętnie. I tak z nim nie zamieszkam.

       — Ja szukam współlokatora. — Uśmiecha się, a ja wybucham śmiechem. Black patrzy na mnie zdziwiony.

       — Chyba cię coś boli...

      — Co? Boisz się, że znowu coś do mnie poczujesz? — Dowalił mi tym tekstem, ale ja nie mogę być gorsza, zwłaszcza, że całe towarzystwo się nam przygląda.

      — Raczej boję się o to, że może ci przeszkadzać codziennie inny chłopak w tym naszym mieszkaniu. — odpowiadam mu szybko i przypominam sobie, że przecież nie mam sukienki na kolację z William'em. — Harry!

      — Co się dzieje? — pyta, a ja siadam mu na kolanach, niczym mała dziewczynka na swoim bracie. — Co ci potrzeba?

      — Musisz iść ze mną na zakupy!

      — A to na randkę? — Wtrąca się mój wcześniejszy rozmówca.

     — Tak! Może chcesz dołączyć? Jeśli tak, to jutro o ósmej w Orchidei. — Oznajmiam i wyciągam kolorowłosego z pokoju, przy okazji, żegnając się z przyjaciółmi.

      Kilka chwil później jestem już w drodze do fryzjera. Już postanowiłam co zrobię na głowie i wiem też, że plan Nialla pora wprowadzić w życie.

      Byle ten brunet nie zamieszał za bardzo w moim życiu...

Przepraszam bardzo, że tak mało piszę, ale sama nie wiem czemu, ale źle mi pisać. Wydaję mi się, że ta pierwsza cześć powinna skończyć się bez drugiej.

Oczywiście ta również będzie skończona i postaram się jak najwiecej pisać, ale nic nie mogę obiecać.

Staram się jak mogę...

To wszystko co nam zostało... Where stories live. Discover now