•16•

5.3K 215 39
                                    

W sumie cały dzisiejszy dzień spędziłam nad książkami. Uznałam że może przydałoby się trochę powtórzyć materiał. A no zwłaszcza, że nie było mnie dawno w szkole.

Pora zacząć chodzić, bo jak tak dalej pójdzie, będę nie klasyfikowana.

Jack szybko się zwinął, a raczej go przegoniłam, bo siedziały pewnie ze mną cały dzień i przeszkadzał w moich ambitnych planach co do nauki.

Jakoś brakuje mi chęci do wszystkiego. Muszę się chyba tak pożądanie wyspać lub napić się.

Tego jeszcze nie wiem.

Czując nagły głód zwlekam się z łóżka i schodzę do kuchni, gdzie jest pustka. Muszę iść na zakupy. Najlepiej od razu.

Wszystko byle uciec od nauki.

Wracam do pokoju i otulam się miękkim kocykiem, po czym staję przed szafą i wybieram co ubrać.

Pogoda robi się coraz brzydsza, teraz tylko czekać, aż zacznie padać, a co gorsza, gdy pojawi się śnieg.

Jesień jest pięknym okresem, ale jakoś przypomina mi koniec czegoś. Coś co odbiera radość, niszczy wszystko. Ogólnie sprawia złe wrażenie.

Jestem osobą, która nie jest zwolenniczką ciepłego ubierania, więc zazwyczaj marznę. Bo przecież nie mogę zasunąć kurtki, jeśli w odsuniętej wyglądam lepiej.

Typowe problemy dziewczyn.

Na domiar złej pogody, zbliża się mi okres, co skutkuje ciągłym narzekaniem.

Po co dziewczynie okres? Nie dało się tego inaczej zrobić? Na przykład, gdyby chciała dziecko, to może wysłałaby SMS-a do kogoś o treści "DZIECKO", a gdyby wykupiła pakiet premium, to mogłaby wybrać, jakieś cechy. Oczywiście koszt wiadomości zgodznie z cennikiem operatora.

Później jedzie do szpitala, dostaje zdrowe, zbadane dziecko i już do domku. Zero bólu, stresu i krzyku.

A co do robienia dzieci, to powinna być taka maszyna, że możesz wybrać cechy lub dać losowe i sprawdzić co się stanie.

Wszystko było by prostsze. Bo po co mi okres? Przecież nie planuję narazie rodziny zakładać. Mam całe życie przed sobą.

Czemu to wszytsko jest takie nie logiczne?

Wreszcie zmuszam się do wstania i udania się do łazienki, gdzie się lekko ogarniam. Uznaję, że w sumie nie ma sensu nakładać tapety, bo może, jak w sklepie mnie zobaczą, to się wystraszą.

Byłyby mniejsze kolejki. Same plusy.

Zastanawia mnie tylko, gdzie jest ten geniusz w inny sposób, zwany moim współlokatorem.

Czemu zawsze, jak jest potrzebny to go nie ma?

I właśnie w momencie, gdy wyzywam go sobie po cichu, w całym mieszkaniu rozbrzmiewa dźwięk otwierania drzwi.

Schodzę mając nadzieję, że Matt nigdzie się nie wybiera, bo mam inne plany co do niego.

- Cześć, przydałoby się zrobić zakupy, bo nie mamy nic do jedzenia, a ja jestem głodna. - mówię i patrzę na niego z uśmiechem, którego on nie odwzajemnia, co już lekko wyprowadza mnie z równowagi.

- No i co z tego? - odpowiada ozięble, a ja patrzę zdziwiona.

Niech mnie nawet nie denerwuję, bo jak wybuchnę, to się źle skończy.

- No i to, że przydałaby mi się pomoc!

- Zadzwoń po Jack'a, on raczej chętnie z tobą pojedzie. - I miarka się przebrała, o co mu chodzi?

- Słuchaj, nie wiem co ci jest, nie jesteśmy razem i nie będziemy, więc jeszcze raz zrobisz mi jakieś fochy przez zazdrość, to nie ręczę za siebie. Jestem głodna, mam okres i za chwilę nie wytrzymam. Skoro nie chcesz, to nie, ale raz na zawsze zapamiętaj sobie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi i nic więcej. - Nie czekając dłużej łapię kurtkę i wychodzę z domu.

Z nerwów cała się trzęsę. Nienawidzę całego świata. Czemu wszytsko musi być dzisiaj przeciwko mnie?

Na domiar złego nie wzięłam telefonu, a najbliższy market jest kawał drogi stąd.

- Resmi, przepraszam! - Słysząc męski głos za sobą obracam się zdziwiona.

- Mike? Co ty tutaj robisz? - Patrzę zszokowana na postać przede mną. - Za co ty mnie przepraszasz?

- Za wszystko, księżniczko moja, myliłem się. Nie powinniśmy na ciebie naciskać, dopiero teraz to zrozumiałem. - Czuję łzy w oczach, przecież to chyba najwspanialsza rzecz dzisiaj. Bez chwili namysłu przytulam bruneta. - Słoneczko... Wybacz mi wszystko, ale nie przyszedłem tutaj tylko dla samych przeprosin. Musimy się pożegnać.

- Co?! O czym ty gadasz?

- Wyjeżdżam dziecinko. - Teraz już nie umiem powstrzymać łez. Przecież on nie może wyjechać. Może i byłam zła, ale wiedziałam, że jest blisko i zawsze mogłabym jechać do niego i porozmawiać lub pokłócić.

- Dokąd? - pytam z nadzieją, że będzie to na tyle blisko, aby móc się z nim widywać.

- Lecę do Europy.

***

Czuję się okropnie przybita. Brunet wylatuje dzisiaj w nocy, a ja nie umiem się z tym pogodzić. Podobno dostał jakąś propozycję, która daje mu ogromne szanse. Cieszę się z tego powodu, a jednocześnie mam ochotę płakać.

Spędziłam dzisiaj z nim dużo czasu, bo pojechał ze mną na te zakupy, a poza tym stęskniłam się za nim.

Doskonale wiemy, że jak wyjedzie, to kontakt urwie się od razu. On sobie ułoży tam życie i już do nas nie wróci.

Patrzę na odjeżdżający samochód z łzami w oczach.

Mój mały chłopczyk dorósł.

Powoli kieruję się do mieszkania razem z reklamówkami. Po dzisiejszych zakupach, jedzenia powinno starczyć na rok, czyli za tydzień muszę znowu jechać do sklepu.

Ledwo przekraczam próg drzwi, a tutaj zastaję współlokatora, który ewidentnie na mnie czeka.

- Musimy porozmawiać...

Powinnam się bać?

Jest oto rozdział^^^

To wszystko co nam zostało... حيث تعيش القصص. اكتشف الآن