•17•

4.6K 191 22
                                    

- O czym ty chcesz rozmawiać? - pytam z lekkim poirytowaniem.

- O nas, Renesme mi zależy na tobie i... - Nie daję mu dokończyć, bo wiem, że poszłoby to w złym kierunku.

- Matt, nie ma "nas" i nie będzie. Jesteś tylko moim przyjacielem i nic więcej. Nie licz na cokolwiek innego. - Nagle zauważam na twarzy bruneta lekki uśmiech.

- Dobrze, a więc przyjaciółko, zamawiamy pizzę? - Jego nagła zmiana nastawienia wprowadza mnie w osłupienie, ale staram się tego nie komentować.

***

Nastał nowy dzień pełen wspaniałych chwil w... Szkole.

Gdybym dostała pytanie czego w niej najbardziej nie lubię, to miałabym problem z wymienieniem tego wszystkiego.

Człowiek się wielce edukuje, a większość mu się nawet nie przyda. Z taką o to motywacją przekraczam mury tej okropnej instytucji.

Pierwsza lekcja, druga lekcja, trzecia...

Na każdej prawie zasypiam i średnio zwracam uwagę na to co dzieje się dokoła.

Długa przerwa spędzona w towarzystwie, którego nienawidzę. Miałam się od nich odciąć, ale chyba mi trochę nie wyszło.

- Ludzie w przyszłym tygodniu mamy dyskotekę! - Od piskliwego krzyku blondynki prawie tracę słuch.

Nie mam zamiaru z nimi dłużej siedzieć, wstaję i kieruję się do sklepiku. Przecież do końca roku ja serio go nie będę mieć.

Nagle ktoś zasłania mi oczy, co drastycznie mnie zatrzymuje. Próbuje się odwrócić, ale ucisk jest zbyt mocny.

- Kto to? - pytam, ale słyszę jedynie śmiech. Nadal staram się szarpać, ale wszystko na marne.

- Twój najlepszy przyjaciel, przyjaciółko. - Ostatnie słowo wypowiada z naciskiem i tym razem to ja zaczynam się śmiać.

Odwracam się i witam Matt'a. Dzięki niemu przynajmniej humor mi się poprawił.

- A więc co cię sprowadza do mojej skromnej osoby? - Zadaje pytanie z mocną intonacją, co ewidentnie podoba się chłopakowi.

- Chcę cię poinformować, że masz dzisiaj wolną chatę i możesz szaleć. - I w tym momencie w mojej głowie rodzi się plan...

***

Po powrocie do domu od razu udałam się do łazienki, gdzie nalałam sobie gorącej do wanny. Wreszcie mogę odpocząć.

Nawet nie wiem kiedy w tym gorącym niebie zasypiam.

Bardzo polecam spać w wannie, super wygodnie i ciepło. Jedyny minus to pobudka w ziemnej wodzie. To jest wręcz bolesne dla ciała.

Po odbiciu kąpieli i wychodzę z wanny i ubieram swoją ulubioną piżamkę.

Zarzucam na siebie kocyk i wybieram numer Jack'a. Po dwóch sygnałach odbiera.

- Witaj kotku. - Uśmiecham się na dźwięk tego określenia. - Coś się stało?

- Tak, stało się! Robi się ciemno, a ja jestem sama w ogromnym mieszkaniu... - mówię z odpowiednią intonacją. - Potrzebuję kogoś kto mnie w razie czego obroni, znasz kogoś takiego?

- Da się zrobić...

I tak oto po dwudziestu minutach w drzwiach wejściowych staje mój ulubiony brunet.

Z radością rzucam się mu w ramiona. Szczerze mówiąc, to się za nim bardzo stęskniłam. Zaczyna mi zależeć, pomimo, że nie powinno.

- Co chcesz robić skarbie? - pyta, a ja biegnę do telewizora i pokazuje mu przygotowane jakieś romansidło oraz kilka przekąsek. - Jak sobie księżniczka życzy.

Czuję, że to ten czas... Pora dorosnąć i zasmakować i tego.

Podobno czeka mnie wiele zmian i nowości, ale tego mi potrzeba. Chcę być wolna i przeżywać przygody. Nie chcę siedzieć cały czas na tyłku i liczyć, że może akurat dzisiejszy dzień nie będzie taki nudny.

Ale może być też tak, że ten nagły przypływ pozytywnych myśli, zwiastuje jedynie okres, ale tego jeszcze nie wiem.

Zrobię to dzisiaj!!!

Kolejny rozdział za 2 dni, a w niedzielę robię maraton.

To wszystko co nam zostało... Where stories live. Discover now