Rozdział 8

1.3K 98 45
                                    

— To się źle skończy...

— On już zaczyna wariować.

— Cicho Pollen! Im szybciej rozszyfrują zagadki, tym lepiej.

— Naprawdę nie możemy im powiedzieć Nooro?

— Nie. Będzie działało lepiej, gdy sami dowiodą, że potrafią.

— Jesteś chorym popaprańcem Nooro. Widział może ktoś mój camambert?

— Plagg, weź choć raz nie myśl o tym badziewnym serze. Twój podopieczny traci zmysły!

— Co poradzę Tikki, że ser to życie.

— Oh, Plagg...

— Ta rozmowa donikąd nie prowadzi.

— Zgadzam się z Trixx. Albo coś robimy, albo gadamy o głupocie Plagga.

— Ej!

— Cicho Plagg! Czekamy, aż rozwiążą zagadki. I nie robimy nic więcej. Zrozumiano?

----------------------------

— I co z nim? — szepnęła Valeria wchodząc do pomieszczenia z kubkiem gorącej herbaty. Adrien siedział na łóżku i nieprzytomnym wzrokiem wpatrywał się w ogromne, ścienne okno, a przy biurku siedziała Chloe ślęcząc nad jakimiś papierami.

— Źle — blondynka przetarła oczy i westchnęła. Od dwunastu godzin pilnowały na zmianę młodego Agreste'a, by ten przypadkiem nic sobie nie zrobił. Co jakiś czas zaglądał tez tata Marinette i pytał czy dziewczyna wróciła już ze szkoły. Wciśnięcie mu kitu o spacerze nie było najłatwiejszym, co Chloe w życiu robiła — siedzi tak od półtorej godziny.

Valeria wypiła łyk herbaty, parząc sobie język, ale nie przejęła się tym. Bolące podniebienie był niczym w porównaniu z sercem, które wręcz krwawiło na widok Adriena w takim stanie.

— Co to jest? — zapytała włoszka wskazując podbródkiem zmięte kartki w rękach Chloe.

— To — Blondynka przekazała jej papiery — zapiski Marinette. Istnieje jakiś eliksir, który może go z tego wyciągnąć, ale składniki są zaszyfrowane. Kiedy Adrien spał, a raczej starał się drzemać Mari całymi nocami siedziała nad tym i starała się to rozkminić. Doszła już do tego, że chodzi o dwanaście łez, tylko reszta jest jakaś z dupy wzięta.

Szatynka przeleciała wzrokiem niestarannie zapisany tekst, cały, czas popijając herbatę. Gdy tylko doszła do ostatniego wersu, zakrztusiła się pitym właśnie napojem.

Niebieskooka doskoczyła do niej i poklepała po plecach.

— To muszą być łzy Marinette - wykrzyknęła Valeria zachrypnięta i czerwona z emocji (a może ze złości, że to właśnie o Marinette chodzi, a nie o nią?) — muszą to być łzy osoby, która kocha go z wzajemnością.

Chloe przypatrywała się dziewczynie ze zmrużonymi oczami. Valeria przestąpiła nerwowo z nogi na nogę, jednak za chwilę twarz koleżanki rozjaśniła się w uśmiechu.

— Valeria, obiecuję, że jak znajdziemy Marinette to napisze do kogoś o Nagrodę Nobla — blondynka pociągnęła oliwkooką za rękaw w stronę drzwi — A teraz chodź znaleźć Nooro. Trzeba wyciągnąć od niego kolejną zagadkę.

------------------------------

Marinette zachłysnęła się powietrzem siadając gwałtownie na posłaniu. Bolały ją plecy od długotrwałego leżenia na twardej podłodze, w gardle suszyło niemiłosiernie, a w brzuchu burczało jak cholera.

Nie Opuszczam - White Lady || miraculousحيث تعيش القصص. اكتشف الآن