𝟲: poważno-pijane rozmowy

858 64 0
                                    


— Cholera jasna — mruknął chłopak, siadając w głębokim, zielono-srebrnym fotelu, stojącym obok niedużego, kawowego stolika. Draco już od pierwszej klasy miał swoje własne dormitorium i było to całkiem przydatne, pomijając stronnicze podejście Snape'a do swojego chrześniaka. Już od pierwszej klasy mężczyzna pomagał im w codziennym życiu w Hogwarcie i chociaż nie traktował ich tak lekko jak blondyna, to Fong doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że obrywaliby od nauczycieli znacznie częściej oraz znacznie więcej niż dotychczas. Pomijając oczywiście takie głupie akcje, w których nauczyciel eliksirów nie miał już co interweniować, jak na przykład włóczenie się po nocy w pierwszej klasie, aby złapać Złote Trio na niecnym uczynku. Byli tam wtedy razem i zanim Snape zdążył w ogóle przybyć, profesor McGonagall zadecydowała już o karze. A powtarzała temu głupolowi przez całą drogę, że to się źle skończy.

Jednak nie zamierzała nazywać go głupolem, ani niczym innym. W tej chwili był jej kochanym przyjacielem, który był niesamowicie przybity, przez co wyglądał naprawdę źle. Prawdopodobnie bardzo żałował tego, co przed chwilą powiedział, ale bycie dziedzicem Malfoyów właśnie tego od niego wymagało. Cokolwiek by się nie działo, z kimkolwiek miałby się kłócić, honor Slytherinu jest czymś, co powinni bronić wszyscy się tam znajdujący, a on tak po prostu wziął to na siebie. Lyssa podeszła do jego fotela i ukucnęła, kładąc mu dłoń na kolanie. Podniósł na nią smętny wzrok, a następnie odkręcił butelkę, nie bawiąc się w zasady czy kieliszki. Zaczął pić z gwinta, wypijając naprawdę sporą część i podał butelkę dziewczynie, która powtórzyła jego ruch, jednak z mniejsza ilością bursztynowego płynu.

— Naprawdę nie chciałem powiedzieć tego wszystkiego, to znaczy chciałem. W sensie to był jedyny sposób, żeby ta ruda się od niego odczepiła — prychnął, zupełnie nie zwracając uwagi na swój odrobinę pijany ton głosu. Znowu przyssał się do butelki, jednak tym razem nie oddał jej przyjaciółce, tylko oparł na fotelu, pomiędzy nogami, czując jakby za chwilę miał wypić całą resztę ciurkiem. — On jest strasznie głupi. I dziecinny. Nie może z tobą porozmawiać spokojnie, tylko wymyślił sobie głupi plan, że pokochasz go, gdy będziesz zazdrosna. No idiota! To zadziałałoby na Dafne, ale na ciebie? Nigdy w życiu.

— Ale ja go nie kocham. W sensie, okej. Jest dla mnie bardziej jak brat. Lubię z nim spędzać czas, ale nie mam zamiaru ingerować w jego wybory. Co najwyżej mogę doradzić, czy coś. — Usiadła po turecku, szykując się na dłuższą pogawędkę. Malfoy zamknął oczy, opierając się całą powierzchnią ciała o fotel i odetchnął głęboko.

— To mu tłumaczyłem, ale on twierdził, że skoro zna cię tyle czasu i spędza z tobą każdą wolną chwilę, to musiałaś coś do niego poczuć. Nawet się cieszyliśmy wszyscy, bo może w końcu przestanie grać zakochanego nieszczęśliwie głupka, ale ostatecznie wybiłem im z głowy pomysły swatania was. Idiotyzmem było to, że dopisywali do twoich gestów jakieś głębsze znaczenie, przez co pomogli mu się napalić na związek z tobą.

— On i tak nie wypaliłby. To znaczy, nie ukrywam, Blaise ma dużo atutów, które przyciągnęłyby do niego dziewczyny, problem w tym, że nie szukam chłopaka. Może i rocznikowo jestem od was starsza o ten rok, ale czuję się dużo młodsza. Na tobie, na Pans, na Zabinim, a nawet na tej durnej Dafne ciążą obowiązki przejęcia rodu. A ja? Owoc romansu pomiędzy czystokrwistą czarownicą z starego rodu, a bezwiednie zakochanego w Wielkiej Brytanii chińskiego arystokraty. Mój ojciec wolał jednak zmyć się z swojego rodu i zacząć, jak podrzędny mugol prowadzić chińską knajpę z mugolskimi potrawami. Czasami jest mi tak wstyd z wami gdzieś iść. Gdyby nie matka, która regularnie przesyła mi spore kwoty na konto, prawdopodobnie nie stać by mnie było na najbardziej podstawowe rzeczy. A i tak nie wiem kim ta kobieta jest. Czasami wysyła mi listy. Równie anonimowe jak ona sama. Ja mogę żyć jak chcę, robić to co chcę i z uśmiechem witać przyszłość. Nie muszę być zamknięta w złotej klatce, więc nie będę taka jak Greengrass i na pewno nie zacznę w wieku czternastu lat myśleć o ślubie czy związku. To nie dla mnie, Draconie Malfoyu. — Spojrzała na niego, a później prychnęła rozbawiona. Nawet nie zauważyła, że w połowie jej przemowy, chłopak zasnął. Z uśmieszkiem wyjęła mu butelkę z rąk, zamykając ją i odkładając na stół. Zaklęciem przeniosła go do łóżka, gdzie zdjęła mu buty, a później przykryła miękką kołdrą. Szepnęła ciche "dobranoc" i wróciła do siebie, rzucając zaklęcia wkoło własnej przestrzeni osobistej, aby przypadkiem Dafne nie przyszło coś głupiego do głowy. Z cichym śmiechem wtuliła się w poduszkę. Zakochany w niej Blaise Zabini. Dobre sobie. I oni myśleli, że uwierzy w taką głupotę? Ich niedoczekanie! 

Czarna Krew • Bartemiusz Crouch JuniorWhere stories live. Discover now