𝟮𝟯: doppelganger

618 43 23
                                    


— Jesteś najlepszy, wiesz o tym? — spytała cicho, dotykając lekko zgięcia jego łokcia. Zacinęła tam swoje palce, a ten gest przez chwilę nie pasował mu do tej dziewczyny, która z taką lubością rzucała Avadę na wszystko co żyło. Wydawała mu się teraz delikatna i krucha, zupełnie inna niż na co dzień. Uśmiechnął się łagodnie, przygarniając ją do siebie. Ten gest zdziwił nawet jego, bo nie przytulał nikogo od momentu, gdy jego matka została w Azkabanie zamiast niego. Odsunął ją na długość ramion, a później mocno przechylił szklankę, wzdrygając się z obrzydzenia. Nienawidził smaku eliksiru wielosokowego, ale jego miłość do Czarnego Pana mogła przetrwać nawet to. Zwłaszcza, gdy jej oczy patrzyły z zafascynowaniem na dziwaczny proces przemiany, by po chwili mieć, zaledwie dwa kroki dalej, swojego sobowtóra o trochę innym głosie. — Teraz posłuchaj mnie uważnie, bo od rana tego nie robisz. Wczoraj byłam z Draco na spacerze. Trochę się przekomarzaliśmy i niby przypadkiem wpadłam do jeziora. Żadne z nas nie miało różdżek, więc miałam prawo się pochorować. Przez całą konkurencję nie musisz się odzywać. Wystarczy, jeśli będziesz porozumiewać się na migi, kaszleć, charczeć, chrząkać i trochę smarkać. Nie różni się to niczym od twojej codziennej komunikacji, dasz radę — zaśmiała się głośno, wyciągając z przewieszonej przez ramię torby swoje ubrania oraz ciepły szalik, którym zamierzała owinąć go od stóp do głów. Patrzyła zafascynowana, jak wciąga na siebie jej koszulkę, a drobne stopy wciska w wysokie, sznurowane buciki. Złapała za wyświechtany płaszcz aurora, przewieszając go przez oparcie fotela.

— Bardzo, ale to bardzo zabawne — mruknął, wciągając na siebie czarny golf i poprawiając zdecydowanie za długie włosy. Owinął się płaszczem czwartoklasistki, z zadowoleniem zauważając, że jest bardzo obszerny i ciepły. Do kompletu pozostał mu jeszcze srebrno-zielony szalik, który wylądował na jego szyi, zakrywając usta.

— Wyglądasz cudownie! Ale do całości brakuje jeszcze jednego... — Zaczęła grzebać  w torbie, pilnie czegoś poszukując. W końcu znalazła czerwony termos, który wcisnęła w jego dłonie. Z zaskoczeniem stwierdził, że przedmiot jest bardzo ciepły, a jego zawartość pachnie dobrą jakościowo, czarną herbatą z pomarańczą i cynamonem. Uniósł jedną z brwi, zupełnie zaskoczony tym stanem rzeczy. — W środku jest eliksir wielosokowy, więc nikogo nie częstuj.

— Jak? — spytał zaskoczony, a zwycięski uśmiech pojawił się na jej ustach. Z małym uśmiechem usiadła na podłokietniku, bawiąc się różdżką, którą nie tak dawno dostała właśnie od niego. Wiedział, że jest gotowa doprowadzić Dafne do obłędu, ale nigdy nie sądził, że kiedykolwiek zapragnie jej to odradzić. Czuł, że dzisiaj jakaś cudowna część tej dziewczyny umrze nieodwracalnie, a on nie może nic na to poradzić.

— Co "jak?"? Termos? — Pokiwał głową, a ona wzruszyła ramionami. Podeszła do niego zmieszana, poprawiając płaszcz i wiążąc szalik tak, jak to ona zazwyczaj robiła. Z uśmiechem patrzyła na siebie samą, zupełnie zachwycona efektem, który udało im się osiągnąć. - Uczył cię Flitwick, więc powinieneś pamiętać ten jeden dział, który zawsze pomija w pierwszej klasie. Zaklęcia zmiany koloru, zapachu lub po prostu subiektywnych odczuć innych osób. Z jakiegoś powodu uznaje je za niepotrzebne i na tyle banalne, aby nie kłopotać tym uczniów. A czasami się przydają i są potężną bronią, zwłaszcza jeśli trzeba się kryć lub zmylić innych.

Gwałtownie odstawił termos na biurko, a później złapał ją za ramiona, patrząc mocnym wzrokiem prosto w jej oczy. Wydawała się zaskoczona, ale z małym uśmiechem oderwała dłonie od jego szalika, ponownie układając je na jego ramionach.

— Jesteś mądra, potężna i piękna. Chyba tylko wariat mógłby przejść obok ciebie obojętnie — westchnął cicho, a ona zaśmiała się, zbliżając się dwa kroki do przodu. Z psotnym uśmiechem przejechała dłońmi na jego ramiona, a później objęła policzki. Czuła się dziwnie, mając przed sobą swoje odbicie, ale jego głos sprawiał, że trzeźwiała jedynie jej percepcja, ale myśli i emocje pozostawały wzburzone jak woda w jeziorze, gdy Wielka Kałamarnica postanawiała wysunąć jedną lub dwie macki ponad wodę. Zbliżyła się do niego odrobinę, patrząc prosto na niego. — Co robisz? — szepnął cicho, przez parę chwil zapominając nawet jak się oddycha.

— Och, ja? Sprawdzam tylko czy nie zwariowałeś do reszty, ale wszystko wydaje się bardzo w porządku. — Była rozbawiona, wiedział to. On, ponad trzydziestoletni mężczyzna, dawał sobą pogrywać jak niedoświadczony nastolatek, który zakochał się pierwszy raz w bardziej doświadczonej koleżance. Pozwolił swoim dłoniom opaść, a jej, małej Alyssie Fong decydować.

— Tak? Zatem wszystko ze mną dobrze?

— Cholernie dobrze, Barty. — Poczuł jej delikatne usta, które całowały go mocno, tak jakby świat miał się wywrócić do góry nogami. Przysunęła się do niego bliżej, dłońmi badając swoje własne policzki, oraz linię szczęki. Mruknęła, napierając mocniej.

Życie po raz pierwszy dla ich obu na kilka sekund stało się idealne.


✽✽✽✽✽

Hejka! Sądzę, że macie prawo wiedzieć co się dzieje, nawet jeśli ostatnio bardzo znienawidziłam upubliczniać swoje życie w jakikolwiek sposób. W każdym bądź - wpływa to bezpośrednio na was i ilość rozdziałów w tym i każdym innym opowiadaniu, więc tak czy siak muszę wam o tym powiedzieć. Otóż podjęłam się pracy. Jest to 3/4 etatu, więc praktycznie nie mam w tej chwili życia prywatnego. Wychodzę z domu o godzinie 5;45, jadę do szkoły, po szkole do pracy, a wracam o 11 w nocy i idę spać. I od jakiegoś czasu tak codziennie. W takim trybie średnio mam czas na obowiązki, a co dopiero na przyjemności, takie jak pisanie lub czytanie. I nie chcę niczego zawieszać lub tym podobnego. Chcę was tylko prosić o cierpliwość.
Pod koniec miesiąca wyprowadzam się z domu, a już za chwilkę będzie koniec roku szkolnego. Będę miała więc od 6 do 8 godzin dziennie dla siebie, w sumie bez jakichkolwiek obowiązków (chociaż to idk, zależy jakich będę mieć współlokatorów) i wtedy na pewno będę regularnie dodawać rozdziały. Jeśli macie jakieś pytania to piszcie, dwie minutki żeby wam odpowiedzieć raczej znajdę.
Przepraszam za utrudnienia i do następnego!

Czarna Krew • Bartemiusz Crouch JuniorWhere stories live. Discover now