𝟮𝟳: tańcząc z czarnym diabłem

589 47 2
                                    

Database: 24/6/2019; 737 words

— Możesz już napisać całkiem niezły poradnik — zaśmiał się Blaise, swobodnie opierając się o futrynę dormitorium, w którym jak co dzień przesiadywała Alyssa. Patrzył na jej skuloną w kącie sylwetkę, która w dziwnej pozie usiłowała czytać opasłą  książkę, widocznie dalej jednak poszukując tej najwygodniejszej. Z bladym uśmiechem oderwała się od książki, a podkrążone oczy spoczęły na jej najlepszym niegdyś przyjacielu. Teraz ten zaszczytny tytuł dzierżył Draco Malfoy, od którego - oprócz podejścia do życie - niewiele ich różniło. Czasami ich podobieństwo było wręcz przerażające, ale rozumiał ją jak nikt inny. Dlatego nawet ubrany w beżowy sweter, dzierżący dwa kubki wypełnione czymś ciepłym i parującym Zabini po prostu nie mógł już się z nim równać. — Jestem pewny, że starszaki z piątej i z siódmej dadzą miliony za książkę pod tytułem "Jak w miesiąc wykuć siedem lat u Snape'a na Powyżej Oczekiwań".

— Myślisz? To faktycznie byłoby coś przydatnego. Pierwsze jednak znajdź mi wydawnictwo, które zechce to wydać i narazić się na gniew Okropnego Nietoperza! — zaśmiała się, ale chłopak zmarszczył brwi, zbliżając się do niej. Z każdym dniem i minutą coraz bardziej wszystko było nie tak. Jej szczery, przepiękny uśmiech zamienił się w udawany grymas, a złożone i odpowiednie nastolatce emocje jakoś się ulotniły, pozostawiając pustą skorupę, która udawała wszelkie emocje. Nie podobało mu się też to, że reszta uczniów najwyraźniej w ogóle nie widziała jej zmiany lub zrzucali to na szok po ataku na Dafne. Jednak on musiał znać całą prawdę. Nie wahał się więc, gdy usiadł obok i położył tuż przed nią duży, parujący kubek herbaty z dużą zawartością Ognistej Whisky oraz dwoma kroplami veritaserum. Podziękowała, zgrabnie łapiąc za ucho naczynia i przykładając je do ust. Wstrzymał na parę sekund oddech, w głowie układając sobie wszystkie pytania, które miał zamiar zadać.

Odsunęła kubek od ust, przykładając do niego różdżkę i mocno ochładzając napój, aby później znowu go podgrzać do normalnej temperatury. Zmrużył oczy, patrząc na nią pytająco, na co ona zaśmiała się naprawdę strasznie.

— To naprawdę słabe, wiesz? Minął miesiąc, a ja jestem już przy szóstej klasie. Wiesz, uczą tam o pewnych bardzo niebezpiecznych eliksirach, zwłaszcza takich, które bezpośrednio wpływają na układ nerwowy. Nie samych receptur, ale ich przerażającego działania. Wielu czarodziejów zostało przez nie poszkodowanych ze względu na to, że nigdy nie poznali najprostszej zasady ich neutralizacji. Ironicznie, bo zaklęcie schładzające napój i ogrzewające go, poznajemy już w klasie pierwszej. Głupota, prawda? — Brwi Blaise'a zmarszczyły się, nie do końca rozumiejąc wokół czego krążą jej myśli. Nie podobał mu się ton Fong, ani też fakt, że patrzyła na niego błyszczącymi oczami, powoli obracając różdżkę między palcami. — Jako że ostatnio wykazałam się na eliksirach, profesor Snape spytał się mnie i Draco, czy nie wiemy  czegoś na temat zaginionego eliksiru. Nie mógł go przywołać, bo nie wiedział gdzie się znajduje. Na szczęście ja wiem. Accio veritaserum.

— Ja... — zaczął cicho, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że został przyłapany na gorącym uczynku. — Nie mogłem znieść myśli, że to ty zrobiłaś krzywdę Dafne. Chciałem wiedzieć, jak to było i... Nie pomyślałem, przepraszam cię! Nigdy przecież nie skrzywdziłbym cię, zbyt bardzo cię kocham!

— Och? Wiesz, że gdybyś przyszedł i zapytał, to po prostu powiedziałabym ci całą prawdę? Draco tak zrobił i wie wszystko. Pod przysięgą, ale jednak. I jakoś nigdy nie musiał próbować napoić mnie Eliksirem Prawdy — westchnęła przeciągle. Oparła się wygodnie o satynową poduszkę i z bladym uśmiechem ścisnęła mocniej różdżkę. — To ja doprowadziłam Dafne do tego stanu i chętnie zrobiłabym to jeszcze nie raz i nie dwa. Satysfakcjonuje cię ta odpowiedź?

— Ty jesteś nienormalna! Wielu z nas chce służyć Czarnemu Panu, ale ty jesteś chyba chora! Idę z tym do Snape'a! — Zdawał sobie z tego sprawę, ale tak prosta i skompresowana wiedza uderzyła w niego z mocą rozpędzonego pociągu. Wstał gwałtownie, kierując się do wyjścia. Drzwi jednak zatrzasnęły się przed nim, a on odwrócił się wściekły.

— To ty jesteś chory, jeśli myślisz, że pozwolę ci wyjść stąd z tą wiedzą, którą posiadasz. Obliviate! Creatánia! — Blaise upadł na ziemię, uśmiechając się błędnie. Przeniosła go na swoje posłanie, a gdy usłyszała stukanie w drzwi, otworzyła je. W jej dłoniach pojawiła się buteleczka najlepszego jakościowo Eliksiru Prawdy, jaki mogła zdobyć kiedykolwiek. Z szalonym uśmiechem schowała go do kufra, pewna, że Barty'emu uda się stworzyć na nie odtrutkę. Potrzebowali jej do wykończenia całego, wielkiego planu. Uśmiechnęła się marzycielsko. Czarny Pan powróci już za kilka miesięcy. Już wkrótce.

Czarna Krew • Bartemiusz Crouch JuniorWhere stories live. Discover now