Nie Możesz

3K 134 33
                                    

Minęły dni wycieczki i właśnie siedzę w autobusie, który wiezie mnie z powrotem do szarej rzeczywistości. Odkąd Marek dosypał czegoś Natalcę do napoju, nic więcej się nie wydarzyło. Przez kolejne dni miałam go na oku, ale nic nie wskazywało na to, by coś się miało dziać. Po naszej "małej" konfrontacji, mam na myśli moją pięść i jego twarz, trafił do szpitala. Tego dnia, gdy wróciłam z Natalią do mojego pokoju i poszłyśmy spać, było dobrze, ale następnego okazało się, że Marek trafił do szpitala. Podobno jakiś uczeń znalazł go leżącego w lesie i zawiadomił odpowiednich ludzi. Lekarz powiedział mu, że to dobrze, że ręką spotkała się z twarzą a nie z nosem, bo po takim uderzeniu mógłby być złamany w trzech miejscach. Nie szkoda mi go, wogóle.

Za to z Natalią było na odwrót. Martwiła się jego stanem, co wpływało na jego korzyść. Nie podobało mi się to, ani trochę. Miałyśmy małą kłótnię w tej sprawie i nadal się nie odzywamy.
- Co masz zamiar zrobić? - moje rozmyślania przerywa głos mojego przyjaciela.
- Nie wiem. - ciężko wzdycham. Odwracam wzrok w stronę Natalii, która zawzięcie o czymś rozmawia z nauczycielką od biologii. To już drugim dzień kiedy nie rozmawiamy. Nie rozumiem jej, przez tego chłopaka są tylko same kłopoty. Raz ją wrzucił do głębokiego jeziora, za drugim coś dosypał do napoju i chciała ją.... Nie, nawet nie chcę o tym myśleć. Rozmyślam sobie dalej, gdy na środek wychodzi Natalia z mikrofonem w ręku.
- Za jakieś 20 minut będziemy przed szkołą, więc jeśli po kogoś przychodzą rodzice proszę ich zawiadomić. - kończy i siada na swoim miejscu, nawet na mnie nie spoglądając. Jest coraz gorzej.
- Asia, musisz coś zrobić. Nawet już na ciebie nie patrzy. - trafnie zauważa.
- Wiem, wiem.
- To dlaczego nic z tym nie robisz? Asia jesteś prawie pełnoletnia, wieź się w garść.
- Tak, tak. - odpowiadam jak w transie.
- Powtórzę jeszcze raz pytanie. Co masz zamiar zrob...
- Nie wiem! Ok?! Nie mam cholernego pojęcia! - dłużej nie wytrzymałam, wiem, że to mój najlepszy przyjaciel, ale mnie zdenerwował. Spojrzenia wszystkich skierowały się w naszą stronę, wraz z spojrzeniem Natalii, które wyrażało.. Troskę? Zmartwienie? Chyba tak.
- Czego się gapicie?! - warknęłam. Momentalnie wszyscy się odwrócili i zaczęli z powrotem rozmawiać. Wstałam ze swojego miejsca i poszłam usiąść na samym przodzie autobusu. Wzięłam swój telefon, podłączyłam słuchawki i włączyłam swoją ulubioną playlistę. Nie ma to jak się dobijać smutną muzyką. Podróż skończyła się po kolejnych 10 minutach. Wyjęłam swoją walizkę z pojazdu i ruszyłam w stronę domu. Gdy byłam w połowie drogi, zobaczyłam Natalię rozmawiającą z Markiem. Postanowiłam, więc zachować odpowiednią odległość i zareagować, w którymś momencie. Gdy już miałam odchodzić bo nic się nie działo, Marek złapał Natalię za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Już raz mu mówiłam, widzę, że nie posłuchał.
- Widzę, że moje groźby były mało pomocne. - mówię i podchodzę do nich. Gdy napotkam jego wzrok, mogę zwrócić uwagę, że jego twarz zbladła.
- Nie, nie, wszytko w porządku. Prawda proszę pani? - zwracam twarz w stronę ukochanej.
- Tak.. Tak, to prawda. - odpowiada lekko zestresowana.
- Nie wierzę. Natalio możemy porozmawiac? Sami. - naciskam na ostatnie słowo.
- Ummm. Jasne. - biorę ją za rękę i idziemy kawałek od chłopaka.
- Czemu go bronisz? Stałam z dala od was większość czasu i wiem co tam się wydarzyło.
- Asia to jest trudna sytuacja.
- Jak to trudna?
- Umm ja...
- Ty co? - pytam co raz bardziej zdenerwowana.
- Z nami koniec. - odpowiada na jednym wdechu.
- Zrywasz ze mną? - nawet nie wiem kiedy, po moich policzkach spływają łzy. - Nie możesz.
- Mogę i właśnie to robię. Nie kocham cię. A teraz wybacz, ale idę do Marka. - robi nacisk na jego imię.

- Natalia, nie możesz. - mówię słabym głosem, ale ona mnie już nie słyszy.
- Asia. Asia! - dobiegają do mnie krzyki. - Asia! Obudź się! - otwieram pośpiesznie oczy i momentalnie się prostuję. Rozglądam się dookoła i widzę Natalię ze zmartwioną miną.
- To był sen. - szepczę sama do siebie.
- Wszystko dobrze? - słyszę głos Natalii.
- Tak, teraz już tak. - odpowiadam, wstaję i przytulam się do niej.
- Mamy właśnie przystanek, z tego co wiem obie zasnęłyśmy i nas zostawili. Obudziłaś mnie swoimi krzykami.
- Przepraszam, nie chciałam cię zbudzić. - odpowiadam cicho.
- Nic się nie stało. To lepiej, że się tak stało, bo potem to ja mogłam obudzić cię z koszmaru. Tylko nie rozumiem jednego, dlaczego krzyczałaś moje imię?
- Była kilka scen z tobą, które mam nadzieję że nigdy się nie wydarzą. - rozmawiałam jeszcze chwilę z nią, dopóki nie zaczęli zbierać się inni uczniowie do zajęcia swoich miejsc. Podróż powrotną nie była wcale taka zła, jak w śnie. Całe szczęście. Resztę drogi, znów przespałam, ale tym razem ze świadomością, że wszytko będzie dobrze.

——————————————————
Nie ma to jak pisać rozdziały w nocy😂 chciałam Wam bardzo podziękować za ponad 2 tysiące wyświetleń oraz 230 głosów. Gdy zaczynałam tu pisać, nie sądziłam, że komuś wogóle ta historia się spodoba, ale jak widać są osoby które ją lubią❤️ do następnego 😘

Is it alright for me to love you? Where stories live. Discover now