Ona.. Ona..

2.8K 121 17
                                    

*Natalia*
Wpadam zadyszana do szpitala i biegnę w kierunku recepcji.
- Gdzie znajdę Joannę Dąbrowską?
- Kim jest pani dla niej? - nie wierzę, moja dziewczyna gdzieś leży po wypadku, a ta mnie pyta kim jestem.
- Jej dziewczyną. - odpowiadam pośpiesznie.
- Niestety tylko rodzina może do niej wejść.
- Słucham?!
- Natalia? - słyszę głos. Odwracam się w tamtą stronę i mogę zauważyć Michała. Podbiegam do niego szybko.
- Gdzie ona jest? - pytam już zdenerwowana tą sytuacją.
- Operują ją.
- Co?! Jak to?
- Zderzenie było dosyć mocne i doszło do jakiegoś rozlewu. Chodź, pójdziemy do odpowiedniego działu. - idę za Michałem i rozmyślam. Przed salą siedzą dwie kobiety, mama Asi i Anastazja.
- Natalia, skarbie. Tak mi przykro. - jej mama wstaje i przyciąga mnie do uścisku. Wtulam się w nią i zaczynam cicho szlochać.
- Pójdę po kawę. - odzywa się po chwili Anastazja. Mama Asi puszcza mnie i siadamy na krzesłach. Moje ręce strasznie się trzęsą, dlatego kładę je na kolanach, by nikt tego nie zauważył.
- Wszystko będzie dobrze. - mówi do mnie Ewa.
- Ale jeśli...
- Wszytko będzie dobrze. - powtarza  i pozwala mi się wtulić w nią ponownie, co robię od razu.

Siedzę tu już 3 godzinę, a żaden lekarz nie wyszedł z sali. Moje powieki robią coraz cięższe, a zmęczenie zaczyna ze mną wygrywać. Zamykam oczy, a drzwi sali otwierają się z głośnym zgrzytem. Wzdrygam się. Podchodzę szybko do lekarza.
- Co z nią? - pytam, a do mnie podchodzą Michał, jej mama oraz Anastazja.
- Udało nam się ją uratować. Na szczęście zatamowaliśmy krwotok wewnętrzny, więc jej życiu nic nie zagraża. Ma pękniete trzy żebra, złamaną rękę w dwóch miejscach oraz nogę. - wzdycham ciężko, gdy słyszę te słowa.
- Można do niej wejść? - tym razem pyta jej mama.
- Tak, ale pojedynczo. Obecnie jest świadoma co się dzieje, ale proszę byście byli ostrożni.
- Dobrze, dziękujemy doktorze. - odpowiadamy chórem. Siwy mężczyzna śle nam uśmiech i odchodzi w znajomym dla siebie kierunku.
- Niech pani najpierw wejdzie. - odzywam się, gdy spogląda na mnie. - Poczekam.
- Dobrze. - wchodzi powoli do sali, a ja siadam na jednym z niewygodnych krzeseł. Nie mija nawet 5 minut, a Ewa wychodzi z niej z zapłakaną twarzą.
- Co się stało? - podchodzę i pytam.
- Ona.. Ona.. - nie może się wysłowić.
- Co z nią? - nie czekam na odpowiedź i wbiegam do jej sali. Gdy prawie zamknęłam drzwi słyszę ciche "ona nic.." nic więcej nie słyszę, bo zamykam je. Podchodzę do jej łóżka i podstawiam sobie krzesło.
- Asia jak się czujesz? - pytam i spoglądam w jej oczy.
- Już lepiej, dziękuję. - odpowiada i sili się na uśmiech. Łapie ją za rękę i zaczynam pocierać kciukiem jej knykcie.
- Bardzo się o ciebie martwiłam, wszyscy się martwili. - mówię ciągle patrząc na jej rękę.
- Wiem to.. - odpowiada słabo. - Mam do Ciebie pytanie. - zaczyna nagle.
- Pytaj o co chcesz.
- Jak się nazywasz? - spoglądam na nią i czuję jak moja twarz pobladła, a w moich oczach pojawiły się łzy.

——————————————————
No, więc taka sytuacja, ale żyje. Przynajmniej żyje. 😅😉

Is it alright for me to love you? Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon