Rozdział 6: Sprawa rodzinna

837 76 3
                                    

,, Mężczyzna poddaje się urokowi przez oczy, czyli przez to, co widzi, kobieta poddaje się urokowi przez uszy, czyli przez to co słyszy. '' - Aldous Huxley

Loki wrócił późnym wieczorem, a można nawet śmiało powiedzieć, że w nocy. Nie obyło się bez ucieczki przed jakimś stukniętym demonem. Ucieczka nie trwała długo, ponieważ w pewnym momencie stwór zahaczył swoimi rogami o gałęzie. Młody mag mógł tylko biec dalej i w odpowiedzi na gniewne ryknięcia, tylko się zaśmiać. Śpieszyło mu się, więc nie zatrzymywał się.

- Aaron, Beck, Loki już nie mogę! - usłyszał głos Allison w swojej głowie, gdy przebiegał obok samotnego drzewa o pięknych złocistych liściach i różowymi kwiatami.

Stanął nagle przy polanie i zachwiać się. Przez ułamek sekundy widział cześć tego dnia, w którym stracił jedynych przyjaciół.

- Będę was osłaniał! - usłyszał w głowie, ale jakby za nim.

Odwrócił się w stronę głosu. Nikogo jednak tam nie było prócz drzewa o czarnych liściach i jednego wyjątkowego o jasnobrązowych. Starł niewidzialną łzę z policzka, a zaraz potem ruszył między srebrzystymi źdźbłami trawy. Po drugiej stronie potknął się o wystający korzeń drzewa z pomarańczowymi liśćmi.

- Przepraszam. - rzucił przelotnie i pobiegł dalej.

Ruszył prostą drogą, po chwili skręcił w lewo, by następnie zwinnie przeskoczyć przez niewielki strumień. Do końca drogi pozostały u jedynie ,,pole wyschniętych koralowców"; tak nazywał miejsce gdzie jeszcze przed jego pojawieniem się w Żelaznym Lesie, znajdowała się Kolczasta Rafa i to pod wodą. Kilka minut zajęło mu dotarcie do czarnej stalowej bramy bez płotu. Kiedy do niej dotarł, szybkim, lecz spokojnym krokiem przekroczył ją. Zazwyczaj pod ,,kopułą" świeciły świetliki, skoro teraz nie świeciły, mogło to znaczyć tylko tyle, że Norny śpią. Czyli jest bardzo późno. - pomyślał. Cicho spróbował przemknąć bezszelestnie obok dogasającego ogniska.

- A ty chłopcze gdzie się szlajałeś? - zapytała nagle jedna z Norn. - Wiesz, która jest godzina?

Powoli się odwrócił. Wszystkie trzy stały za nim. Nie były wyglądały na zadowolone.

- Miałeś pilnować stada, żeby przypadkiem Łowcom nie przyszło do głowy go śledzić. - zaskrzeczała staruszka, która trzymała kryształową kulę.

- I pilnowałem. - skłamał.

- Doprawdy? Loki, wiesz, że nas nie oszukasz.

- A co ty gadasz. - przerwała jej siostra. - Jasne, że kiedyś uda mu się nas oszukać. Jest przecież bogiem kłamstw i synem Laufey'a.

Coś w nim pękło. Nagle ogarnął go gniew. Powoli gromadził się w jego rękach w postaci zielonego płomienia, podczas kiedy staruchy kłóciły się na temat Laufey'a. Nienawidził go. Nienawidził za wszystko co mu zrobił. Nienawidził go za śmierć jego matki i za to, że przez jego pychę oraz egoizm musiał uciekać do Żelaznego Lasu.

- Koniec. Nie ma co się kłócić. Ma w końcu coś ze swojego ojca. - te słowa zakończyły wszystko. Prawie.

Loki założył na siebie iluzję, aby Norny, chociaż myślały, że płacze. Tak na prawdę miał ochotę roznieść cały Las w pył. Ruszył szybkim krokiem do groty, a wejście zabezpieczył zaklęciem. Musiał się na czymś wylądować. Nie wiedział tylko na czym. W końcu jednak nie wytrzymał i cisnął całą zgromadzoną energią w byle jakie miejsce. Ziemia się zatrzęsła, a pył posypał się mu na głowę. Zielone ogniki zatańczyły wokół swojego stwórcy, a ten jakby go siły opuściły, osunął się na kolana. W tej chwili na prawdę zaczął płakać.

💚

Zimno, mrok, lód... wszędzie wokół śnieg. Tylko to było na Jotunheimie. Zamek był wprawdzie jeszcze gorszy, ale nie tak jak to co się w nim działo. Kim trzeba być, aby wyżywać się na własny  dziecku?

- Taki słaby. Jesteś niczym! - krzyknął król, z całej siły uderzając młodego chłopaka w twarz.

Siła uderzenia sprawiła, że piętnastoletni brunet aż upadł. Miał na sobie tylko czarną podartą szatę i spodnie w tym samym stanie oraz kolorze. Pod strzępkami ubrań było widoczne wychłodzone ciało pokryte dużą ilością siniaków. Niektóre z nich były nawet czarne.

- Jesteś taki sam jak matka!

Zasadził mu kop w brzuch, a chłopak zawał z bólu.

697 SŁÓW

Czarownik z Żelaznego LasuWhere stories live. Discover now