Rozdział 29: Szubienica

422 45 3
                                    

,,A wówczas pozdrowił Śmierć jak starego przyjaciela i poszedł z nią z ochotą, i razem, jako równi sobie, odeszli z tego świata. ''- J.K.Rowling ,,Baśnie Barda Beedle'a

Daren zaśmiał się złowieszczo. Po chwili znów podszedł do Lokiego,  a chwyciwszy go za zdarte od kajdan nadgarstki, siłą postawił go na nogi. Ten posłusznie stał, a chwilę potem zabrało go dwóch Łowców, którzy pojawili się całkiem znikąd. Poprowadzili go razem z dowódcą ku wyjściu, a później przez korytarz na dziedziniec, na którym zebrali się mieszkańcy.

- Jako nowy król, skazuję Lokiego, syna Laufey'a na śmierć przez powieszenie, za dokonanie morderstwa jednego z naszych towarzyszy broni. - oznajmił ciemnowłosy, na co tłum odpowiedział mu jedynie pomrukiem i szmerem.

Po środku dziedzińca, jak też nowy władca Asgardu oznajmił, znajdowała się drewniana szubienica. Loki choć był przerażony, nie dawał po sobie tego poznać. Tego dnia stracił nadzieje i swoją moc, a jeszcze straci życie. Dwaj trzymający go mężczyźnie poprowadzili go przez tłum, po schodach i wprost na stryczek.

***

W celi tylko Frigga wydawała się trzeźwo myśleć. Thor chodził zdenerwowany w te i we w te, można pomyśleć, że za chwilę wydrepcze w podłodze dziurę. W pewnym momencie obok celi przeszedł strażnik, który ku radości królowej nie był Łowcą. Zerwała się ze swojego miejsca i pobiegła do kryształowej bariery.

- Przyjacielu! - zawołała.

Strażnik w złotej zbroi z lekkim zdziwieniem podszedł do celi.

- Pomóż nam proszę.

- Wybacz pani, ale nie mogę.- odparł gwardzista. -  Nawet jakbym chciał.

- To chociaż nas wypuść. - nalegała złotowłosa.

Mężczyzna spuścił głowę, zastanawiając się nad słowami swojej dawnej pani. Podjęcie właściwej decyzji nie trwało długo.

***

Łowcy postawili Lokiego na podejście. Po chwili jeden go puścił i założył mu na szyję sznur zawiązany w pętle. Młody czarownik wpatrywał się w horyzont pustym wzrokiem, nie kontaktując już ze światem rzeczywistym. Przez dłonie jednak w pewnym momencie przeszedł zimny dreszcz, którego nie czuł od wielu lat. Taki sam czuł tylko na Jotunheimie.

- Dziś osądzony zostanie morderca, czyli zbrodniarz, któremu jest przypisana śmierć haniebna i stracenie do najgłębszych czeluści Helheimu! - tymi słowami Daren zakończył swoją przemowę o przesądzonym już losie syna Laufey'a.

Jednak kilka słów przed zakończeniem zdania, Loki nieco się ożywił. Zamrugał kilka razy i tym razem z przerażeniem wbił wzrok w oddalony o mile swój dom, na niepewnych ludzi i na triumfującego wroga w kostiumie króla.

- Do zobaczenia w piekle, synu Laufey'a. - zaśmiał się obłąkańczo władca, po czym dał swojemu człowiekowi znak, ale zabrał stołek z pod stóp bruneta.

Chłopak uśmiechnął się niepokojąco podstępnie. Czuł nagły przepływ sił i... mocy. Chłodny wiatr zawiał ludziom w plecy, a jemu w twarz. Zimowy powiew owiał jego postać jak kocem, przez co na blade usta Lokiego wpłynął jeszcze szerszy uśmiech. Kajdanki blokujące jego magiczne zdolności, które Daren mu odebrał ku zdziwieniu wszystkich, pokryły się szronem. Tak samo jak stołek, na którym zielonooki stał. Oszołomiony tym Łowca tkwił w bezruchu, natomiast jego dowódca otrząsnął się i nim żelazne więzy jego wroga pękły, kopnął stołek.

472 SŁOWA

Wiem, jestem zła.

Czarownik z Żelaznego LasuWhere stories live. Discover now