Rozdział 34: Przetrwać może tylko jeden

369 37 10
                                    

,,Ludzie boją się umierać, bo odczuwają lęk przed nieznanym.'' - Eric-Emmanuel Schmitt ,,Oskar i Pani Róża''

Daren był zmuszony przyznać swojemu wrogowi rację. Musiał się przyznać, że popełnił błąd. Nie walczyli by teraz, gdyby Loki stał po jego stronie. Błędem było chcieć go zabić. Błędów niestety nie można cofnąć. Doskonale o tym wiedział.

- Nie ukrywam, że mogłeś być jednym z nas - powiedział Łowca, unosząc dumnie podbródek - lecz przeszłości nie zmienisz, a co za tym idzie błędów nie cofniesz. Ja nie przyjmę cię do Łowców, natomiast ty nie ocalisz swoich przyjaciół.

Loki zacisnął dłonie w pięści. Wypuścił nerwowo powietrze z ust, nim zaczął mówić.

- Po raz pierwszy odkąd cię znam, jestem zmuszony przyznać ci rację. - odparł brunet.

Po chwili wstał i podtrzymując się pnia drzewa Aarona, starał się złapać równowagę. Pot mieszał się z krwią wypływającą z małych i trochę większych ran, obraz rozmazywał mu się przed oczami, w ustach czuł metaliczny posmak czerwonej ciecz, a w dodatku nie miał już siły na dalszą walkę. Czuł, że już niedługo jego nić życia zostanie przecięta. Mimo tej świadomości, uśmiechnął się chytrze pod nosem. Czuł, że to właśnie jemu przysługuje ostatnie słowo. W tej chwili. Tej jednej znaczącej i kończącej wszystko chwili.

- Co cię tak bawi? - spytał mężczyzna, mocno zaskoczony posunięciem czarownika. - Za chwilę zginiesz, nie powinno cię to bawić.

- A jednak bawi. - odpowiedział brunet, chichocząc cicho.

- Nieważne.

Jedna dłoń Darena zapłonęła zielonym ogniem, a na drugiej pojawiły czerwone iskry. Loki na ich widok prawie nie drgnął. Przeciwnik wziął mocny zamach obiema rękami, ale widząc, że młody Jotun nie przygotowuje się ani do ataku ani choćby do obrony, na chwilę opuścił ręce.

- Nie będziesz się bronił? - spytał, trochę zdziwiony.

- Nie. - odparł zielonooki, wzdychając ciężko i kręcąc przecząco głową.

W pewnym momencie odepchnął się od pnia, krzywiąc się przy tym nieco z bólu. Zrobił w stronę Łowcy dwa kulawe kroki, po czym upadł przed nim na zdarte kolana i rozkładając ręce dodał niemalże błagalnym tonem:

- Błagam, zakończ me cierpienie.

Daren przytaknął i z triumfalnym uśmiechem, nie wahając się ani chwili dłużej, ponownie wziął zamach obiema rękami. Zielony płomień odbijał się w jego oczach, a czerwone iskry lewej ręki w szmaragdowych tęczówkach Lokiego. Serce młodego czarownika szybciej zabiło. Ponownie zacisnął dłonie w pięści, zamknął oczy i delikatnie zacisnął powieki. W ostatniej kolejności przełknął nerwowo ślinę razem z krwią, która zalegała mu w ustach i cienkimi stróżkami spływała po brodzie. Oddychał powoli i głęboko. Cała scena wyglądała tak jakby to była scena końca czarownika z Żelaznego Lasu, boga kłamstw, psot, chaosu i boga podstępu.

- Przetrwać może tylko jeden! I to będę ja!

Jasne światło oślepiło Lokiego na dłuższą chwilę, a po jego poranionym ciele przepłynęła jeszcze silniejsza fala bólu niż dotychczas.

446 SŁÓWFala waszej nienawiści mnie właśnie zalała. Jak wam mija wigilia klasowa?


Czarownik z Żelaznego LasuWhere stories live. Discover now