Rozdział 7: Ryba w sieci

785 75 0
                                    

,,Czas goi rany, wspomnieniami rekompensuje nam to co straciliśmy. '' - Khalil Gibran

Kilka dni minęło odkąd Thor został uratowany przez czarnego pegaza. Książę obiecał ojcu i matce, że nie wejdzie już do Żelaznego Lasu. Niestety on szybko się znudził rutynowymi treningami i nabrawszy ponownie odwagi, razem z przyjaciółmi wszedł do Lasu.

💚

- Thor wracajmy już. - rzuciła Sif. - Lubię ryzyko, ale ten Las to przesada. Nikt nie wyszedł z niego żywy.

- Dramatyzujesz Sif. - odparł blondyn. - Muszę coś sprawdzić.

- Ona ma rację, Thor. - wtrącił Fandral. - Ostatnio ledwie uszedłeś z życiem. Gdyby nie ten pegaz, pewnie byś już nie żył.

Volstagg i Hugon tylko przytaknęli. Władca piorunów mimo uwag towarzyszy szedł dalej. Coś nagle zaszeleściło w krzakach. Tym razem blondyn był przygotowany; uniósł młot. Wtedy z zarośli wyskoczył mały, biały, skrzydlaty koń. Wyglądał na przerażonego. Ciągle głośno rżał, a Thor nie rozumiał nic.

- On chyba prosi o pomoc. - wywnioskował Hudon.

Młody pegaz chwycił w zęby pelerynę Gromowładnego i pociągnął. Był to znak, aby szli za nim. Pegaz był bardzo szybki, ale jeszcze nie latał. Zaprowadził wojowników w okolice Kryształowego Oka, znad którego dochodziły krzyki i groźby pod czyimś adresem. Kiedy dobiegli prawie na miejsce głosy ucichły, a widok jaki Thor oraz jego towarzysze zastali, był nad wyraz dziwny i niespodziewany.

Na brzegu ktoś leżał. Ktoś bodajże pół nagi z prawdopodobnie nogami czymś owiniętymi. Pierwsze co zrobił syn Odyna to wyszedł ze swojej kryjówki. Prawie. Mały pegaz go jednak zatrzymał i wciągnął z powrotem.

- Poczekaj chwilę. - powiedział Hugon, dodatkowo zatrzymując przyjaciela.

Blondyn niechętnie wrócił do kryjówki. Nie spuszczał wzroku z postaci na brzegu stawu. Krótką chwilę tak stał i wyjątkowo szybko stracił cierpliwość. Chciał wyjść i to sprawdzić. Wtedy jednak ktoś wyszedł z pomiędzy drzew. Znał go.

- Daren? - zdziwił się. - Ale co on tu robi?

- Jest Łowcą, więc może wchodzić do Żelaznego Lasu. - odparł Hugon.

- Właśnie. - wtrąciła Sif. - On może, a my nie. Wracajmy.

Thor jednak ani drgnął. Nie odrywał wzroku od Łowcy i kogoś kto leżało na brzegu.

Mężczyzna podszedł do brzegu. Tajemniczym czymś okazał się Loki. Pół dnia leżał na brzegu, z ogonem uwięzionym w złotej sieci Łowców. Chciał wypróbować nowe zaklęcie, a Daren to wykorzystał. Wpadł w jego sieć, a ten go skuł  i wyciągnął w połowie na brzeg, a następnie zostawił na pastwę losu. W tym stanie był bardzo łatwym łupem dla Łowców oraz drapieżników.

- I po co ci to wszystko było? - spytał nieśpiesznie Daren, klękając przy na wpół przytomnym czarowniku.

Próbował coś powiedzieć, ale ledwie widział na oczy, był na skraju wytrzymałości. Skończyło się na tym, że tylko poruszał ustami. Zaraz potem przymknął powieki.

- Jesteś słaby. Ukrywasz się w cieniu tego cholernego Lasu, udając kogoś silnego, czyli kogoś kim nie jesteś. - zadał mu cios w brzuch, brunet jednak nawet się nie zająknął. - I nigdy nie będziesz. Sczeźniesz tu.

Wstawszy, zadał mu ostatni cios w to samo miejsce. Chwilę później odwiązał łańcuch i jeszcze bardziej wyciągnął chłopaka na ziemię. Przywiązał go do drzewa, a zaraz potem odszedł, mając nadzieję, że pozbył się swojego odwiecznego problemu.

481 SŁÓW

Czarownik z Żelaznego LasuWhere stories live. Discover now