Rozdział 9: Cela

770 73 5
                                    

,,Naprawdę zdradzić można tylko sercem'' - Pierre la Mure

Noc wydawała się spokojna, ale to tylko pozory. Zza zamkniętych drzwi wydobył się głośny wrzask bólu. Zaraz po tym świst bata i znowu krzyk. Krzyk i świst bata odbijał się w uszach Lokiego, a przed oczami przewijał się widok wścieklej twarzy ojca.

Otworzył oczy i wstał z trawy, by rozprostować nogi. Kilka nocy przyśnił mu się ten blondyn. Uratował mu życie, ale czemu? Przecież jest następcą tronu, a on tylko zwykłym nieznajomym z lasu; dla niego. Tak to sobie tłumaczył. Zbliżał się świt, więc postanowił wrócić do domu. Oczywiście, że Norny dość głośno zwróciły mu uwagę, aby nie wracał tak późno. Wiadome było, że po chwili zaczęły się wykłócać, a on to wykorzystał.

💚

Kiedy słońce zaczęło górować na horyzoncie, Loki niepostrzeżenie wyszedł po za czarną bramę. Na skraju lasu jednak dopadły go wątpliwości czy powinien wychodzić, bez wiedzy i pozwolenia.

- Co mi szkodzi? - pomyślał na głos.

Wyszedł z cienia drzew, kierując się w stronę miasta. Jak zwykle przy domach znajdowały się targi. Każde inne: jedzenie, biżuteria, broń. Rozglądał się po ludziach, wzrokiem poszukując zapamiętanych blond włosów. I znalazł. Thor stał przy stoisku z bronią i przyglądał się upatrzonemu mieczowi. Brunet przyglądał mu się z zainteresowaniem. Co w synu Odyna było, że go przyciągało? Co? Wygląd czy fakt, że mimo lęku ponownie przekroczył skraj najniebezpieczniejszego miejsca w Asgardzie?

Loki stał oparty o drewnianą ścianę domu, bacznie obserwując każdy ruch blondyna. Nagle poczuł znajomy zapach. Nim jednak się zorientował poczuł ból głowy, a następnie upadł.

💚

Kiedy otworzył oczy, pierwsze co zobaczył była biała ściana. Strasznie bolała go głowa, a ból był gorszy od tego po ugryzieniu wilka. Jęknął cicho, próbując zmusić ciało do obrócenia się z boku na plecy.

- Patrzcie kto tu się obudził. - usłyszał nagle znajomy głos.

Nie należał on do Thora, ani jednej z Norn, ani nawet do któregoś z leśnych zwierząt, które nauczył się rozumieć. Ten głos nie był w żadnym, choćby najmniejszym stopniu przyjacielski. To mogła być jedna z wielu osób, które nigdy nie były mu przychylne. Daren.

- Myślałeś, że odpuścimy? - Łowca kopnął go z całej siły w brzuch. - Myślałeś, że Odyn nie dowie się o tobie?

Znów go kopnął. Loki mimo to nie wydał z siebie ani jednego dźwięku. Nawet cichego piśnięcia. Dzielnie znosił każdy cios. W końcu kiedy brutal już skończył, dwaj jego towarzysze mało delikatnie chwycili nieprzytomnego bruneta za ramiona i wywlekli z celi. Wleczenie go przez korytarz trwało, aż do momentu, w którym nie doszli do sali tronowej. Wtedy też zielonooki nieco oprzytomniał. Musiał stanąć przed obliczem króla i jakim cudem sprawić, aby nie skazano go na śmierć za morderstwo.

437 SŁÓW

Czarownik z Żelaznego LasuWhere stories live. Discover now