Rozdział 11: Propozycja królowej

738 67 10
                                    

,,Uśmiech losu można zobaczyć nawet w tych najciemniejszych chwilach, jeśli pamięta się żeby zapalić światło''- Syriusz Black, Joanne Kathleen Rowling ,,Harry Potter i Więzień Askabanu''*

Obaj szli złotym korytarzem dokładnie w miejscu, w którym światło pochodni odbijało się od ścian i podłóg. Loki cały czas milczał, podczas gdy Thor ciągle zadawał najróżniejsze pytania. W końcu czarownik stracił cierpliwość:

- Możesz... - powstrzymał się od zbędnych słów - nie zadawać tyle pytań, a najlepiej się wogóle nie odzywać?

Blondyn spojrzał na niego trochę speszony. Brunet za to uśmiechnął się nikle, wzdychając z ulgą. Coś mi się zdaje, że on się nie zamknie i nim się obejrzę, pójdzie za mną do Lasu. - pomyślał.

- Czy jak odpowiem Ci na jedno pytanie, dasz mi spokój? - spytał głosem przepełnionym irytacją.

Thor pokiwał głową.

- Więc, jak masz na imię? - zadał pierwsze pytanie.

Brunet zawahał się na chwilę. Imię mógł mu podać, gorzej jeśli blondyn by zapytał o jego pochodzenie. Ale co tam, kit wciśnie każdemu.

- Loki. To moje imię, a teraz żegnam ozięble.

Delikatnie się ukłonił i wyprostowawszy się, skierował kroki do drzwi wyjściowych. Szedł szybko, ale co dziwiło księcia Asgardu, nie było słychać jego kroków. Wydawało się jakby płynął w powietrzu jakimś dziwnym stylem, a nie szedł w czarnych kozakach.

Wtem Lokiego przy drzwiach zaskoczyła królowa. Pojawiła się dosłownie z nikąd.

- Królowo... - szepnął mag, kłaniając się przed władczynią.

Ona tylko uśmiechnęła się serdecznie i skinęła głową, by dać znak chłopakowi, że może wstać.

- Powiedz mi Loki, jak długo mieszkasz w Żelaznym Lesie? - zapytała ciepłym głosem, dalej się uśmiechając.

- Długo, pani. - odparł chłodno. - Na więcej pytań pani, nie odpowiem. Muszę wracać.

- Nie chciałbyś zamieszkać tu na jakiś czas? - To pytanie bardzo zaskoczyło bruneta. - Czuje w tobie potężną magię oraz, że twój potencjał nie może się rozwinąć.

- Czy to propozycja nauki? Moja moc jest bardzo niestabilna, a jeszcze bardziej niebezpieczna. Nie chce zrobić pani krzywdy.

- To zrozumiałe. Nie zmuszam cię przecież. Możesz sam zdecydować. Drzwi pałacu są dla ciebie zawsze otwarte.

Ponownie się ukłonił, a następnie wyszedł z zamku. Miał cichą nadzieję, że Łowcy nie będą już wracać do Żelaznego Lasu. Przez całą drogę zastanawiał się nad słowami królowej. Może Norny coś mi doradzą. Pod warunkiem, że nie będą się kłócić.- pomyślał.

Kiedy tylko przekroczył próg czarnego boru, na kamiennej ścieżce zatańczyły płomienie. Nie przestraszył się ich, a wręcz uśmiechnął się na ten widok. Ze ściany ognia wyszedł czerwony koń z jednym rogiem i płonącą grzywą. Zwierzę podbiegło do czarownika i zatoczył kilka wesołych kulek wokół niego, ciesząc się z jego powrotu.

- Też się ciesze, że Cię widzę. - uśmiechnął się Loki, biorąc głowę wierzchowca w swoje dłonie, gdy ten stał już na przeciwko.

Chwilę później razem dobiegli do czarnej bramy.

444 SŁOWA

* moim zdaniem właśnie ten cytat pasuje do Friggi

Czarownik z Żelaznego LasuWhere stories live. Discover now