Rozdział 32: Jeden na jednego

425 44 4
                                    

,,Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać.'' - Ernest Hemingway ,,Stary Człowiek i morze''

Było już za późno. Daren trzymał w ręką już kulę i był gotowy ją rozbić wchłaniają dziką magię. Tak to działało. Można było rozbić kulę i wchłonąć magię lub też trzymać ją, ryzykując że ktoś może ją odebrać. Daren nie chciał ryzykować, choć powiedzenie że nie był on głupi, było by kłamstwem.

- Nareszcie będę najpotężniejszy we wszystkich światach! - krzyknął unosząc świecącą, oślepiającym, zielonym światłem kulę, którą po chwili roztrzaskał na kamieniu na drobne kawałeczki.

- Uciekajmy! - krzyknął jeden z Łowców i ruszył do ucieczki, a pozostali za nim.

Ziemia pod ich stopami się zatrząsła, a liście drzew przykryty korzenie jeszcze bardziej. Łowcy przytrzymali się pni drzew, aby nie stracić równowagi. Loki natomiast nie mogąc się niczego chwycic, upadł na twarz. Skulił się, osłaniając głowę rękoma. Energia eksplodowała, tworząc falę uderzeniową, która gdy tylko dotarła do popleczników Darena, zmieniła ich w srebrny pył.

Daren stanął z powrotem na ziemi. Rozejrzał się dookoła, wzrokiem poszukując żywej duszy. Wtedy też jego spojrzenie stoczyli na wciąż kulącym się Loki. Uśmiechnął się szeroko, ukazując żółte zęby. Przygotował zaklęcie, by wreszcie raz na zawsze pozbyć się młodego czarownika.

- I co teraz zrobisz, Loki? - spytał, ale było to pytanie retoryczne.

Uniósł wyżej rękę, gotowy unieszkodliwić bruneta. Wziął zamach i cisnął zaklęciem w miejsce gdzie był jego przeciwko. Jednak ku jego zaskoczeniu brunet uniknął ataku; przeturlał się na bok. Po chwili unikając kolejnego zaklęcia, szybko i zwinnie się podniósł i odskoczył znów bok. Daren zirytowany tym posłał w jego stronę serię morderczych zaklęć uformowanych w czerwone pociski. Loki nie wahał się i zanim schował się za drzewem, by uciec przed czerwonymi kulami, wykorzystując swoją naturalną moc, posłał w stronę Łowcy lodowe sztylety. Przeciwnik stworzył ognistą barierę, by osłonić się przed ostrzami.

- Jakim cudem odzyskałeś moc?! - spytał mężczyzna ciskając kolejnym pociskiem w drzewo, za którym ukrył się Loki. - Odebrałem ci ją!

- Odebrałeś mi moc, której wyuczyłem się u Norn! - odkrzyknął Loki, szykując w dłoni pocisk na dowódcę wilków. - To moja naturalna moc, której żadna siła jest w stanie mi odebrać!

Był wyraźnie z siebie zadowolony. Spojrzał na uformowaną w dłoni śnieżkę, po czym odczekał moment aż następne zaklęcie Darena uderzy w drzewo i wtedy wyskoczył z ukrycia, celując śnieżką w twarz agresora. To był strzał za dziesięć punktów.

Uśmiechnął się pod nosem, po czym uformował drugą i tym razem wycelował między nogi mężczyzny. Trafił. Łowca skulił się z bólu. Loki zaraz po rzucie rzucił się do ucieczki w stronę czerwonej polany.

- Załatwię go w najbardziej banalny sposób.

421 SŁÓW


Czarownik z Żelaznego LasuWhere stories live. Discover now