Epilog

554 37 9
                                    

,,Każde zakończenie stanowi początek czegoś nowego'' - Libba Bray ,,Mroczny Sekret''

Po środku wydeptanej między dwoma rozglądającymi się klamki drogi pojawiło się przejście. Z pomiędzy tęczowych strug światła wyszła postać opatulona ciepłym, błękitnym płaszczem z kapturem na głowie. Bacznie się rozejrzała wokół siebie, upewniając się czy z pewnością jest sama i czy nikt jej nie obserwuje. Była sama.

Następnie zmierzając w stronę wznoszącej się ponad wierzchołki klifów twierdzę, wynikła się czy rzucone zaklęcie się sprawdza. W końcu, gdy była już pewna, iż wszystkowidzący Heimdall jej nie dostrzega, ruszyła w stronę pałacu króla Laufey'a.

***

Mroźny wiatr owiewał szczupłą sylwetkę przybysza, rzucając na wszystkie możliwe strony jego płaszczem. Śnieg bił go po twarzy i zasypywał oczy. Po jakimś czasie pałac Laufey'a wyrósł przed nią prawie natychmiast. Stanęła przed wielkimi wrotami, które po chwili otworzyły się przed nią z denerwującym piskiem. Szybkim krokiem przeszła przez ich próg, wchodząc w ciemny, lodowy korytarz. Nie było żadnych świec ani pochodni, które mogły by bardziej oświetlić tunel. Jedynym źródłem światła był księżyc, który i tak uparcie chował się za chmurami.

- Witaj moja droga. - przez korytarz echem poniósł się głos, który zmroził krew w pracy owej dziewczynie.

Zatrzymała się gwałtownie w pół kroku, kierując wzrok w głąb korytarzowi, zmierzając dostrzec właściciela głosu, choć mimo mroku doskonale wiedziała, kto to powiedział.

- Tysiąc czterysta lat minęło, a ty nie sprowadziłaś go z powrotem! - ryknął Laufey, gwałtownie wstając ze swojego tronu na końcu korytarza i uderzając pięścią w podłokietnik. Po chwili dodał już spokojniej, siadając z postępem na tronie. - Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie.

Kobieta podeszła bliżej króla. Zatrzymawszy się przy poście, ulękła szef nim.

- Panie, proszę. - zaczęła mówić cicho, ale tak by Olbrzym ją słyszał. - Musisz mi wybaczyć moją nieobecność oraz niewykonane zadanie, lecz przez te lata byłam pod wpływem czasu. Przynoszę jednak wieści.

- Mów. - rzucił Laufey, wyraźnie ciekawy cóż jego wierna służąca ma do powiedzenia.

- Otóż twój syn Loki niedługo osiągnie pełnię swych mocy. Obecnie jest osłabiony po ciężkim starciu z Darenem i jego Łowcami. Pokonał ich i jest bardzo potężny.

- Domyślam się. Mimo to, twoje zadanie zostaje nie zmienione. Masz go tu przyprowadzić.

Znała Lokiego i wiedziała, że z nim nie ma żartów. Jest sprytny i podstępny. Określany przez Asgardczyków jako bóg kłamstw, chaosu, zniszczenia, psot itp. I choć wiedziała, że była jego przyjaciółką, musi mimo wszystko zachować czujność. Nie chciała by przecież oddać swej duszy akurat do Helheimu lub do Valhallii. Choć znała ryzyko, nie chciała bardziej denerwować swojego władcy. Skłoniła się, więc z szacunkiem, a następnie wyszła. 

416 SŁÓW
THE END
PART 1

Czarownik z Żelaznego LasuNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ