Rozdział 10: Wyrok króla

695 80 5
                                    

,, W obojętności tkwi lekceważenie, w nienawiści zawsze trochę szacunku, nawet pod pozorami pogardy. '' - Feliks Chwalibóg

Wiadome było, że zanim Łowcy wytargali go z klaustrofobicznie małej i obrzydliwie białej celi, najpierw skuli mu ręce, by nie mógł rzucać zaklęć. Było to do przewidzenia.

Kiedy zatrzymali się przed drzwiami sali tronowej, Daren posłał mu szatański uśmiech. Loki odzyskał przytomność dopiero w połowie drogi do podestu. Gdy otworzył oczy i uniósł powoli głowę, ku własnemu zdziwieniu zobaczył nie kogo innego jak Thora u boku Odyna. On jak i sam blondyn wytrzeszczył oczy. Obaj przez krótką chwilę patrzyli na siebie z wyraźnym zaskoczeniem.

- Panie, to ten zbrodniarz, który ośmielił się zabić naszego towarzysza. - przemówił dowódca Łowców.

- Jedynym zbrodniarzem w tym pomieszczeniu jesteś ty. - wycharczał Loki, spluwając krwią na buty mężczyzny, po czym zwrócił się łagodnym głosem do króla. - Wasza Wysokość. Wszechojcze, pragnę rozstać się w zgodzie, jednak nie będę tolerować grabieży i kradzieży w moim domu, którym to jest Las na zachodzie.

Oczy - a bardziej oko - Odyna rozszerzyło się, a on prawie wstał. Czarownik automatycznie spuścił pokornie głowę.

- Powiedz młodzieńcze czy do zabójstwa doszło na terenie Lasu?

- Tak, Panie.

Król zamyślił się nieco. Thor wzrokiem nerwowo przeskakiwał z ojca na Darena, z Darena na bruneta, a z bruneta na ojca. Starał się wymyślić jakieś załagodzenie ewentualnego wyroku. Nic jednak nie przychodziło mu do głowy. Po dłuższej chwili ciszy, przerywanej jedynie przez głośne oddychanie czarownika, odezwał się dowódca Łowców:

- Wielki Odynie, powiedz czy jego pochodzenie ma jakiekolwiek znaczenie? Zabił twojego wiernego sługę, a mojego przyjaciela, jedyny wyrok jaki dla niego przewiduję to śmierć! - ostatnie słowo wykrzyknął, choć i tak mówił dostatecznie głośno, aby słuchać go było za drzwiami.

Wykrzyknąwszy ostatnie słowo zdania, złapał bruneta za przydługie włosy i pociągnął do góry, wydobywając z niego cichy jęk oraz głośniejsze syknięcie. Odyn machnął ręką, dając tym gestem znak, aby mężczyzna puścił chłopaka. Wtem niespodziewanie do sali weszła królowa Frigga. Wszyscy, nawet Loki, spojrzeli w jej stronę. Kobieta zatrzymała się w połowie drogi, spoglądając nieco zaniepokojonym wzrokiem na bruneta. Po chwili szybkim krokiem podeszła do męża. Jej twarz wyrażała tylko nadchodzącą złość.

- Co tu się dzieje? - zapytała, próbując mówić spokojnie. Następne pytania skierowała do Darena. - Co to za chłopak i czemu jest tam zmasakrowany?

- Pani moja, ten pozornie niewinnie wyglądający młodzieniec jest w rzeczywistości mordercą i złodziejem. - odpowiedział dowódca Łowców.

- Cisza! - zażądał Odyn, po czym zwrócił się bezpośrednio do Lokiego. - Jako Wszechojciec, władca dziewięciu światów oświadczam iż ten oto młodzieniec... - zaciął się na chwilę. Łowcy czuli, że przypadło im właśnie zwycięstwo. - jest niewinny.

- Że co proszę? - jeden z Łowców imieniem Salomon, prawie krzyknął.

- Choć sprawuje pieczę nad światami Ygddrasilu, Żelazny Las to jedyne miejsce gdzie moje rządy nie są nic warte. Las ma swoje prawa. Tam nie sięga moja władza. A teraz wypuścić go. - rozkazał władca, wskazując palcem na delikatnie uśmiechniętego, ale także mocno zaskoczonego Lokiego.

477 SŁÓW

Czarownik z Żelaznego LasuWhere stories live. Discover now