Martyna Wayne to 16 letnia córka wielkiego milionera z Gotham City. Matka zostawiła ją z jej ojcem tuż po narodzinach. Dziewczyna musiała się wychowywać wśród facetów, pośród Robina( Dicka Graysona i Bruce'a Wayne'a). Pewnego dnia spotka króla Goth...
Tego dnia wracałam ze sklepu gdy w pewnym momencie usłyszałam dziwny, donośny, przerażający śmiech. Mam 16 lat i mieszkam tutaj, w Gotham City. Nagle coś mignęło mi przed oczami... Zielone włosy, biała cera, fioletowy garniak... Stanął na przeciwko mnie i patrzył z uśmiechem na ustach.
-Co tak poważnie?-burknął i zjechał ręką na moje biodra.
Kopnęłam faceta w krocze i uciekłam. Zaczęłam biec przed siebie, ale poczułam uderzenie w tył nóg i zauważyłam, że lecę do góry.
-Tata...-mruknęłam.
-Spokojnie, Robin ciebie zabierze-powiedział niskim głosem.
Mój ojciec jest Batmanem, czyli Bruce Wayne. Wiem z kim miałam do czynienia... Joker... On jest królem Gotham... Zabija ludzi, torturuje, gwałci dziewczyny, porywa dzieci... Jest bezwzględny... Ojciec postawił mnie na dachu.
-Poczekaj tu-rozkazał.
Usiadłam sobie na skraju dachu i czekałam na Robina. Obserwowałam Joker'a i tatę.
-No co batku?! Boisz się o córkę? Spokojnie, niedługo będzie moim dziełem! Będziesz moja!-krzyknął i pokazał na mnie palcem.
Pokazałam mu fuck you i dalej czekałam. Nagle poczułam mocny podmuch wiatru i nad moją głową zatrzymał się Batsamolot. Drzwi się osunęły a zza nich zobaczyłam Robina. Wyciągnął rękę abym wsiadła, więc złapałam za nią i po chwili znalazłam się na podkładzie samolotu.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
-Joker?-zapytał.
-Tak... Powiedział, że będę jego dziełem...-mruknęłam zamyślona.
Spojrzałam za szybę i oglądałam Gotham z góry. Bałam się, że Joker mówi prawdę... Że zrobi ze mnie swoje dzieło... Że będę jego... Przez resztę drogi milczałam... Bezpiecznie dolecieliśmy do domu i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na łóżku. Nie mogę przestać myśleć o Jokerze... Jego dotyk był taki... Delikatny i zimny... Nie wiem co mam myśleć na jego temat... W mojej głowie jest wir... Poczułam jak pojedyńcza łza spływa mi po policzku... Zdałam sobie sprawę że w sercu poczułam strzałę jego... Ja się w nim powoli zakochuję... Nie chcę tego.. Boję się go...
-Martyna?-odezwał się głos zza drzwi.
-Co?!-zapytałam krzycząc.
-Mogę wejść?-zapytał.
-Nie! Zostawcie mnie w spokoju!--krzyczałam.
Nastąpiła cisza... W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś kopie w drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam.
-Co się dzieje? On coś ci zrobił?-pytał Robin usiłując złapać mnie w pasie.
-Nic mi nie zrobił! Przestań go w to pakować!-wrzasnęłam i uderzyłam go w dłonie.
Zaczęłam płakać... Weszłam z powrotem do pokoju i zamknęłam drzwi. Położyłam się na łóżku i płacząc, zasnęłam...
*Joker*
Uciekłem przez Batkiem i wracam do domu. Jadę moim fioletowo-różowym Lamborghini, mój licznik nie przekracza 200 km/h. W domu byłem chwilę później... Od razu sięgnąłem po whisky. Bursztynowa ciecz przelała się do szklanki i zacząłem sączyć napój. Każdy łyk sprawiał, że czułem się jak w niebie... Podoba mi się córka największego milionera Gotham City. Dziewczyna jest taka... Taka cudowna, piękna, słodka, niziutka... Coś cudo... Ja muszę ją do siebie nakierować... Muszę! Pierdolnąłem pięścią w stół i odchyliłem głowę do tyłu. Nie mogę przestać o niej myśleć... Podoba mi się... Ja jebe....
-Zakochałeś się, debilu!-
Zdałem sobie z tego sprawę... Dopiłem resztkę alkoholu i zapaliłem cygaro. W takim transie to ja mogę żyć...