Rozdział 22

618 23 7
                                    

-Myślałam że jeśli jesteś córką Bruce'a to masz jeszcze trochę oleju w głowie, ale myliłam się-powiedziała szorstko.

Dziewczyna obróciła się na pięcie i poszła. O co jej kurwa chodzi?! Mam chłopaka i uciekłam z domu, zachowuje się jak moja matka, której nie mam... Ona i mój ojciec nadają na tych samych falach... Debili nie brakuje... Wyszłam za nią na deszcz i złapałam za ramię.

-O co tobie chodzi?!-warknęłam.

-O co?-zapytała odwracając się.

Stałam cicho i czekałam aż coś powie.

-Słuchaj, ja próbuję ci przemówić do rozsądku jaki on jest, ale do ciebie kurwa nic nie dociera! Ja się o ciebie boję, wiesz jak skończyła każda dziewczyna, która z nim kręciła? Leży na cmentarzu!-krzyczała.

Ivy poszła a ja stałam i nie wiedziałam co zrobić... Deszcz na mnie padał, a ja przemakałam. Zwróciłam się w stronę domu i zauważyłam Jokera w drzwiach.

-Wierzysz jej?-zapytał widząc moje zamyślenie.

-Nie wiem-mruknęłam.

Usiadłam na kanapie i miałam coś oglądać, ale Jokuś stanął na telewizorze.

-Jedziemy do klubu-rozkazał.

-Skąd w tobie te rozkazy?-zapytałam.

-Wymcknęło mi się...-mruknął.

Bez słowa wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do klubu. Na wejściu od razu interesy były do Jokera...

-Ej Joker!-podbiegł Ed.

-Co?!-wrzasnął obejmując mnie w talii.

-Kod Biały-mruknął.

-Japierdole... Znowu?-zapytał zmęczony.

-Tak, musimy wyjechać jak najszybciej do Brazylii-zarządził człowiek-zagadka.

-Dobra to pakuj się i widzimy się dziś o północy na lotnisku, polecimy prywatnym-wydukał i ciągnąc mnie za rękę wyszliśmy.

Zajebiście kurwa! Zostawia mnie  samą i wyjeżdża? Jaki z niego chłopak?! Interesy ważniejsze od dziewczyny! Nie odzywałam się do niego. Usiadłam w salonie na kanapie i zaczęłam pić. 

-Nie pij tego świństwa-mruknął zabierając mi butelkę.

-Jaki z ciebie chłopak?! Jak możesz mnie zostawiać?!-krzyczałam.

W oczach stanęły mi łzy. Schowałam twarz w dłonie i skuliłam się. Zaczęłam płakać...

-Kotek...-szepnął.

-Jedź... Nie patrz na mnie...-rzekłam.

Jego wielkie ramiona objęły mnie i przyciągnęły do siebie.

-Nie zostawiaj mnie...-burknęłam.

-Misia... Nie będziesz sama-mruknął.

Milczałam...

-A jak ktoś mi krzywdę zrobi?-zapytałam przez łzy.

-Floyd będzie w razie co-mruknął.

Jakąś chwilę później się uspokoiłam... Chłopak trzymał mnie w ramionach i zaczął się ze mną kołysać. W środku byłam w rozsypce... Załamało mnie to że on wyjeżdża do innego kraju w interesach a ja zostaję sama w jego domu... Czas zleciał mega szybko, nim się obejrzałam była już północ. 

-Lecę już...-zaczął wychodząc z pokoju.

Siedziałam z głową w dole i zastanawiałam co zrobić...

-Misia-szepnął unosząc mój podbródek.

-Hm?-chrząknęłam.

-Spójrz w moje oczy-powiedział.

Zrobiłam to co kazał, ale co z tym?

-Co widzisz w nich?-zapytał.

-Smutek? Przygnębienie? Radość? Nie wiem...-wydukałam.

-Właśnie to czuję...-mruknął po czym musnął moje usta.

Chłopak wyszedł z domu i tyle go widziałam i słyszałam.

*Tydzień później*

Mija tydzień jak mojego skarba nie ma... Czuję się tragicznie... Jestem jeszcze od kilku dni przeziębiona... Leci mi z nosa i krew i katar( takie uroki osoby bladej),ledwo mówię, mega zimno mi co chwilę, kaszel mam i wyglądam jak zwłoki. 

-Martyna!!!-krzyczy Ivy przez drzwi.

Nie chcę z nikim rozmawiać... Mam dosyć innych ludzi i ogółem mojego otoczenia... Jokera nie ma, Gotham ucichło... W pewnym momencie zadzwonił do mnie ktoś. Odbieram i słyszę głos Alfreda.

-Coś się stało że dzwonisz?-

-Panienko Wayne... Pani ojciec... On umiera...-

-Że co?!-

To uczucie gdy zapomnisz że masz chore gardło i krzykniesz... Taaak, ten ból...

-Za chwilę będę-

-Dobrze-

"Instynkt..."Where stories live. Discover now