Rozdział 35

440 19 1
                                    

Zaniosłem Martynę do góry i położyłem na łóżku. Przykryłem malutką kołdrą i wyszedłem. Postanowiłem że zrobię porządek w piwnicy, dawno mnie tam nie było. Zszedłem do pomieszczenia i o mało co nie wypierdoliłem się przez kartony stojące przy schodach. Ciekawe co w nich jest... Już sam nie pamiętam, co tutaj mam... Usiadłem na schodku i otworzyłem karton. Znalazłem gazety, kartki, listy i zdjęcie. Wyciągnąłem je i zacząłem się przyglądać... To moja była, Jeannie... Nie czułem nic innego niż odraza... Fujj! Jaka brzydka, jaki ja głupi byłem że ją kochałem... Dobrze że wpadłem do chemikalii, teraz mam kogoś innego a nie takiego starego babsztyla... Kogoś kto jest śliczny, pomimo tych blizn, które ma. Ja też mam i to ile, ojej... Nie przeglądałem tego kartonu dalej, tylko go ustawiłem przy rzeczach do wyrzucenia. Sprawdziłem kolejny, otworzyłem go i od razu go zamknąłem. Jednak otworzyłem go ponownie, bo musiałem sprawdzić co dokładnie jest oprócz tego na górze...

-Kurwa...-szepnąłem biorąc do ręki fotografie.

Kto normalny robi zdjęcia swoim ofiarom? No chyba tylko ja jestem pierdolnięty... Przeglądałem te zdjęcia na których były zakrwawione osoby z uśmiechami, które sam im wyryłem...  Do wyrzucenia, nie będę już takich rzeczy robił. Wszedłem w głąb piwnicy i  natknąłem się na kolejny karton. W nich były bronie, granaty, pałki policyjne, kastety itd. Trzymam to w razie, jakbyśmy musieli się bronić. Rozpakowałem to na półki. Gdy miałem wychodzić to przypomniałem sobie o tych proszkach na ból głowy od Eda. Złapałem je i wrzuciłem do kartonów do wyrzucenia. Wyniosłem do kotłowni te kartony i spaliłem je... Te proszki oddam Ed'owi przy najbliższej okazji. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Podszedłem do nich i je otworzyłem. Patrzę a to nasza paczka.

-Siema-powiedział Floyd.

Wszyscy weszli za nim i usiedli w salonie. Ja nie cieszyłem się jakoś specjalnie...

-Gdzie Martyna?-zapytała Ivy.

-Śpi u góry...-westchnąłem.

-Znowu? To jest kolejny raz jak my tu jesteśmy a ona śpi-burknęła.

-Nie może spać w dzień? Nie tylko ty jesteś wypoczęta-mruknąłem.

-Jesteś psychopatą, ona nie będzie cierpieć z twojego powodu-burknęła.

-Ostatnio byłaś po mojej stronie a teraz nagle na mnie najeżdżasz?! Ogarnij się dziewczyno!-wrzasnąłem.

Poszedłem do mojej misi. Zaplanowałem zajebisty wieczór dla nas. Wchodzę a jej nie ma, gdzie może być. Nagle ktoś całuje mnie w policzek od tyłu i opiera  na moich barkach. Gdy poczułem płyn do kąpieli o zapachu truskawki, od razu wiedziałem że to moja królowa. Była owinięta w ręcznik... Nie powiem, kręci mnie tak że szok... Oho... Powstało to co nie miało,  japierdole...

-Zostawiamy małego Ivy. My wychodzimy na miasto razem-rzekł.

-No okej-mruknęła.

*Martyna*

Mamy iść razem na miasto? Będzie ciekawie...

-Mogę iść na luzaka czy jakoś elegancko?-zapytałam.

-Wiesz co? Na luzaka-burknął.

Pokiwałam tylko głową i założyłam na szybko takie dresy czarne na wysoki stan, bluze z długim rękawem i kapturem w paski i włosy zaplotłam w koka. Byłam już gotowa. Zeszłam na dół i zobaczyłam króla Gotham. Też był ubrany na luzaka więc no. Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy w centrum Gotham. Zatrzymaliśmy się pod salonem z tatuażami.

-Zrobimy sobie tatuaże-oświadczył.

-Będzie bolało?-zapytałam.

-Trochę-burknął.

Posmutniałam i weszliśmy do środka. Dostałam do ręki plik wzorów tatuażów, które mogę wybrać.

-Robimy dziś 3 tatuaże, wybierz jakieś ładne wzory-powiedział obejmując mnie ramieniem.

Przeglądałam tak to i myślałam co wybrać... W końcu stwierdziłam że jestem dziewczyną Jokera więc chcę tatuaże takie jak on ma.

-Ja chcę takie jakie masz ty-mruknęłam.

-Naprawdę?-zapytał.

-Tak-burknęłam.

-Panie tatuażysto, te same tatuaże które mam, mają znaleźć się u niej-mruknął Jokuś.

Gościu nic nie powiedział tylko zaprosił mnie na fotel. Potem wyczyścił miejsce na którym ma być tatuaż, czyli biceps.

"Instynkt..."Where stories live. Discover now