Rozdział 33

476 20 0
                                    


Dotknęłam jego blizny a on położył dłoń na mojej. Zaczęłam płakać...

-Nie płacz, proszę... Uśmiechnij się, bo robisz to pięknie misiu-powiedział.

Nie wiem co mnie popchnęło, ale przytuliłam go. Brakowało mi jego przytulania i zapachu perfum... Nie wiem czy chcę wrócić czy nie... Jedno wiem na pewno... Damian musi być bezpieczny...

-Wracamy do domu?-zapytał.

-Nie wiem... Co w ogóle na to Damian...-powiedziałam.

-Chodźmy po niego-rzekł.

Chłopak złapał mnie za rękę i poszliśmy do małpiego gaju. Zobaczyłam jak Dick pomaga małemu wejść na zjeżdżalnię. Byłam ciekawa reakcji mojego syna na to że wracamy do Jokera...  Tak wiem, jestem głupia i naiwna że myślę że będzie lepiej. Po przyjeździe do domu od razu sprawdzę całą piwnicę. Damian zauważył Jokera i od razu zaczął się bać. Widziałam to, każda matka zauważy kiedy dziecko się boi...

-Mamusiu... Ciemu ty z tym tatą tsymas się za lęce?-zapytał.

-Wracamy do tatusia...-oznajmiłam.

Mały podbiegł do mnie i złapał za nogawkę od spodni. Zaczął za nią ciągnąć, wiedziałam że chce coś powiedzieć tylko mi.

-A ciemu tata był taki zły?-zapytał mając łzy w oczach.

-Tatę bolała główka i wziął nie te leki co powinien. Nie bój się kochanie, dopóki ja jestem to jesteś bezpieczny. Tata nam krzywdy nie zrobi-mruknęłam.

Damian tylko mnie przytulił i biorąc go na ręce, wyszłam w towarzystwie króla Gotham z galerii. Jechaliśmy do domu w ciszy... Dick nic nie powiedział na zaistniałą sytuację i nawet mnie nie zatrzymywał... Miałam kompletny mętlik w głowie... Teraz się okazuje że Dickowi na mnie nie zależało... Nie wiem gdzie moje miejsce... Najważniejszym punktem dla mnie jest bezpieczeństwo mojego dziecka. Weszliśmy do domu i każdy zajął się sobą. Damian poszedł do swojego pokoju i chyba zaczął się bawić. Ja usiadłam na schodach na dworze a Joker siedział w salonie. Wiecie... Z jednej strony to się cieszę że wróciłam do Jokera, brakowało mi go a z drugiej to jakoś czuję pustkę... No zobaczcie, ja siedzę na dworze a on w domu... Nie odzywamy się do siebie i tylko łączy nas uczucie i dziecko... A tak to czuję się jak powietrze, które przemija. Chciałam odetchnąć od tego wszystkiego i wstałam i zaczęłam spacerować po podwórku. Nagle ktoś zaczął do mnie dzwonić. Patrzę na wyświetlacz a to <3 Skarbuś<3 czyli Joker. Nie odbierałam bo przecież jestem przy domu. Niech wysili swój tępy mózg i niech mnie chociaż poszuka. Na dworze zaczęło padać a ja uklęknęłam sobie na trawie i zaczęłam płakać.

-Za co to?! Za co?!-zaczęłam krzyczeć do nieba.

Patrzyłam w niebo i po prostu krzyczałam.

-Czuję się nieszczęśliwa! Mam dziecko i faceta, który nie wiadomo czy mnie kocha, a ty patrzysz z góry i nic nie robisz!! Zajebiście!-wrzeszczałam.

W pewnym momencie poczułam czyjąś rękę na ramieniu.

-Nie płacz-mruknął zielonowłosy.

-Zostaw mnie...-burknęłam.

-Słyszałem wszystko... Martyna-łapie mnie za ręce i pomaga wstać-ja ciebie mega mocno kocham, zrozum to-powiedział.

-To nie takie łatwe, gdy ty siedzisz w domu i nie gadasz ze mną a ja na dworze i muszę przeżywać cały ból, który mam w sobie-rzekłam.

Patrzyłam mu prosto w oczy, chciałam z nich wyczytać to co on odczuwa. W jego szmaragdowych tęczówkach ujrzałam iskierki radości i pragnienia. Joker patrzył na mnie głodnym spojrzeniem. Po czym złapał za biodra i wbił się w moje usta...

&quot;Instynkt...&quot;Where stories live. Discover now