Rozdział 11

768 33 3
                                    

Zszedłem na dół i usiadłem do stołu w salonie. Otworzyłem szufladę od stołu i wyciągnąłem złoty naszyjnik dla mojej księżniczki. Patrzę na zegarek a tam jest już 2.00 w nocy... Moi pomocnicy chyba śpią, ale ja jestem ważniejszy. Zadzwoniłem do Toma. Jeden sygnał, drugi, trzeci. Noż kurwa! W końcu odebrał...

-Tak panie J?-

-Masz być u mnie o 8.00! Masz być punktualnie i przywieźć mi zawieszkę złotą w inicjałem mojego imienia! Jeśli tego nie zrobisz to nie dostaniesz premii!-

-Dobrze panie J. Będę na czas-

Rozłączyłem się i odłożyłem telefon na stół. Jakoś mnie zmuliło i zasnąłem na kanapie.

*Martyna*

Obudziły mnie promyki słońca wpadające przez okno i rozgrzewające moją twarzyczkę. Udałam się do pokoju Jokera a tam go nie było. Zauważyłam że mam na sobie piżamę, jak to możliwe? No tak... Joker mnie przebrał... Zeszłam na dół i pierwsze co to weszłam do salonu. W nim zobaczyłam mojego towarzysza, który śpi na kanapie. Podeszłam bliżej i dałam mu buziaka w czoło. Jest taki słodki gdy śpi... Przygryzłam wargę i poszłam zrobić śniadanie. Wymyśliłam sobie że dziś będą naleśniki pancake. Zaczęłam smażyć i po pół godziny skończyłam. Pech chciał że upuściłam mąkę i spadła ona na ziemię, powodując unoszący się dym do góry. Zaczęłam kaszleć, bo dym wszedł mi do nosa. Wymachiwałam rękami, powodując zanikanie mąki. Postawiłam talerz ze śniadaniem na wyspie kuchennej. Te naleśniki wyglądały jakoś smutnie... Otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu bitej śmietany. Może ją gdzieś znajdę? Lodówka była zajebana jedzeniem od góry do dołu. Po dłuższym przeszukaniu terenu, znalazłam moje cudeńko. Udekorowałam nią naleśniki i dołożyłam jakieś owocki znalezione w szufladzie lodówki. Jedzenie wyglądało tak pysznie, że liczę na pochwałę ze strony psychopaty. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Pobiegłam w podskokach i otworzyłam drzwi.

-Dzień dobry, jest gdzieś Pan J?-zapytał jakiś goryl.

-Śpi sobie a co?-zapytałam.

-Mam coś dla niego-burknął.

-To zostaw to na stole w salonie. Mnie zbytnio nie obchodzi co masz-rzekłam idąc w stronę kuchni.

Byłam tak zadowolona ze swojego dzieła że uśmiechnęłam się. Miałam dziś dobry humor. Wczoraj dużo wypiłam i jakos kac morderca mnie nie napadł. Ciekawe jak to będzie ze śpiącą królewną. Z nudów posprzątałam mieszkanko i wywietrzyłam każde pomieszczenie. Każdy pokój lśnił czystością i błyszczał. Joker nadal spał, postanowiłam go obudzić. Szczęście że śpi teraz na plecach. Podeszłam i usiadłam na nim. Patrzyłam na niego i oczekiwałam że może teraz się obudzi, ale tylko naiwnie sądziłam.
Nachyliłam się nad nim i musnęłam delikatnie jego usta. Niespodziewanie, jego silne ręce ścisnęły mnie i nie mogłam się wyrwać ani podnieść do pozycji prostej.

-Taką pobudkę to chcę mieć już zawsze-mruknął uśmiechnięty.

-Jak zasłużysz to tak będzie-burknęłam.

-A nie zasłużyłem?-zapytał udając smutnego.

-Nie-odpowiedziałam śmiejąc się.

Chlopak puścił mnie i zeszłam z niego.

-Śniadanie jest dla ciebie w kuchni-mruknęłam.

-Idę tylko wziąć prysznic-poinformował mnie i zniknął.

Włączyłam telewizor i znowu szukałam czegoś normalnego. Znalazłam, tyle że trafiłam na film pt.,,Piękna i Bestia". Dopiero się zaczął... Ale ten Gaston jest upierdliwy i wkurwiający... Z oglądania wyrwał mnie Joker wchodzący do salonu. Był w samym ręczniku, o boziu...

-Nie przeszkadzaj sobie, ja tylko po telefon-mruknął.

Uśmiechnęłam się jedynie a on odwzajemnił uśmiech i podreptał do kuchni.

"Instynkt..."Where stories live. Discover now