Rozdział 16

661 27 8
                                    

-Spokojnie, nie zabił się więc jest dobrze, tak?-mruknęła Ivy.

Nic nie odpowiedziałam, tylko się wtuliłam w osobę stojącą za mną. Płakałam mu w ramię i nie mogłam się uspokoić.

-Ja już pójdę-powiedział Floyd.

Razem z nim zabrał się Ed. Chciałam pobyć z Jokerem sam na sam.

-Trzymaj się słonko, miłej nocy-powiedziała Ivy, tuląc mnie.

Dziewczyna wyszła a ja nie wiedziałam gdzie jest moje miejsce.... Nie wiedziałam kompletnie nic...

-Wiem jak ci ciężko...-szepnął.

-Dlaczego to wszystko jest dla mnie złe?-zapytałam.

-Za bardzo się przejmujesz, skarbie-rzekł ściskając mnie.

Oparłam głowę o jego klatkę i nie mogłam przestać myśleć o tym dlaczego ojciec chciał się zabić? Odpowiedzi było kilka, czyli samotność, moje odejście, mój związek z Jokerem, brak wrogów... Nie wiem, nie miałam głowy do tego... Po drugie: tym zajmie się komisarz Gordon a nie ja. Patrzę na godzinę i wskazuje tam już 21.30.

-Jestem zmęczona... Idę spać-powiedziałam.

-Beze mnie?-zapytał.

-A co, mam może jeszcze czekać na jaśniepana?-zapytałam.

-Tak-burknął śmiejąc się.

Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do góry. Zabrałam swoją piżamę z pokoju i poleciałam pod prysznic. Ciepła woda, uspokaja moje nerwy i teraz mogę normalnie pomyśleć...

-Kochanie!! Telefon!-krzyczał Jokuś.

-Kto to?!-zapytałam.

-Ha! To Robin!-odkrzyknął.

-Odrzuć!-krzyknęłam.

-Co?!-zapytał.

Już miałam odkrzyknąć znowu to samo, ale chłopak wparował mi do łazienki.

-Co mam zrobić?-zapytał.

-Odrzuć połączenie-powiedziałam.

-Dobrze-mruknął i wyszedł.

Mogłam w spokoju dokończyć kompiel i przemyśleć...

*Joker*

Wcale nie miałem zamiaru odrzucać połączenia. Bardzo mnie korciło żeby odebrać. Wyszedłem z łazienki i z telefonem w ręku poszedłem do swojego pokoju. Odebrałem oczywiście.

-Twój ojciec jest w szpitalu a ciebie nawet na odwiedzinach nie było!-

-Aj Robinku kochany...-

-Ty pajacu, gdzie masz Martynę?!-

-Spokojnie jak na wojnie, znasz to przysłowie?-

-Gdzie masz Martynę?! Powtarzam poraz kolejny!-

-Nie dasz dziewczynie się wykąpać? Aaa bo ty jesteś sadysta, no tak, zapomniałem-

-To ty zabijasz ludzi! To ty jesteś sadystą!-

-Robinku, ty również-

Gdy zauważyłem że Martyna idzie, zdałem sobie sprawę że czas kończyć rozmowę.

-Odbiorę ci ją, jeszcze chwila!-

-Miłej nocy, mały szczawiu-

Rozłączyłem się a w moim pokoju ukazała się moja księżniczka. Boże... Jak ona mnie kręci, stojąc w mojej koszulce, która nie zakrywa jej nawet kolana...

-Ooo masz moją zgubę... Dziękuję-powiedziała i wyrwała mi z ręki telefon.

-Robin powiedział że mi ciebie odbierze-powiadomiłem ją.

-W chuju go mam. Nie uda mu się to-wydukała.

Dziewczyna zaczęła się bawić dołem koszulki a ja ledwo się opanowałem od powiedzenia jakiegoś przypałowego tekstu.

-Mogłabyś tak tego nie podnosić?-zapytałem drapiąc się po karku.

-A co, przeszkadza ci to?-zapytała.

-Niee, ale robisz wiatr i no...-rzekłem.

-Ty kurwa idioto jeden... Powiedz że cię kręci i pokaż jej na co cię stać w tych sprawach. Nie ty jeden tak robisz...-

Nie, nie zrobię jej krzywdy...

-Haha, boisz się Robinka?-

Nikogo się nie boję, po prostu nie chcę aby się mnie bała. Ja nie będę jej nic złego robić.

-Panie i panowie, przedstawiam wam debila roku, to Joker! Gościu ma pociąg do dziewczyny a boi się z nią zrobić tego i owego, clown roku!-

To że mam do niej pociąg, nie oznacza że od razu mamy iść dwoje do łóżka. Przyjdzie na to czas a po drugie teraz to by było wbrew jej woli a ja nie chcę ranić ani krzywdzić.

"Instynkt..."Where stories live. Discover now