Rozdział 29

516 23 5
                                    

Do kuchni wchodzi Jokuś. Jest ogarnięty, tylko włosy ma rozjebane na wszystkie strony. Gdy chłopak zaczyna jeść, spogląda na mnie.

-Jak się spało?-zapytał.

-Chciałam pospać dłużej, ale Damian mnie obudził...-rzekłam.

Słyszę że nasz synek biegnie z salonu, usłyszał głos swojego ojca.

-Tata!!!-krzyknął unosząc ręce do góry.

Zielonowłosy przerwał jedzenie i wziął małego na kolana. Gdy widziałam jak mały jest uśmiechnięty i Jokuś też to myślałam że dostanę cukrzycy.

-Dziś jedziemy na plac zabaw-oświadczył mój chłop.

-Łiii!!!-wrzasnął syn.

Mały pobiegł do góry a ja siedziałam przy stole.

-A jak twoja rana?-zapytał.

-Nie wiem... Nie zrywałam opatrunku-odpowiedziałam.

Pytacie jaka rana, a no ta po porodzie. Chłopak zjadł śniadanie i gdzieś poszedł. Usłyszałam jak drzwi od piwnicy się otwierają. Zignorowałam to i udałam się do łazienki. Stanęłam w progu drzwi od jego pokoju. Damian siedzi i układa klocki, nagle mnie zauważa i patrzy z uśmiechem.

-Kochiam cię mamo-mruknął.

-Ja ciebie też misiu mały-rzekłam.

Poszłam do łazienki i ściągnęłam zeszły opatrunek. Zaczęłam sobie nakładać nowy gdy ktoś wbił do pomieszczenia.

-Co ty robisz?!-wrzasnął Joker.

-Zmieniam opatrunek-odpowiedziałam.

-Ja miałem to zrobić a nie ty!-wrzasnął.

Co jemu się stało?

-Nie krzycz...-mruknęłam.

Podszedł do mnie i złapał za szyję, zaczynając dusić.

-Nie będziesz mi rozkazywała! Jesteś dla mnie niczym, rozumiesz?! Niczym!-krzyczał.

Patrząc w jego oczy, to nie widziałam tej radości, którą widywałam codziennie... Teraz rządziły iskierki złości i wkurwa. Bałam się że coś mi zrobi... On wziął mnie na ręce, po czym przeniósł do sypialni. Rzucił mnie na łóżko i zaczął dobierać. Serce mi przyspieszyło i nie wiedziałam co robić. On złapał za moją koszulkę a ja jego rękę. Spojrzał na mnie i zacisnął zęby.

-Zostaw mnie...-powiedziałam.

-Nie. To że ty nie chcesz to nie znaczy że mam się powstrzymywać-mruknął i chciał się pozbyć nadal mojej koszulki.

W którymś momencie kopnęłam go w krocze... On zaczął zwijać się z bólu a ja podbiegłam do drzwi i miałam wybiec z pokoju, gdy Joker znalazł się obok mnie. Jak to możliwe?!

-To nie było miłe! Ty suko pierdolona!-wrzasnął i uderzył mnie w twarz.

Złapał mnie za nadgarstek a ja go ugryzłam w rękę. Następnie uderzyłam z mocnego sierpa w buzię i wybiegłam z pokoju. Klucz był w drzwiach, więc zamknęłam drzwi od pokoju na klucz. Psychopata nie wyjdzie szybko... On zaczął w nie walić pięśćmi.

-Wypuść mnie szmato!!-krzyczał.

Wbiegłam do pokoju mojego dziecka i w torbę, która stała obok szafy, zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy skończyłam to wzięłam Damiana na ręce. Zabrałam ubrania, jego zabawki, które uwielbia. Zbiegłam z nim po schodach i zabierając telefon oraz kluczyki, wybiegłam z domu. Posadziłam synka na foteliku w aucie i przepięłam pasami. Wsiadłam do auta i na piskach Ruszyłam z pod domu.Damian był wystraszony tą całą sytuacją... Oczywiście ja też... Przez dwa lata żadna taka akcja nie miała miejsca, jednak coś teraz się zaczyna dziać?
Zamknęłam wszystkie drzwi w aucie tak, aby nikt oprócz nas, nie mógł ich otworzyć.

-Mamusiu...-zaczął syn.

Uspokój się... Udaj że nic się nie dzieje...

-Co?-zapytałam.

-Gdzie jedziemi?-zapytał.

Ustawiłam lusterko w środku tak, abym widziała moje dziecko.

-Do cioci Ivy...-odpowiedziałam.

-Nio dobzie.... A dlaciego leci ci klew z nosia?-zapytał.

Wymyśl coś bo wystraszysz dziecko...

-Uderzyłam noskiem o ścianę-rzekłam.

Damian zaczął oglądać to co jest za szybą. A ciekawy obraz tam jest, polne drogi, łąki, lasy itd. Krew leciała nadal, więc musiałam jakoś ją ogarnąć. W schowku były chusteczki, więc wyciągnęłam jedną i wsadziłam do nosa.

"Instynkt..."Where stories live. Discover now