Rozdział 5

964 48 1
                                    

Nie wiedziałam czy mam krzyczeć, czy poszturać go... On wygląda tak słodko jak śpi. Jak aniołek... Aż żal było mi go budzić...

-Joker...-szepnęłam.

Zero odpowiedzi....

-Joker noo...-szepnęłam i dotknęłam go w ramię.

-Co się dzieje?-zapytał zdezorientowany.

-Miałam koszmar...-rzekłam ze łzami w oczach.

Zielonowłosy chwilę na mnie popatrzył, lecz po chwili zrobił dla mnie obok siebie miejsce. Coś mnie hamowało w środku, żebym nie zasnęła przy nim...

-Nie zrobię Ci krzywdy, spokojnie-powiedział drapiąc się po głowie.

Zajęłam miejsce przygotowane przez chłopaka i miałam już zasnąć, gdy on objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Było mi mega niezręcznie... Spać w jednym łóżku z królem Gotham... Ojciec widząc to, pewnie by już jego zabił a mnie do psychiatryka oddał... Tak naprawdę... To tutaj, w otoczeniu Jokera, czuję się bezpieczniej... On otacza mnie takim ciepłem, troską... Chciałam głowę mieć odchyloną, ale zaczął boleć mnie kark więc po prostu oparłam głowę na klatce psychopaty. Po jakimś czasie, zasnęłam...

***

Obudził mnie zapach jajecznicy. Wstałam z łóżka i podreptałam do kuchni. Wchodzę i widzę Jokera, który przygotowuje śniadanie.

-Dzień dobry skarbie, jak się spało?-zapytał.

-Chyba dobrze... Nie miałam już żadnego koszmaru-odpowiedziałam siadając przy wyspie kuchennej.

Oparłam moją buźkę o dłonie i myślałam. Z mojego wiru kłopotów wyciągnął mnie męski głos.

-Myślisz o przeszłości...-zaczął i usiadł obok.

Przede mną stał talerz ze śniadaniem więc zaczęłam jeść.

-Nie możesz sobie przypominać tego co było i myśleć o tym...-rzekł.

-Czemu?-zapytałam.

-Twoja przeszłość ciebie wykończy... Myśl o tym co będzie a nie co było-burknął.

On ma rację... Jeżeli będę nachłannie myśleć o mojej przeszłości to ja się w końcu wykończę psychicznie.... Muszę jakoś zapomnieć o tym i żyć dalej... Liczy się tu i teraz....

-Zjedz śniadanko a potem jedziemy na zakupy-powiedział.

Chłopak gdzieś poszedł a ja dokończyłam jedzonko. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszłam i otworzyłam. Przede mną stanęła dziewczyna coś około 25 lat, rude, długie włosy i ubrana na zielono.

-Jesteś jego nową zabawką?-zapytała.

-Eee...Nie... wiem...-mruczałam.

-Kto to skarbie?-zapytał głos za mną.

Zielonowłosy położył ręce na moich biodrach, przez co jeszcze bardziej się zestresowałam niż rozmową z tą dziewczyną.

-Oo Pamelka!!Coś byś chciała?-zapytał.

-Słyszałam o twojej nowej zabawce, dlatego tu jestem. Tobie jakaś szyna w mózgu się zgięła czy co?!-warknęła zdenerwowana.

-Aj Pamciu... Wziąłem to co moje-odpowiedział z uśmiechem.

Miałam dosyć tych wrzasków i poszłam do góry. Wyciągnęłam elektryka i udałam się na balkon. Opierając się o barierkę, wypuściłam dym. To mnie uspokaja... Czuję się niewidzialna i mogę odpocząć od reszty.

*Joker*

-No i co zrobiłaś?-zapytałem wkurzony.

-Chcę jej uświadomić jaki jesteś!-krzyknęła.

-Każdy wie jaki jestem... Nie potrzebujemy pomocy, kochana-rzekłem udając debila.

-A wiesz co? Jesteś nic nie wartym, pierdolniętym psychopatą!-wrzasnęła i odeszła.

-Miło mi to słyszeć, Pamciu!-odkrzyknąłem i zamknąłem drzwi.

Ja naprawdę nie chcę Martynie nic  zrobić... Ona jest zbyt cudowna, abym mógł ją krzywdzić. Ja ją mam u siebie po to, aby zobaczyła jaki jestem naprawdę... Żeby przy mnie była kim chce a nie dziewczyną ubraną w spódniczkę za kolana, koszulę zapietą pod samą szyję i do tego jakieś rajstopy. Nie będzie już miała aż tak napiętego życia jak kiedyś. Ja chcę ją uchronić przez resztą.

"Instynkt..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz