Rozdział 3

1.1K 51 3
                                    

Postanowiłam że posłucham muzyki, więc podłączyłam słuchawki i puściłam piosenkę Kehlani-Gangsta. Szłam ulicami Gotham City i znowu myślałam tylko o nim... Te jego oczy i uśmiech... Nie, nie, nie... Nie możesz się zakochać w psychopacie... Nagle ktoś zaczął do mnie dzwonić. Patrzę a to ojciec. Wyciszyłam telefon i szłam dalej. Nie chciałam z nim rozmawiać... Z nikim nie chciałam... Chodziłam tak cały dzień po mieście, po drodze kupiłam sobie różne jedzonko. Miałam pieniądze w obudowie od telefonu. Przez cały dzień się do mnie dobijały te same osoby, czyli Dick i tata. Nastał wieczór, słoneczko zaszło a ja nadal błądziłam po ulicach miasta. Nagle ktoś zaczął za mną iść. Wystraszona, zaczęłam uciekać. W pewnym momencie jakiś wielki goryl wyszedł naprzeciw mnie i zatarasował drogę. Niespodziewanie postać za mną, przyłożyła mi jakąś chustę do twarzy i straciłam przytomność.

*Joker*

Chodziłem nerwowo po domu i nie wiedziałem czy chłopacy się dobrze spisali czy nie. Martwię się o to bo mieli zapolować na córkę Wayne'a. Jeżeli im się nie uda to stracą życie i to jeszcze dziś. Nagle zadzwonił do mnie telefon.

-Co?!-

-Szefie, mamy ją-

-To cudownieee... Macie tu być za 5 minut, inaczej wiecie-

-Już jedziemy-

Dobrze się spisali, będzie premia. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizję z nudów. Patrzę a tam w wiadomościach: Córka milionera Gotham zaginęła!! Oczywiście cały jej biogram dali. Ooo, ma na imię Martyna i ma 16 wiosen. To świetnie, najważniejsze wiem. I pokazali jej zdjęcie... Jest śliczna... Po jakiejś chwili drzwi do mojego domu się otworzyły a przez nie weszli chłopcy z moją księżniczką na rękach.

*Martyna*

Obudziłam się od bólu brzucha... Jestem mega głodna... Otwieram oczy i już wiem, że nie jestem w swoim pokoju... Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po pokoju. Na ścianach był czerwony napis: Why so serious? i HAHA!! Nagle do pokoju wbił ktoś... Gdy zobaczyłam te zielone włosy, serce zabiło mi mocniej.

-Dzień dobry, panienko Wayne-rzekł Joker, siadając na skraju łóżka.

Wlepiał we mnie te spojrzenie, przy którym się zarumieniłam... Co się ze mną dzieje?!

-Skąd się tu wzięłam?-zapytałam cicho.

-Zabrałem cię-burknął.

-Ale po co?-zapytałam.

-Żebyś była bezpieczna-rzekł.

Bezpieczna? Z nim na pewno nie będę, ale w domu też nie...

-Z tobą? Wątpię... Przecież ty mordujesz i gwałcisz!-wrzasnęłam z płaczem.

Mężczyzna usiadł jeszcze bliżej mnie po czym spojrzał w oczy.

-Jestem taki dla otoczenia. Dla ciebie będę ideałem faceta. Nie myśl o tym co Ci naopowiadał Bruce-burknął.

Siedziałam cicho... Boję się go i to bardzo... Wiem do czego jest zdolny i boję się że pokaże na mnie, co potrafi.

-Nie bój się mnie, proszę-mruknął.

Zaczęłam płakać... Wstałam z łóżka i z płaczem zbiegłam na dół. Złapałam za klamkę do drzwi i zorientowałam się że są zamknięte. Zobaczyłam okno w salonie, więc myślałam że przez nie ucieknę. Ja chcę otworzyć a tu też zamknięte.

-Robię to dla ciebie, skarbie-powiedział schodząc po schodach.

Stanęłam z nim twarzą w twarz. Jego oczy błyszczały radością w nich dostrzegałam iskierki nadziei że ja jednak mu się dam...

"Instynkt..."Where stories live. Discover now