Rozdział 4

1K 42 3
                                    

Miałam już coś powiedzieć, ale zaczęło mi burczeć w brzuchu.

-Jesteś głodna?-zapytał patrząc podejrzliwie.

-Nieee...-odpowiedziałam.

-Nie kłam, chodź, zrobię Ci coś dobrego-powiedział ciągnąc mnie za rękę do kuchni.

Jego dłoń jest taka wielka i zimna... Przez chwilę patrzyłam na jego tatuaże na ciele. Musiały coś przypominać...

-Usiądź sobie-burknął.

Usiadłam przy wyspie kuchennej. Czułam się mega bezpiecznie... Wiem że to brzmi dziwnie, ale tak na serio jest. Nie ma tutaj jakiś, nie wiadomo jakich zasad. Po czym to stwierdziłam? Po właścicielu...

-Proszę-mruknął i podsunął mi talerz z tostami pod nos.

Bez wahania, zaczęłam jeść. Zielonowłosy przyglądał mi się uważnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi...

-Jak się tu czujesz?-zapytał.

Zadał dosyć trudne pytanie... Nie odpowiedziałam....

-Widzę że się mnie boisz... Co mogę zrobić, abyś się mnie nie bała?-dopytał.

-Wyjaśnij mi, dlaczego tu jestem?-mruknęłam z pełnymi ustami.

Chłopak trochę się zamyślił a ja dokończyłam jedzonko. Tosty robi zajebiste... Nie wiem czemu, ale coraz bardziej czuję się tu bezpiecznie. Może tu lepiej zostanę?

-To ja będę już iść... Nie będę zawracać głowy-uśmiechnęłam się fałszywie.

Wstałam od wyspy i chciałam iść, ale on złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego ukradkiem...

-Gdzie idziesz?-zapytał marszcząc brwi.

-Do domu...-szepnęłam.

-Od dziś ze mną mieszkasz... Nie ma tamtego życia, jest to ze mną-powiedział.

Patrzyłam na niego i próbowałam zrozumieć to co przed chwilą usłyszałam. W ogóle dziwiłam się, dlaczego on taki spokojny?

-Która godzina?-zapytałam.

-Za chwilę północ a czemu pytasz?-mruknął.

-Chcę spać...-mruknęłam.

-Dobrze to chodź-burknął.

Poszłam za nim do góry a on pokazał mi mój pokój. Dosyć przyjemny... Miałam balkon, cieszmy się...

-Jutro pojedziemy kupić Ci jakieś ciuchy, okej?-zapytał.

-Okej-szepnęłam.

Zdałam sobie sprawę że nie mam piżamy... O matko... Jak ja będę spać? Stałam przy tym łóżku jak taki debil i nie wiedziałam co zrobić dalej... Bez piżamy nie idę spać...

-Coś się dzieje?-zapytał.

-Nie mam piżamy...-chrząknęłam.

Zielonowłosy wyszedł a ja usiadłam na łóżku. Przez moją głowę przebiegały myśli: On jest podejrzanie spokojny, ciekawe czy ojciec mnie szuka? co z Robinem? Moją uwagę zwróciła osoba stojąca nade mną.
Chłopak wręczył mi swoją koszulkę, jako piżamę.

-To... Dobranoc-rzekł z uśmiechem.

-Dobranoc-odpowiedziałam uśmiechając się.

Zamknęłam drzwi i przebrałam się. Położyłam się do łóżka i myślałam że umrę. Znacie to zimno, jak wchodzicie pod kołdrę? Taak, właśnie to mnie zabija. Ze zmęczenia zasnęłam...

*Koszmar Martyny*

Widzę mamę... Ostatni raz ją widzę... Jestem małym dzieckiem i leżę w łóżeczku. Widzę jej twarz... Nagle huk... Kobieta pada a do łóżeczka podchodzi jakiś gościu z długim nosem i brzydkim pyskiem... W tym momencie sen się urywa...

Budzę się płacząc... Jestem cała mokra od tego koszmaru... Nie zasnę sama, zawsze to był ktoś obok np. pluszak lub coś... Jeżeli ja mam mieszkać z Jokerem to dam mu popalić. Niech wie że ja jestem dziecko, haha. Wstałam z łóżka i podreptałam do pokoju króla Gotham. Ja wbijam tam i widzę jak jest rozłożony na łóżku jak żaba na liściu. Podeszłam bliżej i stanęłam nad łóżkiem.

"Instynkt..."Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz