Rozdział 8

876 39 2
                                    

-Nie, nie, nie. Jesteś zbyt doskonała, abym ciebie niszczył, spokojnie-mruknął śmiejąc się.

Czas zleciał dość szybko... Przez cały dzień rozmawiałam z zielonowłosym.

-Za godzinę jedziemy do klubu-mruknął.

Jest już 20.00 i muszę się zacząć ogarniać. Wstałam z kanapy i udałam się do swojego pokoju. To moje ogarnianie się zajęło mi dosyć dużo czasu. Gotowa zaczęłam schodzić na dół, przy schodach stał Joker.

-Śliczna moja księżniczka-burknął zakładając marynarkę.

-Dziękuję-uśmiechnęłam się.

Pierwszy raz uśmiechnęłam się tak szczerze... Po chwili wyszliśmy z domu i jechaliśmy do klubu. Po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Moim oczom ukazała się ogromna dyskoteka... Gdy wysiadłam z auta to dudniła już muzyka ze środka. Joker złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Oto tym sposobem weszliśmy do budynku. Ludzie schodzili nam z drogi. Jakieś dziewczyny śliniły się na widok psychopaty a we mnie zazdrość piała... Doszliśmy do miejsca gdzie siedzibę miał Joker i jego paczka. Na kanapach siedziały różne osoby. Każda wyglądała na dosyć groźną... Patrzyli na mnie jak na gwiazdkę z nieba... A faceci tak jakby za chwilę mieli się na mnie rzucić. Joker usiadł na kanapie, która chyba była tylko dla niego. Ja usiadłam obok niego i zaczęło się.

-To jest moja królowa:Martyna-przedstawił mnie wszystkim.

Niektórzy przywitali się normalnie a inni traktowali tak, jakby mnie tu w ogóle nie było. Ta dziewczyna z rana, też była.

-Joker! Gramy w pokera?-zapytał ciemnoskóry.

-Jasne że tak!-wrzasnął śmiejąc się.

Ta dziewczyna strasznie się na mnie patrzyła. Nie ściągała ze mnie wzroku... Udawałam że poker mnie interesuje, ale oczywiście było inaczej.

-Wy sobie grajcie a my idziemy na parkiet-powiedziała ruda i pociągnęła mnie ze sobą.

Usiadłyśmy przy barze i ruda zamówiła jakiś alkohol dla siebie a ja soczek.

-On jest bardzo agresywny jak się za mocno napije więc uważaj na niego-rzekła.

-Czemu mi to mówisz?-zapytałam.

-Bo znam go nie od dziś... I jesteś moją przyjaciółką-powiedziała.

Przecież ja nawet jej nie znam, więc jak jesteśny przyjaciółkami?

-Okej-chrząknęłam biorąc łyk soku.

-To jest niezły kretyn. Dziś się najebie a jutro będzie narzekał, zobaczysz-mruknęła.

Nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii, myślałam że to Joker, ale pomyliłam się... Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka starszego ode mnie może o 2 lata?

-Wypierdalaj!-wrzasnęłam.

-Chodź się zabawić...-mruknął najebany.

-Nie słyszałeś co powiedziała?! Wypierdalaj!-wrzasnął Joker.

Skąd on się tu pojawił? Jak? Ja widzę że mieszkam z jasnowidzem... Przecież on siedział w loży VIPów, która jest kilka metrów stąd, głośna muzyka jest i był zajęty pokerem więc jak to możliwe?

-No chodź tam za róg-rzekł gostek.

Wiedziałam że to dla niego się źle skończy. Joker złapał go za szmaty i wypierdolił do tyłu. Gościu się przewrócił i leżał tak na ziemi. Ludzie przestali się bawić i stali w takim kole. Już widziałam że mój towarzysz wyciąga nóż z kieszeni.

*Joker*

Siedzę w tej loży i gram w pokera. Odezwał się we mnie niepokój o moją księżniczkę, musiałem sprawdzić czy wszystko w porządku. Wstałem z miejsca i poszedłem pod bar. Ja podchodzę i widzę jak jakiś gościu dobiera się do mojego skarba. Położył ręce na jej biodrach, kurwa, przecież ja tylko mogę tak robić! Już nerwy mną szarpały. Oj dziś źle skończysz dzień koleżko...

-Wypierdalaj!-wrzasnęła.

-Chodź się zabawić...-bełkocze zajebany gościu.

-Nie słyszałeś co powiedziała?Wypierdalaj!-warknąłem wkurwiony.

-No chodź tam za róg-rzekł gostek.

Tego za wiele! Złapałem gościa za szmaty i wyjebałem za siebie. Wylądował na parkiecie, pyskiem w podłodze. Leżał chwilę na ziemi po czym próbował wstać. Ludzie ucichli i podziwiali co będzie dalej. Wyciągnąłem mój nóż z kieszeni i już chciałem mu się odpłacić za dotykanie mojej własności. Gość podniósł się i chciał już wystartować na pięści.

-No dawaj, pokazuj co potrafisz!-krzyknąłem śmiejąc się.

Gostek naiwny, wleciał we mnie a ja powbijałem mu tu i tam nóż. Przez moje rozkojarzenie on wytrącił mi nóż z ręki i wylądowałem z nim na ziemi, nadal bijąc się.

*Martyna*

Nie wiem co mną zawładnęło, ale widząc walkę tych dwóch, poczułam że muszę jakoś to złagodzić. Podbiegłam do zielonowłosego, gdy napierdalałam gościa z góry i wyciągnęłam pistolet z jego kieszeni. Gdy oni oboje wstali a gostek stał do mnie plecami, przystawiłam cicho lufę do jego pleców. Wycelowałam w serce i pociągnęłam za spust...

"Instynkt..."Where stories live. Discover now