XLII. Uwolnimy ją, słowo

449 17 3
                                    

Luke

Wsiadałem do samolotu modląc się by dziewczyna była cała. Wziąłem sobie za cel dowiedzieć się czegoś więcej o jej przeszłości, szczególnie o Troy'u. Miałem na to całe mnóstwo czasu, szczególnie że ustawiłem sobie miejsce obok Talii i Caluma. Chociaż z drugiej strony to nie był dobry pomysł, ponieważ ciemnowłosy strasznie głośno chrapie. W moim bagażu podręcznym znalazł się telefon, tablet, słuchawki, mój zeszyt z piosenkami (zwinąłem go Calumowi), jakiś długopis i ulubioną bransoletkę Nelly. To ta, którą dostała ode mnie na przeprosiny. Widząc, że wyjmuję ją z torby brat dziewczyny położył mi rękę na ramieniu w pocieszającym geście.
- Uwolnimy ją, słowo - powiedział uśmiechając się pokrzepiająco Mike.
- Nie ma innej opcji - dopowiedział Ashton.
- Kto wam będzie gotował jak Nel zostanie z tym głupkiem? - spytała Talia.
- Racja, tylko Nels potrafi zrobić nam tak dobry obiad - rozmarzył się Michael.
- Pamiętaj że to MOJA dziewczyna - podkreśliłem.
- Spokojnie, nikt nie zamierza ci jej odebrać - uspokajał mnie rozbawiony Ash.
- A weź nie śmiej się, też byś był zazdrosny o tak piękną dziewczynę - warknąłem na przyjaciela.
- No oczywiście - prychnął blondyn.
- Hej, starczy tych rozmów, pamiętajcie że Nel to moja siostra, ok? - przerwał nasze przekomarzanki Calum.
- Spokojnie azjato, nie dajesz nam o tym zapomnieć - prychnąłem. Dzięki tej rozmowie atmosfera w samolocie zmieniła się z przygnębiającej w raczej rozbawioną i przyjazną. Byłem za to wdzięczy całej ekipie. Zresztą nie tylko ja, na twarzach Cala i Talii również pojawiła się wdzięczność. Zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy niecierpliwie na start. Zrezygnowaliśmy z prywatnego lotu na rzecz pierwszej klasy. Oprócz nas była tam tylko jakaś starsza kobieta i niewiele od nas starsza para. Stewardessy wytłumaczyły kilka ogólnych zasad bezpieczeństwa i byliśmy gotowi do lotu. Czekało nas prawie 14 godzin w powietrzu, lecz wcale mi to nie przeszkadzało. Ułożyłem się wygodnie w fotelu i postanowiłem zdrzemnąć, póki miałem taką możliwość. Chłopaki próbowali mnie odwieść od tego pomysłu, lecz w końcu dotarło do nich, że nie uda mi się wyspać po zachodzie słońca, więc dali mi święty spokój i wreszcie mogłem odpłynąć. Na przekonywaniu ich minęło mi dosyć sporo czasu, bo prawie 2 godziny. Zbudził mnie później głośny, damski śmiech. Był tak podobny do tego Nelly, że znów posmutniałem. Okazało się, że spałem 4 godziny, co wydawało mi się wystarczające, więc dołączyłem do przyjaciół by odegnać smutne myśli. Graliśmy w uno, potem w warcaby a na koniec w pędzące żółwie. Gry sprawiły mi sporo frajdy i na jakiś czas oderwałem się od zmartwień. Później niestety pozostali zaczęli przysypiać. Pierwszy odpadł Mike, który prawie wcale nie spał w nocy. Ashton dołączył do niego po około 30 minutach, tłumacząc się koszmarami. Byliśmy wyrozumiali i pozwoliliśmy chłopakom odpocząć. Talia zrezygnowała z gry i zaczęła wykonywać tajemnicze telefony. Tajemnicze, bo mówiła chyba po francusku, a ja nie znam tego języka, Calum zresztą też nie. Wylądowaliśmy w LA chwilę przed północą, a mimo to ulice miasta były pełne samochodów. Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy do hotelu. Po zameldowaniu szybko padliśmy w swoich pokojach. 

------------------------------------------------------
Hejka naklejka!

Dość sporo czasu minęło od ostatniego rozdziału, za co przepraszam. Ujawnię wam tytuł któregoś z następnych, chociaż jeszcze nie wiem którego. Różnie może wyjść mi z treścią. 'Dłużej się nie dało?'. Dajcie znać co myślicie i do zobaczenia,

Wasza Nimrell

Sławna siostra I LH ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz