„UPADŁE KSIĘGI #1 Czasy Mgły" - TarenPL | AntiSocialCoyote

42 8 2
                                    

 Świat od zawsze był niebezpieczny. Choć nie na tyle, żeby społeczeństwo zaczęło się zastanawiać jakim cudem jeszcze żyją. Jednakże, w tej powieści, ludzi już od ponad czterystu lat dręczy ta myśl. A to wszystko przez Mgłę, która nawiedziła krainę naszych bohaterów. W opowiadaniu „Upadłe Księgi #1 Czasy Mgły" autorstwa TarenPL nie ma czasu na nudę.

Oprawa graficzna towarzysząca opowiadaniu jest bardzo prosta. Brudne" tło, szary tytuł napisany niewyróżniającą się czcionką i czaszka w centrum całej okładki. Nic specjalnego, można powiedzieć wręcz, że okładka jest aż nazbyt skromna. Mimo tego, jednak przyciąga wzrok i w pewien sposób zaciekawia, chociaż zmieniłabym ją na coś kreatywniejszego, ponieważ nie zachęca czytelnika do zajrzenia głębiej i wczytania się w tekst.

„Gdy znad Wielkiego Słonego Oceanu nadciąga Mgła, spowijając w swych sidłach Dolinę Lart, ocalali schronili się w czterech największych miastach." Tak brzmi pierwsze zdanie, jakie znajdziemy w opisie opowiadania. I z pewnością mogę powiedzieć, że Autor całkowicie mnie nim „kupił". Jednakże, zagłębiając się dalej, jest jeszcze ciekawiej, ponieważ wyjaśniono, że owa tajemnicza Mgła nagle znika zaklęta w magicznym medalionie. Tylko czy to wystarczy? I kto uwięził Mgłę? Takie pytania naszły mnie po przeanalizowaniu samej „zachęcajki". Jeśli zaś chodzi o błędy, to jedyne co zauważyłam, to to, że przedostatnie zdanie było trochę przydługie. Po słowach „starają się o lepsze jutro" dałabym kropkę zamiast przecinka. Poza tym małym szczegółem, nie ma więcej błędów.

Wszystko zaczęło się około czterysta lat temu, w momencie gdy nad Doliną Lart pojawiła się tajemnicza Mgła. To, co znalazło się w jej zasięgu gniło, a ludzie, którzy słyszeli pogłoski o niej krążące, ze strachu przed halucynacjami i koszmarami wydłubywali sobie oczy, aby nigdy tego nie doświadczyć. Ci zaś, co wiedzieli już co nieco o tym świecie zaczęli budować mury, aby się przed tą Mgłą schronić. Ale nie takie zwykłe. Ściany te bowiem miały kilometr wysokości i okalały tylko większe miasta. To samo było w przypadku miasta o nazwie Mosfor, w którym mieszkał Filip Treg, będący jednym z wielu najemników. Pewnego dnia jednak jego kolega chce zrobić coś szalonego, a do tego wciąga w te kłopoty biednego głównego bohatera. Cóż, wyjście poza miasto raczej nie będzie dobrym pomysłem.

Fabuła jest dosyć prosta i ciekawa. Można powiedzieć, że wręcz wciągająca. Tyle, że przez cały czas nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że wszystko było dość znajome. Wtedy przypomniałam sobie pewne anime, pod tytułem „Shingeki no Kyojin", i nagle wszystko stało się jasne. Podzielone na trzy strefy miasta, z których nie wolno wychodzić i czyhające na powierzchni niebezpieczeństwo. Mimo tego jednak, opowiadanie dosyć się różni od „Attack on Titan" i wraz z dalszą fabułą, całość staje się coraz bardziej nieszablonowa. Osobiście żadnych zgrzytów czy nielogicznych sytuacji tutaj nie znalazłam. Wszystko się ładnie składa i komponuje w jedną całość. A szczególnie zaskoczył mnie plot twist zakańczający tę opowieść i zapowiadający jej kolejną część.

Postacie... Cóż, bohaterowie byli całkiem dobrze stworzeni. Oryginalne imiona, interesujące charaktery i każdy zdawał się mieć intrygującą historię. Tyle, że posiadali jedną wadę — każdy z nich wydawał się taki płytki. Nie okazywali dużo emocji, nie posiadali swoich małych przyzwyczajeń czy uzależnień. Zdawali się strasznie mało ludzkie. A to jeden z najgorszych błędów, jaki można popełnić w tworzeniu postaci.

Jeśli chodzi o stronę techniczną, jest całkiem nieźle. Mimo że nie było zbyt dużo błędów, a przynajmniej nie rzucały się one w oczy, niektóre rzeczy strasznie irytowały. Przerywnik w połowie rozdziały noszący nazwę „TYMCZASEM" nie jest i nie będzie dobrym zabiegiem. O wiele lepiej, informacje, że coś dzieje się w tym samym czasie, ale w innym miejscu lepiej wpleść w zdanie, a nie pisać ich w osobnym akapicie. Następnym problemem były tu dialogi. Zamiast od pauz lub półpauz zaczynały się one od dywizów, a wielokropków był tam taki nawał, że trudno się to czytało. Wypowiedzi postaci zdawały się również strasznie sztuczne, ponieważ żaden z bohaterów nie miał własnego stylu wypowiedzi i jakiś powiedzonek, jak na przykład ciągłe powtarzanie słów „co nie" lub „ej". Wystąpiło też trochę powtórzeń, choć niedużo, i, według mnie, rozdziały są zdecydowanie zbyt krótkie, przez co cały czas się dekoncentrowałam, musząc ciąglę przechodzić do następnego rozdziału. Dla tych, którzy czytają na telefonie, i nie mają Wattpada Premium, przez reklamy może to być niemałym problemem.

Słowem zakończenia powiem, że „Czasy Mgły" czytało mi się bardzo dobrze. Pomimo tych paru niedociągnięć, i nie do końca wpadającej, ze względu na wątek najemników, który jest używany aż nadto, w moje gusta fabule; mogę z zadowoleniem powiedzieć, że historia ta zasługuje na porządną czwórkę z plusem, bo do piątki niestety jej trochę brakuje.

Zakurzone RecenzjeWhere stories live. Discover now