„Z cynamonem" - VeronicaRReiger | Caameo

65 11 3
                                    

Romans jest zdecydowanie jednym z najpopularniejszych gatunków literackich. Jednocześnie bardzo trudno trafić na naprawdę dobrze napisany i z oryginalnym pomysłem, pośród morza powielanych schematów. Zobaczmy więc, czy VeronicaRReiger sprostała wyzwaniu.

Oprawa graficzna wpływa na pierwsze wrażenie, jednak tutaj okładka nie przypadła mi do gustu. Jest to tylko zdjęcie przedstawiające cynamon oraz kubek z napojem, a także tekst, przez co wiele czytelników może odrzucić tę pracę, co więcej, opowiadanie zginie w tłumie innych. Zwykle staram się za bardzo nie rozpisywać na temat oprawy graficznej, ale pierwsze wrażenie jest również ważne. W tym przypadku na miejscu czytelnika nie zwróciłabym na to opowiadanie większej uwagi, kierując się tylko i wyłącznie po okładce.

Opis daje nam lekki obraz tego, co znajdziemy w środku. Blanka i Tymek już za czasów liceum złożyli sobie obietnicę, że gdy dorosną nadal nie znalazłszy partnera wezmą ze sobą ślub. Mamy również pytania, które jak mniemam miały czytelnika zaciekawić. Ja nie jestem ich zwolenniczką, kojarzą mi się z schematycznymi opowiadaniami typu bad boy i szara myszka. Ograniczyłabym się do fragmentu bez nich, bo już pytanie Kto by przypuszczał, że w wieku trzydziestu lat, po kilku nieudanych związkach, przypomną sobie o swojej obietnicy? zainteresowało mnie na tyle, bym zajrzała do środka.

W pierwszym rozdziale, którego spokojnie można nazwać prologiem, znajdujemy się wraz z Blanką w jej liceum. Podoba mi się to, jak poprzez zwykłe rozmowy od razu dość wyraźnie możemy poznać głównych bohaterów. Tam także zostaje zawarta między nimi obietnica, wspomniana w opisie. Zaś potem zostajemy przeniesieni o jedenaście lat później. Blanka nie opuściła szkoły na zawsze, bowiem pilną uczennicę zastąpiła nauczycielka angielskiego, za to Tymek wylądował na stanowisku szefa kuchni we włoskiej restauracji. Przyznam szczerze, że zabierając się za tę recenzję, myślałam że będzie to opowiadanie jakich wiele z jednym wątkiem miłosnym i nic więcej. Jednak autorka już od początku daje nam wyraźny znak, że nie zamierza poprzestać tylko na relacji Tymka i Blanki. Pojawienie się grona pedagogicznego i pracowników restauracji, o których wspomnę trochę później, dało mi nadzieję na sporo interesujących wątków. W szóstym rozdziale dochodzi do spotkania naszych bohaterów, kiedy Tymek spotyka się z Blanką z okazji jej urodzin. Sprawy przybierają ciekawy obrót, ponieważ przypomina jej o obietnicy. Niestety ich wspólna chwila zostaje przerwana. Dodatkowo na horyzoncie pojawia się pewien mężczyzna, poznany w klubie, który jak przeczuwam, może mieć duży wpływ na historię. Akcja płynie powoli, chociaż później nieco się rozkręca. Cieszy mnie fakt, iż przez te trzynaście rozdziałów scen Blanki i Tymka jest naprawdę mało, dzięki czemu możemy poznać również ich relacje z innymi postaciami. Przedstawię teraz fragmenty, które nie do końca mi pasowały.

Kiedy Blanka przechodzi przez korytarz i widzi zapłakaną uczennicę, a wokół niej kółeczko osób drwiących z niej w najlepsze, krzyczy "Co to ma, do cholery być?!", co według mnie jest nieodpowiednie dla nauczycielki. Raczej w pracy takich słów się nie używa, nawet w wybuchu złości.

Następny to gdy Blanka i Tymek wpadają do domu jej przyjaciółki, jak mniemam akcja miała przyspieszyć i trzymać w napięciu. Przez zbyt rozwlekłe opisy tego nie odczułam, wręcz przeciwnie. Samo opisanie pomieszczeń jest dobrym pomysłem, bo możemy zobrazować sobie miejsce akcji, tak pisanie o czynnościach, które kiedyś ktoś tam robił, czy innych nieistotnych w tym momencie rzeczach już nie.

Przejdę zatem do bohaterów, bo jest ich naprawdę wiele. Autorka przemyca przez sceny napędzające akcje opisy, dotyczące ich przeszłości lub informacji o nich, dzięki czemu tworzy ich dokładny obraz. Blanka wydaje się osobą o raczej stonowanym charakterze, której trudno przychodzą jakiekolwiek zmiany. Pracuje jako nauczycielka angielskiego. Wielki plus za to, że autorka pokazała pracę pedagoga z innej perspektywy. Pokazała, że też są ludźmi i mają swoje prywatne życie. Jednocześnie niektóre zachowania Blanki, czy słowa jakich używała w pracy trochę mi nie pasują. Miała partnera - Tomka, po jego wyjeździe do Niemiec ich związek się zakończył. Od tego czasu kobiecie niełatwo wpuścić do swojego życia kogoś nowego. Jak na ironię bardzo chciałaby założyć rodzinę. Jednak kto byłby potencjalnym przyszłym mężem? Z jednej strony mamy Tymka, przyjaciela jeszcze ze szkolnej ławki. Z drugiej z biegiem akcji poznajemy bliżej Jacka - szefa firmy odzieżowej, który ma wszystko: pieniądze, dobrą pracę... Oczywiście oprócz bliskiej mu osoby. Motyw pojawienia się dwóch mężczyzn i trudność decyzji kogo wybrać jest dość schematyczny, ale w tym przypadku naprawdę nie mam pojęcia jakie plany ma autorka dla naszej Blanki. Cóż, w następnych rozdziałach na pewno się dowiemy. Samą postać uważam za dobrze wykreowaną i jak najbardziej będę jej kibicować.

Tymka w liceum poznajemy jako niekonwencjonalnie myślącego chłopaka, który skupia się bardziej na faktycznych umiejętnościach i potencjale, niż na papierku magistra. Kilka lat później, kiedy wbrew oczekiwaniom wszystkich zastajemy go na stanowisku szefa kuchni dowodzi on, że nie jest typem osoby, która się poddaje, a dąży do swoich celów. W przeciwieństwie do Blanki jest bardziej żywiołowy i nie boi się mówić co myśli. Niektórych jego decyzji, czy przekonań nie rozumiem, ale sprawia to, że jest realistycznie przedstawiony.

W opowiadaniu, tak jak pisałam, występują wiele innych, pobocznych postaci jak na przykład współpracownicy, rodzina Blanki, czy para Włochów, którzy prowadzą restaurację. Skupię się tylko na moim zdaniem co ważniejszych bohaterach lub tych, którzy zapadli mi w pamięć.

Pierwszym z nich jest Maria, przyjaciółka Blanki z pracy. Na pierwszy rzut oka wzięłam ją za typową przyjaciółkę głównej bohaterki, która ma ochotę wyrwać każdego faceta i z ich dwójki to ona jest tą "szaloną". Jednak w późniejszych rozdziałach postać nabiera głębi, gdy wraz z córką muszą przenocować u Blanki z powodu męża, który pije. Następuję tam również kłótnia pomiędzy nimi, a Maria podejmuje nierozważną decyzję wybaczenia kolejny raz ukochanemu. Widać, że bohaterka nie jest idealna, ale zawsze gotowa by wspierać Blankę. Mimo to nie zyskała mojej sympatii.

Kolejny jest Bastien - nauczyciel francuskiego. Jest typem adoratora i romantyka. Wykorzystuje każdą okazję, by uwieść Blankę. Nie występuje za dużo w historii, ale bardzo go polubiłam. Mam nadzieję, że będzie jeszcze o nim mowa.

Ostatnią postacią jest Wiktoria, była dziewczyna Tymka, która nie daje mu spokoju. Nawet kiedy mężczyzna wyraźnie zaznacza, że między nimi wszystko skończone, ona nie zamierza się poddawać, wciąż żyjąc złudną nadzieją, że do siebie wrócą. Dla większości osób może wydać się strasznie natrętna i nieznośna, ale ja świetnie się bawiłam, czytając sceny gdzie występowała. Ponadto myślę, że jeszcze nie raz ją ujrzymy.

Podsumowując, między bohaterami widać różnice w zachowaniu, osobowości, sposobie myślenia i postrzegania świata. Napiszę teraz trochę o samej obietnicy, która jest motywem przewodnim opowiadania. Uważam, że małżeństwo, tak zwane "z rozsądku", nigdy nie jest dobrym pomysłem. Przyjaźń jednak nieco się różni od miłości, a przez ilość czasu, jaką się znają i relacja, jaka ich łączy, mam wątpliwości, czy takie małżeństwo mogłoby się udać. Nie ma między nimi żadnej chemii i mogłoby bardzo szybko się rozpaść. Dodatkowo nie rozumiem pewnej rzeczy. Tymek przy rozmowie z przyjacielem mówi, że obietnice są dla niego bardzo ważne, więc powinien dotrzymać słowa i ożenić się z Blanką. Brzmi to tak jakby musiał to zrobić chodźby nie wiem co. Jasne, obietnice są ważne, ale ta została związana w młodości, w dodatku takowa decyzja ma ogromną wagę. Mam nadzieję, że bohaterowie poważnie to przemyślą i nie będą żałować podjętych przez siebie działań.

Strona techniczna tekstu jest bardzo dobra, mimo że sporadycznie pojawiło się parę literówek albo błędów w szyku zdania, które wyłapali czytelnicy, ale nadal nie zostały one poprawione. Może czekają na jakąś większą korektę, więc postanowiłam ich tutaj nie przytaczać. Oprócz tego momentami autorka nadużywa słowa "być", co się często zdarza, ale warto tego pilnować. Możemy spotkać się z barwnymi opisami i naturalnie napisanymi dialogami. Szczególnie w pamięć zapadła mi scena, gdzie Blanka pojechała odwiedzić swoją rodzinę. Czuć było wtedy taką rodzinną atmosferę. Co do opisów, uważam za zbędny opis np. ubierania się bohaterki, kiedy wychodziła do klubu. W jednym momencie wyłapałam też przekręcenie imienia "Tomek" na "Bartek".

Całość opowiadania prezentuje się dobrze. Odpowiadając na pytanie z początku, myślę, że "Z cynamonem" jest godną polecenia pozycją dla miłośników romansów. Autorce życzę wszystkiego dobrego i weny do kontynuowania historii.

Zakurzone RecenzjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz