„Death Game" - sucharowicz | AntiSocialCoyote

84 11 14
                                    

Fantastyka od zawsze była moim ulubionym gatunkiem literackim, a czytając to opowiadanie polubiłam ją jeszcze bardziej. Wielkie pająki, zombie, tajemnicze zjawy i potężni magowie. To wszystko znajdziemy w historii ,,Death Game'' pióra sucharowicz .

Moje pierwsze wrażenie nie było najlepsze, a to za sprawą okładki. Przedstawia ona trzy postacie: mężczyznę w drzwiach (prawdopodobnie twórcę gry), nastolatka z pistoletem i postać przypominającą zjawę, ale niestety żadna z nich się nie wyróżnia. Grafika utrzymana została w ciepłych barwach, a tytuł jest doskonale widoczny. Okładka jednak nie przypadła mi do gustu. W mojej opinii za dużo się na niej dzieje, przez co nie zachęciła mnie do czytania. Kompozycja jest mało estetyczna, a wszystko: postacie, kolory i efekty, się na siebie nakładają. Mimo wszystko nie pasuje do klimatu opowiadania i nie czuję się ,,tego czegoś'', co skłoni mnie do wybrania akurat tej lektury z pośród tysięcy innych.

Opis bardzo mi się podoba. Już na początku odczuwam ten tajemniczy klimat. Zdradza nam tyle, ile powinnam wiedzieć, nie za dużo, a jednocześnie nie za mało. Mówi co nieco o grze i jej uczestnikach oraz zachęca do dalszego zagłębienia się w lekturę, co jest wielkim plusem dla opowiadania. Można odczuć wątek tajemnicy pomieszany z akcją, co od razu dodaje temu opowiadaniu w moich oczach. Opowiada o trzech nastolatkach, uczestnikach gry, którzy utracili wspomnienia o sobie i których poznajemy jako pierwszych wśród całej osiemnastki. Znajdują oni kasetę, w której twórca gry tłumaczy im gdzie się znajdują i co mają zrobić. Okazuje się, że znaleźli się w grze, a aby odzyskać wspomnienia o sobie, muszą ją wygrać. Mimo że w opisie występuje parę błędów, mnie osobiście bardzo zachęcił do zajrzenia w dalszą część pracy i sprawił, że bardzo chciałam się dowiedzieć więcej o bohaterach i ich dalszym losie. Całość skojarzyła mi się z produkcjami ,,Więzień Labiryntu'' i ,,Igrzyska Śmierci'', ale w żadnym stopniu ten fakt nie pogarsza mojej oceny.

Osiemnaście nastolatków trafia do gry, w której występuje sześć drużyn po trzy osoby, znających jedynie swoje imiona, a raczej pseudonimy. Wszystko tłumaczy im na nagraniach twórca świata, w którym się znaleźli. Zasady są proste: musisz zabić przeciwników, zanim oni wykończą ciebie. Ostatnia żywa osoba odzyska pamięć i wydostanie się z wirtualnej rzeczywistości. Szkoda tylko, że członkowie drużyn się nie dogadują. Każda z nich ląduje w innym sektorze krainy, a tam musi się zmierzyć z różnymi przeciwnościami. Począwszy od złych warunków pogodowych i trudnego do przebycia terenu, kończąc na różnych groźnych stworach oraz pozostałych graczach. Jedno jest pewne: gra nie oszczędza nikogo.

Młodzież musi przetrwać w trudnych warunkach, za zasoby mając tylko to, co znajdą w terenie lub skrzynkach umiejscowionych po wszystkich obszarach (oprócz środkowego). Wygrać może tylko jedna osoba, pokonując i zabijając całą konkurencję razem z członkami swojej drużyny. Po drodze jednak napotykają wiele przeszkód, a różne charaktery i napięcie między graczami sprawiają, że przetrwanie staje się niespotykanie ciężkie. Do tego dochodzi tajemnica twórcy gry i jego tożsamość. Praktycznie nic o nim nie wiadomo, po za tym, że jest prawdopodobnie w tym samym wieku co główni bohaterowie. A może jest on wśród nich?

W tekście została zastosowana narracja trzecioosobowa, jednak opisywana drużyna i jej losy, zmieniają się co trzy rozdziały. Wszystko to jest pisane w czasie przeszłym, jednak tak klarownie, że się nie pogubiłam. Co innego mogę powiedzieć o postaciach. Często nie wiedziałam, kogo autor w danym momencie opisuje i kto akurat walczy. Bohaterów i faktów o nich było po prostu za dużo, przez co czytelnik może zacząć się w tym wszystkim mieszać. Mimo szybkiej akcji mamy jednak czas na zapoznanie się z bohaterami i otoczeniem, a genialne opisy tylko dopełniają cały klimat opowiadania.

Błędy w tekście pojawiają się sporadycznie. Zazwyczaj są to literówki lub brak spacji między wyrazami, ale zdarzają się one tak rzadko, że prawie nie było ich widać. Mają miejsce powtórzenia lub co szczególnie mnie denerwowało takie wstawki w tekście jak ,,W tym samym czasie'' albo ,,godzinę później:''. Mimo że teoretycznie nie są błędem, wybijały mnie z rytmu. Dialogi zostały napisane poprawnie i w naturalny sposób. Opisy były dostosowane do pędzącej akcji i klimatu opowiadania, co ułatwiało odbiór informacji.

Zakurzone RecenzjeWhere stories live. Discover now