„Czerwone wybrzeże" - AnOld-FashionedGal | Atrament_

249 28 10
                                    

Przyszło mi dziś zrecenzować książkę AnOld-FashionedGal pod tytułem Czerwone wybrzeże. Muszę przyznać, że już wcześniej miałam styczność z tym opowiadaniem, ale czytając je po raz drugi, nie zawiodłam się ani trochę. Nadal tak samo przeżywałam różne zwroty akcji, z równą ciekawością odkrywałam tajemnice. Zwróciłam jednak uwagę na nieco inne aspekty historii, które przedstawię Wam w recenzji.

Nadmorska mieścina, skrywająca wielki, krwawy sekret z przeszłości - oto, czym jest dziewiętnastowieczne miasteczko Redcoast. Właśnie tutaj znajduje się szkoła, w której ma uczyć Catherine, nowa nauczycielka. Po porzuceniu pracy w Montrealu jako guwernantka młodej arystokratki, poszukuje nowej posady. Wielkie zrządzenie losu sprawia, że w mieścinie mającej być jej nowym domem mieszka Joseph, jej dawny znajomy. Właściwie, nie znajomy, raczej ktoś więcej. Dokładniej - były narzeczony. Co stało się w przeszłości między Catherine i Josephem? I dlaczego ich zaręczyny zostały zerwane? Czy wciąż jest dla nich szansa wśród nieufnych mieszkańców Redcoast, którzy rozpuszczają o nowej nauczycielce paskudne plotki?

Głównymi bohaterami powieści są Catherine Wright oraz Joseph Campbell. Pierwsza jest dobrze wykreowaną postacią, z ciekawie pokazaną psychiką i charakterem uformowanym przez nieciekawą przeszłość. Po ciężkich przejściach w dzieciństwie z agresywnym ojcem, a potem złamanym sercem przez Josepha, staje się raczej zamkniętą w sobie starą panną, która boi się otworzyć ponownie w kwestii romantycznej. Zostaje nauczycielką z powodu swojego zainteresowania nauką, którą chce przekazywać młodszym pokoleniom.

Joseph po zerwaniu zaręczyn z Cathy zapałał uczuciem do panny o imieniu Rosemary, z którą następnie stanął na ślubnym kobiercu. Ta po wydaniu na świat czwartego dziecka, nazwanego po matce, zmarła. Do czasu zjawienia się w Redcoast Catherine był statecznym pastorem, który żył jedynie z myślą o dzieciach.

Dopiero dawna ukochana przywraca mu na twarz uśmiech. I tutaj mam zastrzeżenie. Bo z poważnego człowieka, pastora i ojca, nagle zostaje odmłodzony, staje się niemal tym samym wiejskim łobuzem, który zaręczył się niegdyś ze swoją młodziutką ukochaną. Nie mówię, że nie może przeżyć zmiany, gdy na scenie pojawia się Cathy, ale nie może być tak, jakby całkiem zapomniał o swoich obowiązkach, prawda? Nadal jest ojcem czwórki dzieci i pastorem, a czasem wydaje się, że on (albo Autorka) o tym zapomina.

Reszta postaci jest naprawdę ciekawie wykreowana i oryginalna. Bardzo polubiłam Rosie, która jest małym słoneczkiem w całej powieści, jak zresztą reszta dzieci Josepha. Brownowie przez całą akcję książki uparcie utrudniający głównej bohaterce życie, również są ciekawym typem postaci. Są dobrze spleceni z fabułą, ubarwiają ją i dodają realizmu, tak samo jak Liz, która zamiast być przyjaciółką Cathy, okazuje się główną antagonistką historii.

Fabuła jest naprawdę nietuzinkowa i nieszablonowa. Nie zauważyłam żadnych luk fabularnych, co zdecydowanie jest kluczowym faktem przy ocenie opowiadania. Głównym urokiem tej powieści jest mnóstwo tajemnic, ujawnianych stopniowo w kolejnych rozdziałach. Kontrast zawarty w powieści, jakim jest życie codzienne Catherine w szkole, w porównaniu do mrocznych sekretów wioski Redcoast i niektórych bohaterów, dodaje książce głębi i jest bardzo nietypowym zestawieniem.

Niesamowicie ujmuje mnie miejsce akcji. Po samym tytule widać, że będzie ono czymś więcej niźli tłem do wydarzeń jak w większości powieści. Na pierwszy rzut oka wydaje się spokojną mieściną, w której życie toczy się bez przeszkód. Dopiero kolejne rozdziały pokazują nam, że jesteśmy w błędzie. Plotki niszczą egzystencje ludzi, a atmosfera jest bardziej toksyczna niżby się wydawało. W dodatku historia wsi wcale nie wybiela aktualnego nastroju miasteczka. Krwawa przeszłość, od której pochodzi nazwa Redcoast, i tytułowe czerwone wybrzeże są swoistą metaforą nadchodzących wydarzeń. Także tam rozgrywa się punkt kulminacyjny powieści.

Dodatkowo powieść zalicza się do historycznych, a Autorka perfekcyjnie oddaje realia XIX wieku. Zarówno myślenie ówczesnych ludzi, jak i codzienność życia, a także drobne detale jak ślizgawka czy nauczanie w szkole, są opisane zgodnie z historią, a w dodatku tak barwnie, że w połączeniu z tak ciekawą fabułą, wprost nie można się oderwać od lektury.

Muszę przyznać, że bardzo chwyta mnie styl pisania Autorki. Nie jest on ciężki, patetyczny, ale też niezbyt prosty - widać, że jest dla inteligentnych i oczytanych ludzi. Ciekawy dobór słów, dość mało powtórzeń niecelowych i niemalże pełna poprawność językowa (prócz małych literówek) - to wszystko wpływa na płynność czytania i sprawia, że wprost nie można się oderwać od świetnie zapisanych wydarzeń. Interpunkcja jest na bardzo wysokim poziomie, można zauważyć tylko malutkie błędy, które nie pojawiają się z powodu nieznajomości zasad interpunkcji, a raczej z przeoczenia. Dialogi są również poprawnie zapisane.

Czerwone wybrzeże jest naprawdę dobrym i dopracowanym tekstem. Ciekawe postaci, świetna fabuła i przyjemny do czytania język. Wszystko to sprawia, że książka jest naprawdę ciekawą lekturą i wprost nie można się oderwać od czytania. Reprezentuje naprawdę wysoki poziom powieści na Wattpadzie i, według mnie, zasługuje wręcz na wydanie.

Tym akcentem kończę recenzję.

Życzę Autorce motywacji do pisania i dużo weny!

Atrament_

Zakurzone RecenzjeWhere stories live. Discover now