„Cierniowa Królowa" - MILCZeek | Atrament_

69 9 7
                                    

Jakiś czas temu dostałam zgłoszenie od MILCZeek z historią pt. Cierniowa Królowa. Brzmi mrocznie, stąd na początku miałam wątpliwości, czy to historia dla mnie, ale śliczna okładka oraz enigmatyczny opis zwróciły moją uwagę, a ja pełna ciekawości zabrałam się do czytania.

Grafika bowiem wyróżnia się spośród morza innych ciekawą kolorystyką i nietypowym stylem. Jest w kolorach złota, czerni i białego. Szczególnie złoty kolor jest tu niesamowitym atutem, bo dodaje indywidualizmu, zwraca uwagę i dodaje nieco królewskości. W tej barwie są tytułowe ciernie, tekst oraz gwiazdki na sukni kobiety. Zaś białe są tylko dwa mocno akcentujące elementy: wyżej wspomniana sylwetka dziewczyny oraz korona z kolców, chaszczy u góry. Jedyną rzeczą, którą bym zmieniła to gwizdki na spódnicy, bo dodają one nieco świątecznego nastroju, przynajmniej według mnie, a raczej nie to było ich celem. Całość jednak tworzy zgraną i dobraną kompozycję, bardzo mi przypadła do gustu.

Opis również robi raczej dobre, intrygujące pierwsze wrażenie. Dowiaduję się, że główna bohaterka, Marilyn, nie miała łatwego życia. Za wszelką cenę pragnie odzyskać siostrę, ale trafia do obcego miejsca i nie wie, komu ufać, a kto tylko czeka, by wbić jej nóż w plecy. Musi odnaleźć się w nowym środowisku, a przede wszystkim przetrwać. Dzięki opisowi mamy nieco zakreśloną tematykę, ale bez zdradzania szczegółów. Cały tekst spowija tajemnica, nie jest on przejrzysty, razem z okładką nadając pracy bardzo osobliwy, zagadkowy, nieco mroczny klimat.

Lynn na co dzień jest zwykłą pianistką w kawiarni, jednak wszystko się komplikuje, gdy niespodziewanie znika jej siostra. Tajemniczy nieznajomy w czerwonej pelerynie, nagłe porwanie i równie niespodziewany ratunek - to wszystko niszczy dotychczasowy spokój żywota dziewczyny. Zostaje ona wplątana w niepewny układ z łowcą Maximilianem - on obiecuje odzyskać jej siostrę w zamian za drobną przysługę - zabicie Cierniowej Królowej, władczyni mrocznego królestwa Taured. Czy Lynn potrafi to zrobić w zamian za jedyną osobę na świecie, którą kocha? Czy przeżyje na dworze królewskim, a zadanie się powiedzie? Komu można ufać, a kto perfidnie kłamie?

Uważam, że fabuła jest bardzo ciekawa i oryginalna, a przynajmniej na razie zmierza w takim kierunku. Jeszcze nie spotkałam się z takim pomysłem. Koncepcja zaginięcia siostry i układu za jej odnalezienie naprawdę intryguje i wciąga. Luk fabularnych nie ma, a przynajmniej ja się takowych nie doszukałam, co już stawia tę historię na pewnym poziomie. A myślę, że w połączeniu z nieoczywistymi zagadkami (jakimi jest na przykład cały sposób działania świata, w którym niespodziewanie znajduje się Marilyn) i wartką akcją może stanowić ona całkiem ciekawą lekturę.

Główna bohaterka Marilyn, przez wszystkich nazywana Lynn, od zaginięcia siostry żyje samotnie w mieszkaniu odziedziczonym po zmarłym wuju. Jest nieco introwertyczną osobą, która utrzymuje się z grania na pianinie w kawiarni. Najbardziej podziwiam w niej to, że w trudnej sytuacji potrafi nie okazywać strachu, przez co nie raz w trakcie historii ma przewagę nad przeciwnikiem. Jest raczej dobrze wykreowaną i prowadzoną postacią, którą raczej się lubi, choć czasem zniewala swoją głupotą i naiwnością.

Inną osobą, która przykuła moją uwagę, jest Maximilian. Moje odczucia co do niego zmieniały się na przestrzeni czasu jak w kalejdoskopie. Z początku, gdy wyratował Lynn, zdecydowanie go polubiłam, potem jednak wyszło na jaw, że nie jest tak kryształowy, jak się wydawało. Obecnie sama nie wiem co myśleć. Jest postacią bardzo tajemniczą, właściwie niewiele o nim wiadomo. Inną zagadką jest dla mnie to, jak funkcjonuje jego organizm. Bowiem bohater ten jest znany z tego, że śpi raz na tydzień, a nie je wcale (a przynajmniej nie było o tym mowy w dotychczas napisanych rozdziałach). Mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione jak najszybciej, bo mnie to zaciekawiło.

Najbardziej jednak ukochałam sobie parę Marasatie i Tristana. Ich przekomarzania są cudowne, razem tworzą świetny duet. Sama nieśmiertelna dziewczyna również jest dla mnie intrygującą postacią, jako obdarzona darem wiecznego życia naturalnie stanowi niezłą łamigłówkę. Czasem bywa miła i słodka, ale nieraz zamienia się w wymagającą i uszczypliwą. Zastanawiam się, czy to kwestia wiecznego życia, czy też jej charakteru.

Postacią, której potencjał według mnie nie został całkiem wykorzystany, jest Jerm. Bardzo mi się spodobała jego relacja z Lynn, a jego podstęp był całkiem nieprzewidywalny, ale według mnie rozwiązanie jego wątku nastąpiło za szybko, czytelnik nie miał czasu, żeby bezgranicznie pokochać tego bohatera, a więc nagła zdrada nie zabolała aż tak bardzo. Bardzo skojarzył mi się z nim bohater z "Baśnioboru" Brandona Mulla, Gavin, którego na przestrzeni książki pokochałam całym sercem, a zakończenie było dla mnie nie lada wstrząsające i przez pewien czas nie dowierzałam, że to wszystko nie było jakąś grą aktorską, by zdobyć zaufanie wroga. Myślę, że może być to dobry przykład bohatera, który ma podobne zadanie, i możesz się, droga Autorko, na nim wzorować, uzupełniając nieco ten wątek. Proponowałabym zaangażować kilka dodatkowych spotkań z Lynn, podczas których zachowywałby się tak kurtuazyjnie i romantycznie, że nie dałoby się go nie pokochać.

Świat przedstawiony jest zdecydowanie jednym z większych atutów tego opowiadania. Pomysł ze złoto- i srebrnokrwistymi być może nie jest całkiem niepowtarzalny, ale raczej nie przereklamowany i oklepany. W tym wydaniu mi się podoba. Ponadto koncepcja z Szklanym Królem i Cierniową Królową również przypadła mi do gustu, zapisana w formie niejasnej legendy. Całe Taured, czyli kraina, w której niespodziewanie znalazła się główna bohaterka, bardzo mnie intryguje, owiane mgłą tajemnicy, z nutką mrocznej przeszłości.

Pragnę jeszcze dodać, że bardzo przypadł mi do gustu pomysł z opowiastkami, które czytywała Lynn, aby lepiej poznać miejsce, do którego trafiła. Najbardziej spodobała mi się bajka "Różyczka", która miała bardzo nieprzewidywalny koniec i naprawdę byłam pod jej wielkim wrażeniem. Mam nadzieję, że pozostałe baśnie również zaskoczą swoją nietuzinkowością i w przystępny, bo nieco baśniowy i zagadkowy, sposób, opowiedzą nam szczegóły świata przedstawionego.

Styl Autorki jest dość lekki i raczej przyjemny w czytaniu. Nie ma zbyt wielu patetycznych, wzniosłych opisów, przez co nie zanudza czytelnika. Skupia się głównie na dialogach i akcji, przez co przez opowieść sunie się płynnie i przyjemnie.

Najbardziej w lekturze przeszkadzały mi liczne błędy. Nieraz brakowało przecinków bądź innych znaków interpunkcyjnych, często pojawiały się też błędy związane ze składnią, zapisem dialogów czy nawet ortografią. Często też pojawiały się zawirowania w czasach: cała narracja przeprowadzona jest w czasie przeszłym, a jednak w niektórych rozdziałach gdzieniegdzie pojawiły się czasowniki w czasie teraźniejszym. Najbardziej kłuły mnie w oczy niewydzielone przecinkami ani myślnikami wtrącenia (a przede wszystkim wtrącenia imion), błędny zapis onomatopei "och", "ech" itp., a także zbyt długie, niezrozumiałe zdania. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby odświeżenie zasad poprawności językowej bądź zatrudnienie bety, których na Wattpadzie jest wiele. Taka osoba zdecydowanie mogłaby pomóc w walce przeciwko błędom językowym.

Uważam, że na tę chwilę historia zmierza w jak najbardziej dobrym kierunku. Wszystkie podstawowe punkty dobrej książki, takie jak fabuła, bohaterowie, pomysł na świat przedstawiony, są na dość dobrym poziomie, choć bez wątpienia da się osiągnąć lepszy, by historia wciągała całkowicie w niesamowity świat. Jeżeli zostaną poprawione wszystkie błędy językowe opowieść ta stanie się zdecydowanie wartą polecenia lekturą, w sam raz na jakiś zimny, deszczowy listopadowy wieczór. Mam nadzieję, że zachęciłam potencjalnych czytelników do dodania tej opowieści do swojej biblioteki, a Tobie, Autorko, życzę dużo motywacji do pisania i dalszych sukcesów na literackiej drodze!

Zakurzone Recenzjeحيث تعيش القصص. اكتشف الآن