„Uczniowie z Ilvermorny" - PaniZaczytana302 | Skidway

46 3 0
                                    

Nieraz w życiu zdarza się, że człowiek szuka czegoś, co nie kroczy po utartych schematach. Właśnie wtedy poszukuje niestandardowych rozwiązań, które potrafią zaskoczyć. Na Wattpadzie znajdzie się już kilka pozycji, w których autor łączy dwa światy, chociażby serię książek pod tytułem, „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy" ze światem osadzonym w uniwersum Harrego Pottera. Próbę stworzenia takiego crossovera podjęła  w swojej opowieści pod nazwą Uczniowie z Ilvermorny. Na moment, kiedy pisałem recenzję, ta pozycja składała się z prologu oraz dwóch kolejnych części.

Okładka, bo to ona wita nas jako pierwsza, pozwala wysnuć wstępne opinie. Znaczna większość ludzi to wzrokowcy, toteż chwytliwa obwoluta byłaby mile widziana. Ta użyta w recenzowanej opowieści nie wydawała mi się być jakoś wyszukana. Ot, grafika przedstawiająca postacie z Percy'ego Jacksona wzbogacona o tytuł i pseudonim autorki. Te dwa napisy są najzwyklejszym tekstem z standardową czcionką używaną w Wordzie, co moim zdaniem to kompletnie nie pasuje.

Natomiast jeśli chodzi o opis, odniosłem wrażenie, że jest zbyt tajemniczy, a co za tym idzie, lakoniczny. Wspomniana została tam informacja o dwóch światach, niespodziewanych wakacjach Percy'ego, bynajmniej gdybym nie przeczytał tagów, nie wiedziałbym, że akcja będzie rozgrywać się w Hogwarcie. Moim zdaniem powinno to być zaznaczone, gdyż bohaterowie już na początku do niego trafiają. Rozumiem, że nie chciano zanadto zaspoilerować fabuły, lecz informacja o tym, jakie uniwersa przyjdzie nam poznać, powinna się znaleźć.

Zatem o czym jest ta pozycja? Percy oraz jego grupa przyjaciół w niewyjaśniony sposób trafiają do Hogwartu, którzy zostali wzięci za uczniów z wymiany, dlatego od razu zostali przydzieleni do poszczególnych domów. Co ciekawe, bracia Hood, Connor i Travis, zostali rozdzieleni, co wzbudziło niemałe zamieszanie, które rozeszło się po kościach. Percy wraz z Leo i Connorem zostali przydzieleni do Gryffindoru, gdzie od razu zapoznali się z dobrze znanymi osobistościami w świecie szkolnej magii pokroju braci Weasley czy Hermioną. Późniejsza potajemna rozmowa z boskimi rodzicami nie wytłumaczyła im jak znaleźli się w tym świecie, dlatego postanowili zachowywać się tak, by nie wzbudzać podejrzeń.

Następnego dnia bohaterowie wzięli udział w lekcji Obrony Przed Czarną Magią. Ci, co oglądali bądź czytali wcześniej „Zakon Feniksa" będą wiedzieli, że zajęcia z Dolores Umbridge nie szły z duchem magii, a zwykłej teorii. Podobna sytuacja miała miejsce w tej historii, jednak poza wyrażeniem buntu Harry'ego, dołączył do niego Percy, który poparł w konfrontacji.

Tym sposobem, mogę teraz przejść do wyrażenia opinii, na temat fabuły, która moim zdaniem była... po prostu okej. To chyba najlepsze słowo, którym mogę się posłużyć do jej opisania. Z jednej strony została przedstawiona masa detali ze świata Harry'ego Pottera, chociażby proces przydzielania nowych osób do hogwardzkich domów, natomiast z drugiej nie uświadczyłem jakiegoś większego zachwytu. Jestem osobą, której bliżej do tytułów, w których dużo się dzieje. Ta akcja nie urzekła mnie za bardzo. Nie mówię, że jest zła, lecz dla mnie, to trochę za mało by zachęcić czytelnika do czytania dalszych części. Z drugiej strony ciężko jest mi wyciągnąć jakieś większe wnioski po przeczytaniu takiego kawałka historii, a nie chciałbym błędnie ocenić tego tytułu. Bazuję na tym, co jest dostępne.

O bohaterach ciężko mi coś dodać, gdyż ci, którzy wystąpili w Uczniach z Ilvermorny, nie różnią się zbyt bardzo charakterem od swoich prawdziwych książkowych odpowiedników. Choć po dłuższym przemyśleniu stwierdzam, że wrzucenie od razu wszystkich bohaterów ze świata Percy'ego Jacksona występujących w opowieści nie do końca przekonało mnie. Zbyt duża ilość postaci w jednej scenie wprowadza zamieszanie, przez to czasami można się nie połapać w ich wypowiedziach, co nie zmienia faktu, że rozumiem koncept.

Sprawa techniczna, która potrafi zniechęcić do siebie wiele osób, moim zdaniem została napisana na przyzwoitym poziomie. Zapis dialogów jak kompozycja rozłożonego tekstu jak najbardziej mi odpowiada. Błędów ortograficznych nie dopatrzyłem się, jedynie literówek bądź błędnie zakończonych wyrazów, jednak zakładam, że wkradły się podczas pisania choćby na telefonie. Ponadto, odniosłem wrażenie, że narracja nie została w jasny sposób określona, mam na myśli to, że część była opowiadana w trzeciej osobie, by parę akapitów dalej znaleźć narrację pierwszoosobową. W moim odczuciu to trochę „gryzło się".

Przechodząc do puenty, należy się zastanowić, czego tak naprawdę czytelnik powinien oczekiwać i spodziewać od takiego crossovera? Łącząc te dwa uniwersa, niewątpliwie zyskuje się szerokie pole do popisu w postaci magii, greckich bogów wraz z potomkami oraz nadprzyrodzone zdolności. Główną trudnością w uzyskaniu solidnej i ciekawej historii jest jej dobre przemyślenie, by wiele różnych od siebie aspektów zazębiło się. Czy w przypadku Uczniów z Ilvermorny tak wyszło? I tak, i nie. Cenię sobie spójność w przedstawionej historii, a to nie zostało jakoś szczegółowo opisane. Przekręcenia w wyrazach zdarzają się, a to też w jakimś stopniu ujmuje całości. Trzeba pamiętać, że są dostępne tylko dwa rozdziały, w których trochę się wydarzyło. Streszczając, nie można skreślać czegoś, co właściwie się jeszcze rozkręciło, dlatego najlepszą opcją będzie wyciągnięcie wniosków po przeczytaniu kolejnych, nadchodzących rozdziałów.

Czy mogę ją polecić? Na razie niezbyt. Nie ukrywam, że spodziewałem się czegoś innego, licząc na większą możliwość połączenia tychże światów, aniżeli bazowaniu na jednym gotowym, czyli „Zakonie Feniksa". W pełni rozumiem taki pomysł, lecz nie za bardzo przekonał mnie. Nie dostrzegłem w nim tego czegoś, co by wciągnęło w opowiadanie. Możliwe, że po prostu nie jestem grupą docelową, lecz nie można zapomnieć, że Uczniowie z Ilvermorny dopiero zaczynają swoją przygodę, dlatego kiepskim pomysłem byłoby przedwcześnie oceniać całość.

Zakurzone RecenzjeNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ