,,The last order" - spectrum_of_devil | Tookoy

82 11 0
                                    

Początek one-shota „The last Order" autorstwa spectrum_of_devil to ekspozycja tego, co było kiedyś. Autorka przy pomocy bohatera, Charona, przybliża nam losy ludzkości - zanim to świat chłopaka pogrążył się w chaosie i cofnął o kilka wieków - Wybuch czterech reaktorów elektrowni na terenie Ukrainy zapoczątkował falę nieszczęśliwych wypadków, które doprowadziły do końca świata, jaki wszyscy znali. Ludzkość cofnęła się o kilka wieków i zaczęła przypominać bardziej średniowiecze niż przyszłość, którą malują przed nami filmy science fiction.

W nowym świecie przyszło żyć Charonowi, młodemu chłopakowi i płatnemu zabójcy. Główny bohater tego opowiadania jeszcze za dziecka stracił rodziców - naukowców, którzy zbuntowali się królowi, a z racji tego władca królestwa skazał ich na śmierć. Przyczyną takiego postępowania było złamanie zasad panujących w kraju. Praktykowanie nauk oraz chęć, aby zrujnowany świat powrócił do dawnej świetności było to niezgodne z polityką króla, któremu nie zależało na dobru swojej ojczyzny. - Charon trafił pod opiekę ligi zabójców. To jego smutne losy poznajemy na samym początku „The last order". Jesteśmy zalewani informacjami na temat tego, co było kiedyś. Przed apokalipsą oraz co działo się w życiu płatnego mordercy, zanim nim stał się tym, kim jest.

Nie jestem fanką bloków ekspozycji zrzucanych na czytelnika, a niestety taki stan rzeczy jest nagminnym motywem recenzowanego przeze mnie one-shot'a. Opisy rozmów albo streszczenie ważnych wydarzeń dla opowiadania jest czymś, co osłabiło, pierwsze pozytywne wrażenie.

Rozwiązaniem tego problemu mogłoby być na przykład opisanie wydarzeń, które przytacza nam postać. Wtedy wyszłoby z tego coś o wiele dłuższego, niż dostaliśmy, gdyż tak naprawdę "The last Order" ma zdecydowany potencjał, aby być czymś więcej. Wizja dystopijnego świata, który swoim ustrojem przypomina zamierzchłe czasy o wiele bliższe epoce średniowiecza. Jest czymś co wyróżnia się na tle historii postapo, a zwłaszcza tych młodzieżowych. Nie mamy tu podziału na dystrykty czy też klasy i inne frakcje. Przyczyna apokalipsy jest bardzo realna do spełnienia. Media często mówią o atakach ze strony państw mniej nastawionych pozytywnie do reszty świata. Katastrofa klimatyczna i inne zjawiska pogodowe - w tym przypadku wybuch wulkanu - również nie są nam obce, a właśnie taki scenariusz końca świata przedstawia nam autorka w swoim utworze. Można, by powiedzieć, że z "The last Order" płynie morał, który na co dzień nam umyka. Nie warto zapominać o historii, a także dbać o to, co mamy, ponieważ może być gorzej i dopiero wtedy doceniamy dar od losu jaki dostaliśmy. Niemniej jednak na pochwałę zasługuje podanie przyczyny apokalipsy, co wbrew pozorom nie jest tak częstym zjawiskiem, jak mogłoby się wydawać.

Kolejnym rozwiązaniem, który mógłby pomóc ograniczyć stosy obszernej ekspozycji, jakie serwuje nam autorka na początku swojej pracy to wplecenie mowy o tym, co było kiedyś w faktyczną akcję, która w pewien sposób nawiązuje do wydarzeń z przeszłości, a całości nadaje dynamiki.

Ekspozycja nie jest zła. Bynajmniej. Jednak w tak krótkiej formie, jaką jest one-shot oraz w dużej dawce może nadzwyczajnie w świecie przytłoczyć czytelnika, a tak właśnie było ze mną. Nie jest to błąd, a jedyne moje subiektywne odczucie. A co czytelnik to inne preferencje, aczkolwiek jest ona czymś, co zabija wspomniany wcześniej przeze mnie potencjał.

I jeśli na długie wprowadzenie do wykreowanego przez autorkę świata, notabene bardzo ciekawego, i intrygującego mogę zrozumieć. Usprawiedliwić gatunkiem, jaki wybrała to dalsza część bardzo gorzko mnie rozczarowała. Nie ukrywam, liczyłam na coś więcej, walka, pogoń, akcja, miłość, czyli coś co serwuje nam opis, obiecując enigmatyczną przygodę z wątkiem romantycznym w tle. Co prawda wszystko to dostałam, ale tylko w teorii.

Wbrew pozorom to nie wykonanie kolejnego zlecenia w postaci pojmania księcia, syna króla, który rządził swoim krajem twardą ręką. Będącym tym samym władcą, co skazał na śmierć rodziców bohatera - jest głównym wątkiem w „The last Order", ale relacja między Charonem i Sethem, czyli owym zleceniem. Wątek ich relacji jest tym główny, ale równocześnie potraktowanym po macoszemu.

W tego typu wątkach ważne jest, aby pochylić się nad bohaterami i jak najdokładniej oddać rozwój uczuć, po drobne gesty aż do opisów emocji, targających zakochanymi. W tym wypadku one-shot utrudnienia nam obserwowanie rodzącego się uczucia między tą dwójką. Wybrnięcie z sytuacji za pomocą krótkiego opisu rozmowy nic nie wskóra, a w moim przypadku odniosło odwrotny skutek. Jak mam uwierzyć w coś, co zostało mi tylko powiedziane? Na tym cierpią bohaterowie, wydający się przez to papierowi, bo wiemy o nich tylko i wyłącznie z opisów, a ich faktyczne czyny nie wybijają się na powierzchnię ekspozycji. Odbiera im to autentyczności i realizmu. Seth, osoba z traumą po stracie rodziców, uciemiężony będący sam w wielkim okrutnym świecie. Charon, wysoko urodzony młodzieniec, którego charakter różni się od ojca tyrana. Oboje mieli potencjał na postacie z niesamowitym portretem psychologicznym.

Oczywiście w tekście możemy spotkać dialogi i opisy wydarzeń dziejących się tu teraz, aczkolwiek to co jest najważniejsze ogranicza się jedynie do opisów. Ofiarą tego zabiegu nie pada tylko romans najemnika i jego zlecenia, ale praktycznie całość.

Koniec losów Setha i Charona jest dramatyczny i tragiczny, ale żadna z tych rzeczy nie wybrzmiewa, tak, jak powinna. I dla odmiany przyczyną takiego stanu rzeczy nie jest ta zła ekspozycja (na którą, tak się uwzięłam), ale zmiana narracji z pierwszoosobowej na trzecioosobową. Taką praktykę możemy również spotkać w książkach na przykład „Narodziny królowej" Rebecci Ross, a co za tym idzie, nie jest to wadą. Obiektywnie rzecz biorąc, oczywiście. W moim subiektywnym odczuciu już tak. Jest to nieestetyczne oraz mocno wybija z rytmu.

Moja recenzja może nie należy do grona tych pozytywnych, ale są dwie rzeczy, które muszę pochwalić, a jest nią sam pomysł na „The last order". Ciekawy koncept na apokalipsę i jej dalszy przebieg. Strona techniczna tekstu, której nie mam nic do zarzucenia. Ortografia, interpunkcja i złośliwe przecinki nie są straszne autorce.

Mimo wszystko zachęcam do przeczytania „The last Order", bo tyle ludzi, co opinii, a każdy powinien mieć swoją. I choć moje uczucia co do recenzowanego przeze mnie one-shot'u są ambiwalentne, to tak jak mówiłam już wcześniej autorce nie można odmówić niebanalnych pomysłów. Jestem pewna, że z biegiem czasu, gdy nabierze większego doświadczenia, to wady, które wymieniłam, nie będą już doskwierać autorce, a tego jej życzę. A intrygujące i ciekawe pomysły zaowocują w przyszłości oryginalną historia bez żadnych mankamentów.

Zakurzone RecenzjeOnde histórias criam vida. Descubra agora