25. "A bitwa miała trwać jeszcze długo"

190 17 10
                                    

Została wyprowadzona z powrotem na świeże powietrze. Delikatny wiatr muskał jej twarz i rozwiewał końcówki włosów spiętych w kok na czubku głowy. W oddali słyszała szczęk stali i głuchy stukot oddziałów zbliżających się w stronę Góry. Wiedziała doskonale, kto zamierzał rzucić wyzwanie Thorinowi.

A on, wystrojony w kompletny strój królewski, stał przy ścianie twierdzy, która była jego domem. Wpatrywał się w dal, na armię. Wydawał się nieustraszony, jak gdyby samym spojrzeniem mógł odwieść elfów od ataku.

Odwrócił wzrok dopiero, gdy Shara znalazła się w jego zasięgu. Lodowate spojrzenie, którym ją przeszył, przypomniało jej o pewnym elfim królu, który właśnie zbliżał się do Góry.

- Kim jesteś? - spytał niskim, cichym, nieco drapieżnym głosem

Kobieta nie odpowiedziała. Uniosła podbródek i rozejrzała się po osobach znajdujących się w pobliżu. Zrzuciła z siebie maskę przestraszonej królewny. Kompania musiała zobaczyć, że stanęli przed kobietą, której oni raczej powinni się bać.

- Nie możesz być córką Gil-Galada - władca krasnoludów zbliżył się do niej z kamiennym wyrazem twarzy. - Inaczej z Rivendell wyruszyłabyś do Lindonu, prawda? Nie wiedziałabyś, jak wejść do Góry. Nie zostałabyś oszczędzona przez smoka.

- Nie zostałabym - mruknęła, potwierdzając.

- Jeśli nie zdradzisz swojej tożsamości tu i teraz, poderżnę ci gardło. Nie będę grał w twoje gierki.

- Przykro mi, książę, że straciłeś do mnie zaufanie - uśmiechnęła się delikatnie, chociaż w jej oczach krył się autentyczny żal. - Moi dowódcy nadali mi imię Shara. Zostałam wysłana przez elity Mordoru na misję rzucenia na kolana królestwa elfów.

Ciszę, która nastała po tym dialogu, przecinały jedynie miarowe kroki armii. Bilbo stojący blisko Thorina cofnął się kilka kroków i zbladł. Dwalin i kilku innych członków kompanii uniosło miecze, topory i wszelkie ostrza, którymi mogliby wypatroszyć kobietę. Jedynie twarze jej i władcy pozostały niezmienione. Patrzyli na siebie, a w spojrzeniu Thorina Shara nie widziała wrogości. Zaskoczyło to ją. Wydało się jej, że mężczyzna w pewien niewyjaśniony sposób odczuwał cichy szacunek do uwięzionej wojowniczki. Zlustrował ją od stóp do głów. Kalkulował.

- Prawdopodobnie spodoba ci się fakt, że jestem niezbyt szczęśliwie zaręczona z synem elfiego króla - kontynuując, uniosła dłoń i pokazała wielki pierścionek na serdecznym palcu. - Przez emocje walki ze smokiem mogłeś o tym zapomnieć. Ale na pewno teraz skupiasz się na tym, jak wielkie jest upokorzenie, którego doświadczył Thranduil. Wiele oddałby za moją głowę, nie sądzisz? - Jej wypowiedź przerwał dźwięk rogów, które zwiastowały przybycie elfiej armii.

- Thorinie! - nawoływanie osoby u podnóża twierdzy zmusiło krasnoluda do zerknięcia w tamtą stronę - Przybyliśmy odebrać naszą część bogactw Góry.

Kobieta widziała wyraźnie, że mężczyzna naprzeciwko niej się waha. Wzrok przenosił z wojowniczki na krawędź skalnego tarasu, na którym się znajdowali. A ona wiedziała doskonale, o czym myśli. Rozgryzła go dużo szybciej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać.
Mężczyzna po kilku chwilach podjął decyzję. Złapał Sharę w stalowym uścisku i pociągnął za sobą w kierunku krawędzi.
Kobieta ścisnęła w dłoni fragment płaszcza, który miała na sobie, upewniając się, że schowane głęboko pod warstwą ciepłego futra zeszyt i flakonik z substancją skradzioną Radagastowi są bezpiecznie ukryte. Kompania była tak rozemocjonowana walką ze smokiem, że nie dbali o poprawne przeszukanie kobiety przed uwięzieniem jej. A ona ponownie wykorzystała ich błąd.

Czasem myślę, że mimo moich przypuszczeń ta misja okazała się prostsza, niż ktokolwiek mógł przewidywać. A przynajmniej była aż do tego momentu.

Cień MordoruNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ