O Fornoście i jego królowej

135 17 54
                                    

Mężczyzna zastanawiał się, czy nie przemierzył wielu staj drogi na marne. Nie miał przecież pewności, że Shara stawi się w umówionym miejscu o właściwej porze. Minęły równo trzy lata od ich ostatniego spotkania, a tyle właśnie kobieta miała obowiązek spędzić na terenie kraju smoków. Mau spoglądał w stronę rozległej doliny i z pewną obawą zerkał na zachodzące słońce. A mimo to uśmiechał się pod nosem. Widział oczami wyobraźni wyraz twarzy Shary, gdy zobaczy dzieło jego ludu. Oczywiście budowanie królestwa nie zostało jeszcze zakończone; przeciwnie, wiele lat zajmie przywrócenie go do dawnej świetności. Pałac królewski wciąż był ruiną, a do grobowców żołnierze woleli się na razie nie zbliżać. Wiele plotek krążyło, jakoby to miejsce było zamieszkane przez duchy.

Nie bez powodu nazwano je w dawnych latach Szańcem Umarłych.

Mau już zastanawiał się, czy nie zejść z gór, kierując się do doliny w stronę Ereboru. Mógłby rozbić tam obóz i zaczekać do rana w warunkach bardziej przyjaznych niż te, w których zastał go zachód słońca. Nad nim gwiazdy świeciły blado i mężczyzna przez dobrą chwilę zadzierał głowę, wpatrzony w nie. Na południu nigdy nie widział tak pięknego światła, wyglądały jak diamenty rozrzucone na szarym, rozjaśnionym krwistym blaskiem słońca, niebie. Mężczyznę przeszył dreszcz, gdy wiatr zawył w wyższych partiach gór. Zbliżała się zima. Poprawił pakunek na plecach, wyciągnął z kieszeni manierkę z wodą i wziął duży łyk. Spojrzał za siebie i już miał wyruszać z powrotem, gdy postanowił jeszcze raz rzucić wzrokiem na tę samotną, pustą krainę.

I zobaczył kobietę. Szła prędko, ale nie pospiesznie, na jej twarzy jaśniał szeroki uśmiech. W wyciągniętej ręce trzymała przed sobą lampę, a w niej niewielką świeczkę rozświetlającą drogę. Po jednej stronie przy jej pasie zawieszony został tradycyjnie nóż Berena, z którym kobieta nie rozstawała się już od niemal czterech lat. Z drugiej jednak Shara doczepiła zdobioną złotem pochwę, a w niej błyszczał odbitym od świecy światłem miecz. Gdy Zdrajczyni zbliżyła się do mężczyzny, zauważył, że nowy oręż nie wydawał się duży jak niektóre miecze rasy ludzi, był raczej nieco większy od ostrza, którym podczas Bitwy Pięciu Armii posługiwał się niziołek.

Shara wydawała się bardziej blada, niż była podczas misji. Był to jednak raczej skutek długiego czasu spędzonego w podziemnych, kamiennych salach, niż czegokolwiek innego. Wydawała się naprawdę szczęśliwa, wreszcie usatysfakcjonowana. Pozyskała wiedzę kluczową dla planowania swoich dalszych poczynań w Śródziemiu. Wiedzę, której w Mordorze nigdy by nie otrzymała, bo smok opowiedział jej również o porażkach królestwa Morgotha i, później, Saurona. Za Sharą Mau dostrzegł poruszenie między skałami i przez chwilę wydawało mu się, że zobaczył pełznące w jego kierunku smoki. Wzdrygnął się, ale Shara zdawała się ich nie dostrzegać albo wcale o to nie dbać.

Za jej plecami wojownik zauważył spadającą gwiazdę i nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu wkradającego mu się na usta. Shara podążyła za jego wzrokiem. Na krótki moment się zatrzymała. Spojrzała na północ, za góry, ale i w stronę groty, siedziby Smauga. Nie wiedziała, że ma już nigdy nie wrócić na Daleką Północ, do tego kraju.

- Tęskniłem za tobą, Zdrajczyni.

Stał oparty o skalną ścianę i uśmiechał się kącikiem ust, gdy Shara stawiała ostatnie kroki ich dzielące. Rzuciła trzymaną przez siebie torbę na ziemię, lampę postawiła obok i mocno uściskała mężczyznę. Przytulił ją i pogładził po plecach, przez długi moment nie mając zamiaru jej puszczać.

- Ja też tęskniłam - odparła cicho.

Mau zamknął oczy i wydawało się, że naprawdę spadł mu z serca wielki ciężar. Wiedział, że teraz już powinno być coraz łatwiej. Najbardziej martwił się o to, czy Shara poradzi sobie z dopełnieniem obietnicy danej smokowi i opuści bezpiecznie jego kraj. Teraz była cała i zdrowa blisko niego.

Cień MordoruWhere stories live. Discover now