20. "Opowiem historię jej klęski"

78 9 25
                                    

Shara wzdrygnęła się, stojąc w bezruchu. Przechyliła głowę i nie mogła oderwać wzroku od twierdzy przed sobą. Jej ciemne, odcinające się od popołudniowego blasku ściany zdawały się być postrzępione, nierówne. Rozmywały się, jeśli stanęło się odpowiednio daleko i wyglądały na jak gdyby oderwane od rzeczywistości. Proporce zatknięte przy bramie powiewały na lekkim wietrze. Na ustach Shary nie było uśmiechu. Kobieta potarła czoło i spojrzała za siebie w jednym z tych znanych wszystkim momentów, w których wiemy, że nie możemy się już cofnąć. A jednak, mimo wszystko, tak bardzo chcielibyśmy mieć możliwość odwrotu. Shara zerknęła na północ i skrzywiła się lekko.

Zastanawiam się, jak wiele wówczas wiedziała. Jak wielu rzeczy się domyślała.

To przecież stanowiło o tym, jak niemoralną była osobą.

Jej wierzchowiec zarżał niespokojnie, a Shara wreszcie oderwała wzrok od klifów, bielejących w oddali. Pogładziła go po lśniącej, karej sierści. Sprawdziła, czy dokumenty, broń i jej strój ze smoczych łusek są dobrze ukryte. Poprawiła kurtkę, którą na siebie zarzuciła. Nie mogła przedstawić się w twierdzy jako Shara, skoro podróżowała bez siostry. Byłoby zbyt ryzykowne uświadamiać kogokolwiek mogła w środku spotkać, że oto przed sobą ma jednego z dwóch duchów, bezbronnego i wartego wygranej wojny.

Kobieta wskoczyła na swojego konia i ruszyła w stronę zamku. Niebo przybrało piękną, szafirową wręcz barwę, a nieruchome słońce było na nim jedynym punktem. Władczyni pospieszyła wierzchowca. Wokół twierdzy, zdawało się kobiecie, nie było żywej duszy. Nie było to jednak dziwne, zamek był położony z dala od wszelkich szlaków komunikacyjnych, tak bardzo na południe, że niewiele osób się tam zapuszczało. Nie był siedzibą żadnego z rodów ludzi, orkowie nie mieli w tym miejscu żadnych interesów. Budowla była opuszczona. Głęboko w jej środku była biblioteka, a w niej - tysiące zeszytów, teczek, wolumenów starszych niż niektóre królestwa. Jeśli Shara poszukiwała dokumentów starszych niż upadek państwa Mordoru, to miejsce nadawało się idealnie do schowania ich na tysiące lat.

Gdy dotarła do bramy głównej, zsiadła z konia i przez moment stała, nie ruszając się i uważnie obserwując twierdzę. Minęło wiele lat, od kiedy ostatni raz przekraczała ten próg, a owo wspomnienie sprawiło, że kobieta uśmiechnęła się lekko. Szła wtedy ze swoją siostrą.
Zamek przypominał nieco twierdzę w Dol Guldur.

Shara przypomniała sobie, kiedy to weszła do niej wraz z Generałem i jak zmierzała w jej stronę z Daulem. Pamiętała widok Mau, opierającego się swobodnie o mur twierdzy. Przed oczami miała jego krzywy, zadziorny nieco uśmiech i poczuła, jak jej żołądek nieprzyjemnie się zaciska. Uśmiech na jej ustach zbladł.

Och, bogowie, jak bardzo ta dziewczyna chciała, żeby on przy niej był. Żeby rzucił którąś ze swoich głupich uwag, a nawet i milczał. Chciała tylko, żeby wziął jej rękę. I tak bardzo go kochała.

Pokręciła głową i zrobiła pierwszy krok przed siebie. Potem drugi, trzeci i prędzej, niż była na to gotowa, dotarła do wejścia do budowli.

Wrota główne od dawna stały z boku, wyjęte z zawiasów, więc Zdrajczyni wyraźnie widziała ponure wnętrze budynku. Jej kroki zdawały się głośniejsze, niż być powinny, i stukanie obcasów o posadzkę rozniosło się echem po budynku. Shara jednak nie zatrzymała się aż do momentu, w którym dwie postacie zagrodziły jej drogę.

Westchnęła głośno, widząc parę orków, prędko się do niej zbliżających. W głowie jeszcze raz ułożyła historię, którą zamierzała im podać. Wtedy, gdy została pochwycona za ramiona, rzuciła:
- Na imię mi Fíriel - orkowie spojrzeli po sobie, a potem na kobietę. - Jestem wysokim rangą żołnierzem Gondoru. Żądam wydania mnie do mojego królestwa!

Cień MordoruWhere stories live. Discover now