29. "Od tego zależy los mojego pojedynku"

70 8 25
                                    

- Sądziłam, że nie wyruszycie przynajmniej w ciągu dwóch dni?

- Król chce czym prędzej zebrać armię, wyjedziemy już jutro.

- Król... - Shara mruknęła, uśmiechając się lekko - Przebyliśmy wszyscy długą drogę, nie prawda, książę?

Elf spoglądał przed siebie, ale w tamtym momencie spojrzał na kobietę. Chciał odpowiedzieć, ale jedynie milczał. Skinął głową.

Odwrócił głowę, gdy od strony placu przed pałacem dobiegły ich nawoływania. To dowódcy wzywali swoje oddziały. Słońce świeciło, pierwszy raz tak intensywnie tej wiosny. Natura w ogrodach Minas Tirith właśnie budziła się do życia, akurat w przeddzień ostatniego wymarszu wojsk Gondoru. Książę myślał nad czymś intensywnie. Było coś, co zaprzątało jego głowę i Shara wiedziała, że mężczyzna uważa tę chwilę za ostatnią szansę, by wyrzucić z siebie wszelkie zaszłości.

- To może być nasze ostatnie spotkanie, Legolasie. Jest więc coś, co chciałabym, żebyś wiedział - odezwała się. - Nie miałam nic wspólnego z atakiem na twoje królestwo. Ze śmiercią twoich ludzi.

- Mówiłaś mi już o tym - odparł książę, ale wydawał się niespokojny, może nawet zagniewany.

- Legolasie - kobieta zatrzymała się i chwyciła pewnym ruchem, choć delikatnie, jego ramię. - Wiem, co cię dotknęło. Wiem, że śmierć poddanych to nie jest wydarzenie, z którego można się otrząsnąć. Ja nigdy nie zdołam, z tego zdaję sobie sprawę na pewno. Nie jestem osobą, za którą mnie masz.

- Za jaką osobę cię mam, Sharo? - spytał, a jego twarz nie miała wyrazu, była niemal chłodna

- Za kobietę, której celem było skrzywdzenie Wolnych Ludów. Robiłam jedynie tyle, ile wystarczyło, by wygrać wolność. Potem oddałam ją, by zamieszkać w Fornoście. I starałam się być dobrą królową. Dającą otuchę.

Książę patrzył na nią, a ona patrzyła na drzewa i kwiaty, i na zachodzące słońce. Mężczyzna przechylił głowę i zmarszczył brwi.

- Nie sądziłem, że usłyszę kiedyś słowa tak - zawahał się na moment - bezbronne, płynące z ust Zdrajczyni.

A kobieta tylko się uśmiechnęła.

- Przykro mi z powodu śmierci twojego ludu. Nikt nie zasługuje na śmierć taką, jaką ponieśli oni - twarz elfa pokryła się przedziwnym cieniem, blask w jego oczach przygasł w momencie, w którym wypowiadał te słowa.

- To prawda - odparła. - Nie zasługiwali.

- Dlaczego chciałaś mnie spotkać, Sharo? - wydawała się zaskoczona tym pytaniem - Zastanawiam się nad tym już od dłuższego czasu, ale wciąż nie potrafię dotrzeć do rozwiązania.

- Nie wiem, czy przeżyję tę wojnę, książę - rzekła. - Chciałam powiedzieć to, co powinno zostać powiedziane. Zanim odejdę w ostatnią, ekscytującą podróż - roześmiała się, mimo powagi na jej twarzy.

Legolas skinął głową. Oboje zatrzymali się przy krawędzi ogrodu, barierce z marmuru, za którą w dole widać było miasto. Mieszkańcy kłębili się na ulicach, przygotowując się do wymarszu lub żegnając swoich bliskich. A Shara stała obok księcia, myśląc nad tym, czy powinna dodać coś jeszcze.

- Długą drogę przebyliśmy, to prawda - mruknął książę, przebiegając wzrokiem po dachach Białego Miasta.

I przez chwilę wyglądało na to, że wszystko już zostało powiedziane. Ale gdy oboje, i Shara, i Legolas, ujrzeli idącego w ich stronę Aragorna, kobieta spytała cichym, niemal nieprzebijającym się ponad gwar w dole głosem:

- Jak sądzisz, książę - jej oczy błysnęły, jak gdyby ta wizja była dla niej więcej niż satysfakcjonująca - czy gdy już będzie po wszystkim, czy ujrzę Drzewa?

Mężczyzna uniósł brwi i przez kilka chwil nie odpowiadał. W końcu jednak pokiwał głową.

- Sądzę, że zobaczysz je, tak jak pragnęłaś.

I Shara ponownie się uśmiechnęła. Wydawało się, że to było dla niej wystarczające.

- Żegnaj, Zdrajczyni.

Władczyni skinęła głową Legolasowi i patrzyła za nim, jak wraca w stronę pałacu. Po drodze elf skłonił się krótko Aragornowi, który podszedł do kobiety. Oparł się o balustradę i podążając za jej wzrokiem, zerknął na niewielkie zbiorowisko na placu. Młoda dziewczyna obejmowała kilkunastoletniego chłopaka, który zapinał ostatnie paski w swojej zbroi. Shara zamrugała i zerknęła na mężczyznę u swego boku.

- Czy mogę cię o coś prosić, Aragornie?

- Oczywiście - odparł. - Mam u ciebie i twoich ludzi dług wdzięczności po starciu w Minas Tirith.

- Ostatniego dnia wędrówki, gdy już będziecie widzieli Czarną Bramę w oddali i gdy będziesz wiedział, że minuty dzielą was od bitwy... - odchrząknęła - Przekaż księciu to.

I z torby na ramieniu wyciągnęła plik kartek, starych, wypłowiałych, których krawędzie były lekko postrzępione. Mężczyzna zmarszczył brwi, ale wziął plik z jej dłoni.

- Możesz poznać jej treść wcześniej, tylko nie zdradzaj jej nikomu. Od tego może zależeć los mojego pojedynku, Aragornie. Proszę, obiecaj mi to.

- Masz moje słowo - rzekł, kartkując zeszyt.

Dwoje dzieci starożytnych przepowiedni miało przed sobą jeszcze wiele pracy w przeddzień opuszczenia Gondoru przez jego wojska. I nie uśmiechali się, patrząc na zbierających się żołnierzy.

---

Hej!

Dzisiaj kolejny nieco krótszy rozdział, ale kolejny dość ważny dla finału! Shara żegna się z Legolasem, prosi Aragorna o przysługę - jak myślicie, co kombinuje?;)

Do napisania!

Cień MordoruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz