3. "Na to się nie pisała"

755 55 15
                                    

Przez kolejne dni ich podróż mijała bez zbędnych przygód. Raz tylko Shara dostrzegła lecącego wysoko nad ich głowami Mau, co znaczyło, że jastrząb przekazał wiadomość do Angbandu. Wszystko było gotowe na ich przyjazd. W trakcie podróży jechali pośrodku niczego, otaczało ich kompletne pustkowie. Gdyby zboczyli dwa dni drogi na południe, zapewne dotarliby do Shire. Krajobraz robił się coraz bardziej wyżynny, zaczęła też przeważać roślinność iglasta.

Dziewczyna coraz lepiej dogadywała się z Legolasem. Na szczęście nie okazał się takim sztywnym monarchą, na którego z początku wyglądał. Tak naprawdę, gdy jechali przez głuszę, w ogóle nie wyglądał, nie brzmiał ani nie zachowywał się jak książę. Był raczej wojownikiem, aniżeli następcą tronu. A ona w pewnym sensie go rozumiała. Nigdy nie chciała być związana żadnymi nakazami. I oczywiście obietnica wolności, czekająca z otwartymi ramionami, aż Shara wykona zadanie. Wystarczyło tylko... nie dać się zabić, aż do odebrania nagrody.

A może Mau miał rację? Może ten plan faktycznie nie miał szansy przetrwać? Nonsens. Elrond uwierzył. Jego córka też. I Legolas. Żadne z nich nie było głupie, co znaczy, że ta misja nie była wcale skazana na porażkę. Ale za to, co Shara zamierzała zrobić, czekałaby ją jedynie śmierć.

Czy się jej bała? Chyba nie. Nie bała się śmierci, bo nie miała nic do stracenia. Nie miała nikogo, dzięki komu bałaby się umrzeć. Miała tylko siebie i świadomość nagrody, jeśli jej się uda. A potem... Nawet jej Pan nie ochroni jej przed gniewem elfów. I ludzi. I krasnoludów. Na litość, jeśli jej się uda, wszystkie Wolne Ludy Śródziemia będą pragnęły jej śmierci. Lepiej być nie może, pomyślała.

Ale na razie plan działał. A Angrist się jej przyda. Nie tylko, żeby zaskarbić sobie przychylność elfów, o nie. To akurat było sprawą drugorzędną. Przede wszystkim Angrist był jednym z naprawdę niewielu ostrzy w Śródziemiu, które było w stanie rozciąć zbroję osobnika, z którym w razie niepowodzenia z pewnością przyjdzie się jej zmierzyć. I oczywiście zabić istotę, której tak się bała przez ostatnie miesiące. Ten nóż był jej polisą na życie, gdyby wszystko poszło nie tak.

Tymczasem im dalej na północ jechali, tym robiło się chłodniej. Zatrzymywali się coraz częściej, bo droga była trudna i wymagająca. Wkroczyli w góry: niejednokrotnie kluczyli między skalnymi masywami, na przemian odnajdując i gubiąc drogę. Jechali już od dłuższego czasu i zarówno Shara, jak i Legolas mieli dosyć przedzierania się po pustym krajobrazie. Drzewa były coraz mniejsze, a po pewnym czasie w ogóle zniknęły, zastąpione przez drobne krzaki. Na szczęście książę wiózł za sobą przytroczoną rzemykiem do siodła kupkę gałęzi, która pozwalałaby w razie potrzeby na rozpalenie całkiem porządnego ogniska. Jechali bardzo blisko siebie, niemalże stykając się siodłami, żeby choć trochę nawzajem się ogrzać. Shara otuliła się ciaśniej swoim płaszczem i postanowiła skupić się na drodze, a nie na zimnie przeszywającym jej ciało.

Żeby odbiec trochę od ponurej rzeczywistości, dużo ze sobą rozmawiali. Elfowie jednak nie byli tacy... oschli i tępi, jak słyszała od swoich pobratymców. Wręcz przeciwnie, sprawiali wrażenie całkiem inteligentnych. Inteligencja to w tych czasach recepta na przetrwanie.

A mężczyzna często jeździł po całej Mrocznej Puszczy, polując na pająki i orków. Wyglądało na to, że król Thranduil trzyma swojego syna na bardzo długiej smyczy. I dobrze, wyrósł na, zdaje się, porządnego elfa. Elfa z prawdziwie elfickim zamiłowaniem do łuków i natury, i mężczyznę, który tak serdecznie nienawidzi orków, jak wszyscy jego współplemieńcy. Gdy czarnowłosa słuchała jego wywodów o polowaniach na nich, mimowolnie się wzdrygała.

A mimo to zdawało się, że naprawdę go toleruje i darzy pewną dozą sympatii. Imponował jej swoim postrzeganiem świata - wiedział dokładnie, co jest złe, a co dobre. Był lojalny Wolnym Ludom i poprzysiągł zawsze walczyć przeciwko siłom Saurona. Gdyby ona wiedziała tak jak on, do kogo należy...

Bo naprawdę zaczynała wątpić. Tylko delikatnie, ale jednak. Z opowieści Legolasa wyłaniał jej się całkiem inny obraz rzeczywistości, niż poznała kilka miesięcy wcześniej. Według księcia ludzie i elfowie nie byli tak zakłamani, dwulicowi i okrutni, niezdolni do kompromisu i wiecznie gotowi do wszczęcia wojny. Gdy słuchała o tym, jak to Legolas pomagał małym elfim bliźniakom nauczyć się strzelać z łuku i śmiał się na wspomnienie tamtych dni... Jak potem jego twarz była podobna do kamiennej rzeźby, wyprana z emocji, gdy wspominał o tym, że jedno z tej dwójki małych dzieci zostało zamordowane w trakcie ataku orków na grupę elfów zdążających na spotkanie z lordem Elrondem w Rivendell.

Ale z drugiej strony... wolność. Nie mogła o tym zapominać.

I to, że zaczynała darzyć księcia szczerą sympatią... A to tylko dlatego, że nie był tak okrutny, jak oni. Ale to nie miało żadnego znaczenia.

Ona naprawdę nie chciała, żeby on umarł. Ale przecież jeśli jej się uda i Pan zwycięży... oni wszyscy umrą. Oprócz niej. I Niego. I Ciemności.

Na Valarów. Nie na to się pisała.

Heeej!👋

A teraz zadanie: napiszcie w komentarzu pod tym rozdziałem kim, według Was, jest tak naprawdę Shara.

Dowiedzieliście się już sporo, zostawiłam tyle okruszków, że sama się dziwię, że tak szybko odsłaniam tajemnicę, teraz Wasza kolej. Kim jest ten czarnowłosy wilk w owczej skórze? Skąd dziewczyna wzięła się w Rivendell i przede wszystkim: co planuje?

Powodzonka!🎉

Cień MordoruWhere stories live. Discover now