14. "Wybiera się ze mną"

81 10 19
                                    

- Cieszę się, że znowu stajesz po mojej stronie.

Shara chwyciła plik kartek i przejrzała jego zawartość. Gwizdnęła cicho, widząc liczby zapisane w środku.

- Niemal żałuję, że mnie przy tym nie było - mruknęła.

- Chodź za mną, Sharo. Niedługo wzejdzie słońce.

Kobieta uniosła wzrok i wbiła go w postać Czarodzieja przed sobą. W jej szarych oczach zabłysło rozbawienie i pewna osobliwa czułość, gdy wypowiadała kolejne słowa:

- Masz rację. Słońce wschodzi.

Zerknęła za siebie i zauważyła, że niebo widoczne przez otwarte wrota wieży już jaśniało na horyzoncie różowym światłem

- Uśmiechnij się, Czarodzieju - dodała. - Wojna już się kończy, wreszcie wszyscy odpoczniemy.

Włożyła kartki do przepastnej kieszeni w swoim płaszczu, uniosła przed siebie włócznię Gil-Galada i ruszyła ku wyjściu.

- Co ty wyprawiasz? - ostry głos Sarumana sprawił, że kobieta zatrzymała się i powoli odwróciła w jego stronę twarz

- Kłamię - uśmiechnęła się. - Musisz wiedzieć, że przekazałeś mi przez te wszystkie lata wiele wiedzy. Powinieneś też zdawać sobie sprawę z tego, że sam nauczyłeś mnie kłamać, w czym ja właśnie okazałam się naprawdę dobra, skoro przekonałam i ciebie. A ty byłeś zdesperowany, ponieważ jesteś niczym osaczone zwierzę w klatce. Zmusiłeś mnie do zdradzenia księcia elfów na oczach całego królestwa - dodała ciszej. - Teraz jesteśmy niemal kwita.

- Sądzisz, że nie zapłacisz za te dokumenty?

Ale uśmiech Shary stał się tylko szerszy. Wyprostowała się, a jej biała peleryna poruszyła się lekko na wietrze wpadającym do wieży.

- Dziękuję za całą naukę, którą mi podarowałeś. Mam nadzieję, że wyrok Wolnych Ludów będzie dla ciebie łagodny.

I poszła przed siebie. Nie odwróciła się więcej i odeszła, niezatrzymana.

Czarodziej gestem nakazał Grimie po swojej prawej stronie zachowanie spokoju. Pozwolił jej odejść. Wiedział doskonale, jakie konsekwencje będzie miało pozyskanie przez kobietę tego zeszytu.

A Shara wyszła z Orthanku dokładnie w momencie, w którym wstało słońce. Osłoniła oczy przed intensywnym blaskiem i odetchnęła głęboko. Gdy otwierała drzwi do pomieszczenia, w którym znajdowała się piątka jej towarzyszy, w duchu modliła się, by wszyscy jeszcze spali. Westchnęła z ulgą, gdy zastała hobbitów, dwie kobiety i Generała zawiniętych w koce i wciąż smacznie śpiących. Shara zamknęła za sobą drzwi, a wtedy mężczyzna poruszył się na swoim posłaniu i podniósł. Zmrużył oczy i po chwili rozpoznał Zdrajczynię siedzącą po drugiej stronie sali.

- Wszystko w porządku? - spytał szeptem

- Oczywiście - odparła, uspokajając go łagodnym uśmiechem. Zerknęła na Kalę, właśnie przeciągającą się na swoim miejscu. - Dobrze, że już się obudziłaś, siostrzyczko. Chodź ze mną, pomogę ci ze zmianą opatrunku - skinęła głową w stronę ramienia kobiety, na którym opatrunek nasiąknął krwią. - A potem przygotujemy śniadanie królów.

---

- Czasem robi mi się głupio, gdy myślę o tym, że moglibyśmy teraz robić coś pożytecznego zamiast objadania się cały dzień - stwierdziła Shara, sięgając po kolejną już kanapkę. Popiła ją winem, którego beczki odkryli rano tego dnia hobbici, przekopujący się przez sterty zapasów Isengardu. Uniosła głowę i spojrzała na Pippina, który patrzył na nią ze zmarszczonymi brwiami. - Z drugiej strony potem przypominam sobie, że wcale nie jest mi głupio. Ani przykro - roześmiał się bezgłośnie i uniósł swój kubek do toastu.

- Święte słowa - potwierdził.

Cała grupa wyglądała tak osobliwie, że każdy, kto na nich spojrzał, musiał upewniać się, że nie śni. Bo oto w niemal kompletnych ruinach, które z Isengardu uczynili, na fundamentach jednej z wież znajdowała się szóstka postaci. Siedzieli obok siebie, w jednej linii, skierowani w stronę słońca i równocześnie bram doliny. Kala siedziała po turecku i dziergała na drutach, co chwila jednak unosząc wzrok i rozglądając się dookoła. Pippin opierał się o plecy Merry'ego i podobnie często sięgał po jedzenie, które rozłożone było wszędzie dookoła ich grupy. Swoją ukochaną fajkę odłożył na bok, gdy zobaczył wyraz twarzy siostry Shary. Gdy bowiem on palił fajkę, kobieta obok niego zaczęła kichać głośno, co nie uszło uwadze jej rozbawionej siostry. Merry drzemał, pochrapując cicho. Éowina leżała, opierając głowę na kolanach Shary. Wyciągała dłoń ku misce na jej brzuchu i z rozczulającym uśmiechem wrzucała do swoich ust kolejne garści ziemnych orzechów. Shara gładziła włosy księżniczki. Ziewała co chwila, oddychając spokojnie. Zerknęła na Generała, który opierał się o jej ramię. Uśmiechnęła się lekko i pocałowała go w czubek głowy. Mruknęła z zadowoleniem, gdy słońce po raz pierwszy od kilku minut wyjrzało zza chmur. Spuszczonymi z krawędzi muru nogami machała swobodnie. Wzięła kolejny łyk wina i dokładnie w tym samym momencie ujrzała pierwszych jeźdźców przekraczających granicę Isengardu.

- Już są - powiedziała głośno, budząc tym Merry'ego i zwracając uwagę Kali, która uniosła wzrok znad swojej robótki.

Éowina zerwała się ze swojego miejsca, niechcący rozsypując część zawartości swojej miski, i wytężyła wzrok, przyglądając się nadciągającym postaciom.

- To mój wuj jedzie! - wskazała na mężczyznę na czele grupy i westchnęła z ulgą

Zeskoczyła z muru i poszła w kierunku jeźdźców, pierwsi z których właśnie zatrzymali swoje konie niedaleko pikniku hobbitów. Wypowiedziała kilka niezrozumiałych z daleka słów do króla, który podszedł do niej i mocno uściskał. Chwilę rozmawiali, ale potem władca zbliżył się do piątki postaci i skłonił się w ich kierunku.

- Witamy w Isengardzie, królu Rohanu! - rzekła Shara, zeskakując na ziemię i idąc w stronę mężczyzny - Przebyliście długą drogę od waszej stolicy, by móc aż tu dotrzeć. Zapraszamy was do należnego wam odpoczynku.

- Dziękuję - odparł władca. - Całe nasze królestwo jest ci wdzięczne za pokonanie potęgi Czarodzieja, pani.

- Cóż, podziękowania należą się w znakomitej mierze odważnym entom i hobbitom za mną - wskazała na zarumienionych nieco niziołków za jej plecami. - To oni nakłonili lud Fangornu do ataku. Mnie z Isengardem łączy sentymentalna nić, więc nie chciałabym być przedstawiana jako osoba, która doprowadziła do jego klęski - uśmiechnęła się kącikiem ust.

---

- Wydaje mi się, że powinnam tutaj pozostać - rzekła Éowina, przenosząc wzrok z Kali na jej siostrę.

Shara chwilę wcześniej przekazała jej plan wyruszenia na południe. Isengard był już bezpieczny w rękach wojsk Rohanu, więc siostry mogły wreszcie odjechać.

- Sądziłam, że tak powiesz - uśmiechnęła się Zdrajczyni i przytuliła księżniczkę. - Dokonałaś słusznego wyboru, pozostając będziesz mogła wreszcie wykazać się wśród swojego własnego ludu.

- Posłuchaj, Sharo - zaczęła Éowina, a jej głos zadrżał lekko. - Jestem ci naprawdę wdzięczna za to, że uwierzyłaś mi w swojej stolicy. To był zaszczyt móc cię poznać i zostaniesz na zawsze w mojej pamięci.

- Hej - Shara roześmiała się lekko. - Nie tylko w pamięci! Spotkamy się ponownie. Nie jestem pewna kiedy, ale na pewno tak będzie.

- W takim razie do rychłego zobaczenia. Powiedz mi tylko, co planuje teraz zrobić Generał? Wróci do Fornostu? - zagadnęła Éowina

- Och, nie - królowa pokręciła głową. - Stwierdził, że nie pozwoli mi znowu odjechać w siną dal, więc wybiera się ze mną.

- Faktycznie, Rohan to nie Dalekie Południe, ta wyprawa będzie z pewnością obarczona większym ryzykiem. Niedziwne, że Generał postanowił pojechać z wami.

Shara potwierdziła, jednocześnie marszcząc lekko brwi. Zastanawiała się, czy faktycznie wróci z tej podróży tak prędko, jak miała nadzieję.

---

Właśnie uświadomiłam sobie, że do końca opowiadania zostało maksymalnie 15 rozdziałów, co oznacza... miesiąc! W akcję tych 15 rozdziałów wplotłam trzy duże zwroty akcji, które mam nadzieję, że Wam się spodobają (a raczej, że Was zaskoczą!):)

Cień MordoruWhere stories live. Discover now