16. "Zostały same"

139 10 49
                                    

Mau po raz pierwszy w swoim życiu doświadczył takiej... ciszy. Dookoła niego prócz szumu fal nie rozlegały się żadne dźwięki. Nie śpiewały ptaki, nie buczały owady, nie słychać było nawet najlżejszego podmuchu wiatru. Jak okiem sięgnąć, aż do urwiska w oddali było jedynie suche, nieprzyjazne pustkowie, a nad nim gwiazdy i księżyc. Wielki księżyc, taki, jaki widuje się tylko kilka razy w życiu, lśniący lekkim czerwonawym blaskiem. Generał usłyszał od kogoś, że jeśli taki księżyc wschodzi, gdzieś na świecie przelano krew. Gwiazdy błyszały, migały na nieboskłonie i mężczyzna uznał, że to jeden z najpiękniejszych obrazów, jaki kiedykolwiek widział. Spojrzał w stronę obozowiska, gdzie obok siebie spały dwie siostry. Shara przed snem owinęła się grubym, wełnianym kocem. Zawsze było jej chłodno, gdy spała. Mężczyzna odetchnął rześkim, nocnym powietrzem. Dało się w nim wyczuć gorzki smak pyłu, który okazał się najbardziej uciążliwym aspektem tej podróży.

Mężczyzna wstał ze swojego miejsca i podszedł do urwiska. Spojrzał w dół, na fale rozbijające się o brzeg. Gdy zerknął na prawo, w kierunku północy, uświadomił sobie, że gdzieś w oddali, daleko przed jego oczami, w Fornoście żołnierze właśnie zmieniają wartę. Generał westchnął i nie mógł wyrzucić z głowy myśli, że powinien być w tej chwili przy nich, jako dowódca.

- Żyć i umrzeć na warcie - szepnął do siebie i pokręcił głową z rozbawieniem. - Co ja tu robię?

Ale nikt, oczywiście, że nikt, mu nie odpowiedział. Usiadł więc na skraju klifu, sięgnął do kieszeni w swoim płaszczu i wyciągnął z niej kilka kartek, wymiętych i nieco porwanych. Na pierwszej z nich pięknymi, starannie zapisanymi literami zanotowano treść pewnej pieśni. Mężczyzna znał ją być może zbyt dobrze. Księżyc świecił tak jasno, że bez trudu mógł rozpoznać słowa.

"I długą drogą los ich wiódł, przez grozę Gór Północy. Żelaznych sal i czarnych wrót, przez puszcze wiecznej nocy."

Na kolejnych kartkach obaj Generałowie uzupełniali pewne plany. Projekty, o których nie wiedziała nawet Królowa. Planowali przebudować mury Fornostu, umocnić jego bezpieczeństwo. Wreszcie odbudować pałac takim, jakim był w szczycie panowania Królestwa Arnoru. A wtedy, gdyby miasto było całkowicie bezpieczne, Shara wreszcie mogłaby podróżować. Nie czułaby się uwiązana koroną na swojej głowie. Mieli ogłosić te projekty Sharze zaraz po wojnie, gdy już wróci do domu. Po pojedynku.

"Choć ich rozdzielił bezkres Mórz, raz jeszcze się spotkali..."

Mau spojrzał w kierunku Shary, śpiącej głęboko w pobliżu. Potarł swoje czoło, myśląc nad czymś. Coś niesamowitego dzieje się w czasie nocy. Jeżeli jesteśmy zostawieni sami sobie w jej trakcie, zaczynamy analizować, zbyt dużo rozmyślać i niespodziewanie na jaw wychodzą wszystkie nasze lęki. Ponieważ mężczyzna nie był wyjątkiem, rozmyślał o Sharze. Kobieta przez większość swojego życia walczyła o wolność. Zastanawiał się, czemu zatem zgodziła się zamieszkać z nim w Fornoście. Być może czuła się w królestwie równie osobliwie, jak on czuł się w tym odległym miejscu?

Nagle wyprostował się, uświadamiając sobie coś.

Może powinien powiedzieć jej, żeby nie wracała do miasta? Zrozumie, na pewno zrozumie. I po jakimś czasie odkryje, że jest mu wdzięczna. Mężczyzna nie chciał być tym, który uwiązał ją do miejsca, które będzie jej klatką.

"I w las odeszli, dawno już. Ze śpiewem... I bez żalu".

Uniósł wzrok i spojrzał ponownie w stronę obozowiska. Wstał i ruszył w jego kierunku.
I wtedy, w momencie najmniej spodziewanym, dostrzegł jastrzębia. Leciał wysoko na niebie, wielki jastrząb o ubarwieniu tak ciemnym, że ledwo odcinał się od nieba nad sobą. Moment zajęło Generałowi rozpoznanie przybysza. Uniósł brwi i szybko podążył do dwóch śpiących kobiet. Nachylił się nad Zdrajczynią i dotknął jej ramię. Mruknęła coś niezrozumiałego i odwróciła się na drugi bok. Mężczyzna parsknął cichym śmiechem i spróbował ponownie. Tym razem kobieta obudziła się i natychmiast poderwała do pozycji siedzącej.

Cień MordoruWhere stories live. Discover now